Dolina mgieł Dolina mgieł
i
Bieszczady, zdjęcie: Mirek Pruchnicki/Flickr (CC BY 2.0)
Marzenia o lepszym świecie

Dolina mgieł

Łukasz Nowacki
Czyta się 6 minut

Żeby powstał dom, który zaspokoi wszystkie potrzeby swoich mieszkańców, trzeba go sobie najpierw starannie wymyślić. O własnym, projektowanym przez lata permakulturowym siedlisku marzeń opowiada Łukasz Nowacki.

Czy zastanawiacie się czasem nad tym, dlaczego świat wygląda tak, a nie inaczej? Dlaczego aby zarabiać pieniądze, musimy pracować? Dlaczego przemieszczamy się, używając samochodów, transportu miejskiego, pociągów i samolotów, nie zaś w żaden inny sposób? Dlaczego mieszkamy w mieszkaniach czy domach, które zmuszeni jesteśmy utrzymywać, a nie odwrotnie? Zawsze szukałem alternatywnego stylu życia i zastanawiałem się, jak mieszkać inaczej, w inny sposób pracować, co innego jeść itd. I już od najmłodszych lat, zaczytując się w książkach science fiction, rozmyślałem, jak będzie wyglądał dom, w którym osiądę na stałe. Od początku marzyłem o tym, aby to on utrzymywał mnie.

Mój wymarzony dom dopiero powstaje, jest nieustannie unowocześniany, podlega ciągłej przebudowie, morfuje. Od dłuższego czasu tworzę jego projekt w głowie, na szkicach i w pamięci mojego komputera. Długo też szukałem idealnego miejsca, w którym postawię dom idealny.

Droga ku samowystarczalności

Miejsce znalazło mnie i było to magiczne wydarzenie, ponieważ wiązało się z powrotem w rodzinne strony i wspomnieniem wakacyjnych biwaków. Działki szukałem w wielu zakątkach naszego kraju, ale ostatecznie przyciągnęła mnie pewna mglista dolina. Tak też, razem z żoną, nazwaliśmy nasze siedlisko – Dolina mgieł. Od ośmiu lat projektujemy je zgodnie z zasadami permakultury. Cel, jaki sobie założyliśmy, to stworzenie siedliska, które pozwoli nam na osiągnięcie samowystarczalności w kilku kluczowych dla nas obszarach. Chcemy uprawiać własną żywność, przerabiać wytwarzane przez nas odpady i oczyszczać ścieki, pozyskiwać energię ze źródeł odnawialnych, a nasz dom powstanie w dużej mierze z materiałów pochodzących z terenu siedliska.

Informacja

Z ostatniej chwili! To pierwsza z Twoich pięciu treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu. Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej!

Subskrybuj

Długotrwała i wnikliwa obserwacja

Budując nasze wymarzone siedlisko permakulturowe, opieramy się na 12 naczelnych zasadach projektowania regeneratywnego. Jedna z nich mówi o tym, aby dać sobie czas na wnikliwą obserwację i „uczenie się” miejsca, w którym postanawiamy zapuścić korzenie. Podeszliśmy do tego bardzo poważnie i daliśmy sobie aż pięć lat na obserwowanie naszej ziemi. Przyglądaliśmy się temu, skąd wieją zimą zimne wiatry, jaki jest rozkład opadów ­atmosferycznych w skali roku i wielolecia, uczyliśmy się rozpoznawać gatunki roślin, zwierząt i grzybów, sprawdzaliśmy, gdzie zalegają masy zimnego, a gdzie gorącego powietrza, jak układają się strefy zacienione i te wybitnie nasłonecznione. Zbieraliśmy próbki gleby, sprawdzaliśmy czystość wody i analizowaliśmy teren pod kątem wyboru najlepszego miejsca na budowę domu. Każdą wolną chwilę spędzaliśmy i spędzamy w Dolinie mgieł. Nieobce są nam biwaki, spanie w hamakach, godziny rozmów przy ognisku i inne metody oswajania dziczy. Kochamy to, co dziś większość nazywa „życiem blisko natury”, chociaż my sami nigdy nie czuliśmy się od niej oderwani. Dzięki temu, że udało się nam zatopić w tym naszym skrawku świata i zrozumieć go, na ile się dało, jesteśmy w stanie bardzo świadomie kreować wizję Doliny mgieł, dopasowując się do naturalnych rytmów przyrody i dostrajając do tego miejsca. Pracy jest ogrom, ale wnik­liwa obserwacja i wnioski z niej płynące wielokrotnie uchroniły nas przed popełnieniem poważnych błędów.

Zostać lokalnym nomadą

Termin „lokalny nomadyzm” chyba najlepiej oddaje to, co robimy i jak obecnie żyjemy. Dajemy sobie szansę patrzenia na nasze siedlisko z różnych perspektyw. Co jakiś czas zmieniamy miejsce obozowania, aby doświadczyć czegoś nowego, wyjść poza strefę komfortu i przeanalizować, w jaki sposób taka zmiana wpływa na nasze funkcjonowanie. Staramy się przy tym również zaglądać w głąb siebie, w nasze emocje i odczucia. To sprawia, że nasz projekt rozwija się na wielu poziomach, jest pełniejszy, holistyczny. A podczas lockdownu stanowił lekarstwo na uwięzienie w czterech ścianach.

Strefy i sektory

Siedlisko podzielone jest umownie na strefy związane z intensywnością naszej obecności. Strefa zero to teren najwyższej aktywności – obejmuje miejsce przyszłego domu i jego bezpośrednie otoczenie. Do strefy pierwszej należy najbliższe sąsiedztwo domu wraz z ogrodem warzywnym, kompostownikami i wybiegiem dla kur, które musimy mieć stale na oku. Strefa druga to obszar zajęty przez duży, jadalny ogród leśny. Jest bardziej autonomiczna – wymaga od nas mniej uwagi i rzadszego doglądania niż strefa pierwsza. Strefa trzecia obejmuje łąki i pastwiska. To rozległe połacie terenu, na których prowadzimy okresowe, krótkotrwałe działania, np. koszenie łąki w celu pozyskania siana lub kwaterowy wypas zwierząt. Strefę czwartą stanowi obszar leśny przeznaczony do wytwarzania drewna użytkowego, a także zadrzewiony pas buforowy oddzielający rolnicze fragmenty siedliska od koryta rzeki. Strefa piąta to natomiast obszar siedliska, w którym pojawiamy się sporadycznie i gdzie podpatrujemy wzorce podpowiadane przez samą matkę naturę.

W każdej ze stref można wyznaczyć dodatkowo sektory charakteryzujące się szczególnymi cechami, np. sektor, z którego wieją zimne wiatry lub dociera hałas, albo sektor z pięknym widokiem na łąki czy rzekę. Ujęcie stref i sektorów w projekcie siedliska pozwala na lepsze rozmieszczenie kluczowych dla naszego komfortu elementów oraz zrozumienie potencjalnych korzyści wynikających z połączeń oraz interakcji pomiędzy nimi.

Kluczowe elementy siedliska idealnego

Prawdziwy dom jest żywy. Musi nie tylko dawać schronienie, lecz także odgrywać inne role: dbać o domowników, zapewniać odpowiednią temperaturę i wilgotność we wnętrzu oraz dostęp do światła słonecznego i czystego powietrza. Powinien sam gromadzić, jak również oczyszczać wodę, przetwarzać wszystkie odpady, oczyszczać ścieki, pozyskiwać energię z otoczenia i wytwarzać część niezbędnej do przetrwania żywności. Naturalnym rozwinięciem tych funkcji są pozostałe strefy, sektory oraz elementy, takie jak: jadalny ogród leśny, ogród warzywny, pastwiska dla zwierząt, kompostowniki, cieplarnie czy produktywne żywopłoty. Te ostatnie to liniowe nasadzenia biegnące najczęściej wzdłuż granic siedliska, obsadzone gatunkami roślin przynoszących pożytek i stanowiących schronienie dla ptaków, owadów, jeży oraz innych małych zwierząt, a także dających produkty użyteczne dla człowieka, np. orzechy, owoce, drewno opałowe itp.

Jeden element powinien pełnić minimum trzy funkcje, a każda z nich ma być podtrzymywana przez co najmniej trzy elementy. To gwarantuje stabilność projektowanych i budowanych rozwiązań. Na przykład za dostarczenie wody odpowiadają trzy elementy infrastruktury, do których należą: studnia, system gromadzenia deszczówki i przydomowa oczyszczalnia ścieków z funkcją odzysku szarej wody. Jeśli jeden z nich zawiedzie, do dyspozycji mamy dwa pozostałe, a pełniona przez nie rola zostanie zachowana.

Jeden element – trzy funkcje

Doskonałym przykładem jednego elementu, który pełni minimum trzy funkcje w siedlisku permakulturowym, jest grzewcza pryzma kompostowa (GPK). To potężna masa kompostu, w której wnętrzu znajduje się wymiennik ciepła i przydomowa instalacja do produkcji biogazu. Pryzma materii organicznej o objętości 30 m³ silnie się nagrzewa (osiągając często temperaturę przekraczającą 80°C, nawet podczas kilku zimniejszych miesięcy w roku). Aby taka sterta materii organicznej nie uległa samozapłonowi, należy ją schładzać. Służy do tego wymiennik ciepła, którym jest spirala rurowa z przepływającą wewnątrz wodą. Zagrzebana w kompoście odbiera nadmiar ciepła z pryzmy i przekazuje podgrzaną w ten sposób wodę do miejsca, w którym zgromadzone ciepło może być produktywnie wykorzystane (np. do ogrzewania wnętrza domu lub cieplarni w okresie zimowym). Z ciepła generowanego przez rozkład materii organicznej korzysta również biogazownia wytwarzająca biogaz – naturalny gaz, który może być wykorzystany do zasilania kuchenki gazowej, jako paliwo do silnika spalinowego pracującego np. w agregacie prądotwórczym lub do zasilania lampy gazowej. Końcowym produktem ubocznym działania pryzmy jest doskonały kompost. To dzięki niemu można uprawiać warzywa, nawet na najgorszych rodzajach gleby.

Dlaczego siedlisko?

Rozmyślając przez wiele lat o projekcie domu marzeń, doszedłem do wniosku, że sam dom nie wystarczy. Musi być połączony zarówno wizualnie, jak i funkcjonalnie z otaczającym nas światem. Tylko dzięki temu możliwe będzie osiągnięcie samowystarczalności na poziomie kilku kluczowych aspektów życia. O stabilności naturalnych ekosystemów decyduje głównie ich bioróżnorodność. Im więcej roślin, zwierząt i grzybów, tym więcej interakcji między nimi a czynnikami środowiskowymi. Przekłada się to na olbrzymią produktywność takich systemów. To samo chcemy osiągnąć na poziomie naszego siedliska: wysoką produktywność i stabilność w długiej perspektywie czasowej. Tworzymy dom na lata, który ma służyć nam i przyszłym pokoleniom.

Czytaj również:

Dom Dom
i
„Wieczerza”, Jan Stanisławski, 1890 r.; źródło: Muzeum Narodowe w Krakowie
Wiedza i niewiedza

Dom

Ewa Pluta

Niegdyś wierzono, że piec i strych zamieszkują demony, o które należy dbać. Dom żył, a także umierał wraz z człowiekiem. I był odzwierciedleniem kosmosu.

Co to znaczy, że mamy dom? Dowód w formie aktu własności spoczywa w segregatorze, obok niechcianych kryształów w barku, zamknięty w starej szufladzie. Czasem ma on formę bardziej niepewną – umowy najmu. Taka czasowa licencja na mieszkanie. Prawnie wszystko się zatem zgadza. Jeśli pogrzebać jednak głębiej w tekstach antropologicznych i etnograficznych, można dojść do wniosku, że kiedyś było inaczej. Dom żył z człowiekiem. Oprócz aktu własności człowieka łączyła z domem relacja. Jaka ona była? Czy można ją jeszcze odbudować?

Czytaj dalej