Serce to nie tylko pompa tłocząca krew. To także organ wpływający na myślenie, uczucia, percepcję oraz tożsamość człowieka.
Serce człowieka jest zwykle wielkości jego pięści albo nieco większe.
Dzieli się na dwie części – lewą i prawą – które nie mają ze sobą bezpośredniego połączenia. Dlatego mówi się czasem: lewe serce i prawe serce.
Prawe serce pompuje krew do płuc, skąd krew bogata w tlen trafia do lewego serca.
Lewe serce pompuje krew do całego ciała, dlatego jest nieco większe od prawego.
Powracająca z organizmu krew pozbawiona tlenu trafia do prawego serca, które znów pompuje ją do płuc.
Serce ma własny automatyzm, tzn. potrafi działać bez udziału mózgu. Samo generuje swoje skurcze.
Wywoływaniem skurczów zajmuje się układ bodźcowo-przewodzący serca. Jest on niezależny od układu nerwowego. Układ nerwowy może jedynie za pośrednictwem neuroprzekaźników spowalniać bądź przyśpieszać tempo skurczów.
Komórki układu bodźcowo-przewodzącego są zdolne do cyklicznych wyładowań elektrycznych. Wyładowania te zaczynają się w ścianie prawego przedsionka, w węźle zatokowym, skąd rozchodzą się do dalszych komórek układu.
To właśnie te wyładowania mierzy się podczas badania EEG.
Pracę serca można podzielić – w dużym uproszczeniu – na dwie fazy: skurcz, kiedy pompuje krew, oraz rozkurcz, kiedy wypełnia się krwią.
Dźwięki – tzw. tony – wydawane przez typowe zdrowe serce brzmią jak sylaby „lab-dab”. Pierwszy ton rozpoczyna skurcz serca, drugi go kończy.
Podczas skurczu słabiej odczuwany jest ból, zostają przytępione odruchy i percepcja. Drobne bodźce (np. ukłucia) mogą ujść naszej uwagi [1].
Świadomość bicia własnego serca ma pozytywne efekty. Ludzie, którzy czują uderzenia swojego serca, obdarzeni są bardziej wyostrzoną intuicją i trafniej szacują ryzyko. Badania wykazały na przykład, że są lepszymi maklerami giełdowymi [2].
Jednocześnie osoby, które nie odczuwają wyraźnie bicia swojego serca, gorzej odczytują emocje innych [3].
Rytm skurczów i rozkurczów serca odciska się na pracy mózgu – jest to tzw. potencjał wzbudzony biciem serca (HEP), czyli aktywność elektryczna mózgu pokrywająca się z rytmem serca.
Im mocniejszy HEP, tym wyraźniej człowiek odczuwa bicie swojego serca.
Eksperymenty wykazały, że osoby z silnym HEP łatwiej dostrzegają wizualne niuanse. Są też bardziej konsekwentne i pewniejsze siebie w podejmowaniu decyzji [4].
Niektórzy naukowcy [5] twierdzą, że HEP to fenomen kluczowy dla budowania tożsamości. Uważają wręcz, że rytmiczność uderzeń serca daje nam poczucie ciągłości naszego „ja”.
Warto wspomnieć, że za pomocą treningu można wzmocnić potencjał wzbudzony biciem serca.
Serce ludzkie bije przeciętnie 70 razy na minutę. Za każdym razem wyrzuca z siebie ok. 72 ml krwi. Podczas jednego dnia daje to w przybliżeniu 100 tys. uderzeń i ponad 7200 litrów przetoczonej krwi.
W czasie ludzkiego życia (średnio 78 lat) serce bije 2,8 mld razy, przetaczając 200 mln litrów krwi. Czyli tyle, co 60 basenów olimpijskich.
Podczas wysiłku fizycznego częstotliwość bicia serca się podnosi. Jednak regularny wysiłek obniża tętno, bo serce – jak każdy mięsień – można wzmocnić i jest wtedy bardziej wydajne.
Czasem słyszy się stwierdzenie, że każdy człowiek ma określoną liczbę uderzeń serca do dyspozycji w życiu. To nieprawda – równanie nie jest takie proste. Ale prawdą jest, że ludzie o wolniejszym tętnie statystycznie żyją dłużej.
Wśród zwierząt te, których serce bije wolniej (np. u wieloryba: 20 razy na minutę), żyją zazwyczaj dłużej niż te, których serce bije szybciej (jak u chomika – 450 razy na minutę).
[1] Zgodnie z wynikami eksperymentów Sarah Garfinkel z Brighton and Sussex Medical School.
[2] Dowiedli tego naukowcy brytyjscy: Narayanan Kandasamy, Sarah Garfinkel, Lionel Page.
[3] Wykazał to neurobiolog z Oksfordu Geoff Bird.
[4] To wyniki doświadczeń Catherine Tallon-Baudry z francuskiego Centre national de la recherche scientifique.
[5] Olaf Blanke i Hyeongdong Park z École polytechnique fédérale de Lausanne.