Haka
i
Haka, zdjęcie: Royal New Zealand Navy/Flickr (domena publiczna)
Marzenia o lepszym świecie

Haka

Andrzej Kula
Czyta się 9 minut

Czy taniec może być narzędziem walki z rasizmem? Może, jeśli jest to maoryska haka. Haka jest o szacunku. O szacunku do Maorysów. O szacunku do siebie. Nie można jej tańczyć byle jak.

To duchowa odpowiedź na to, co się wydarzyło. Haka będzie tańczona w całym kraju, wszędzie przesłanie pozostanie to samo. Sprzeciwiamy się nienawiści, pokazujemy miłość i współczucie dla muzułmańskiej społeczności” – mówiła wiosną 2019 r. w BBC Dona Hall z Rady Maorysów po ataku na meczety w nowozelandzkim Christchurch. W zamachach przeprowadzonych przez białego suprematystę Brentona Tarranta zginęło 51 osób, 40 zostało rannych. Premierka Jacinda Ardern mówiła, że to jedna z najczarniejszych chwil w historii Nowej Zelandii. Mieszkańcy Christchurch przychodzili na miejsce tragedii, by okazać szacunek i współczucie zabitym, tańcząc hakę. W innych miastach działo się to samo. Tańczyli wszyscy. Uczniowie, studenci, nawet gangi motocyklowe. I zwykli ludzie.

Haka to maoryski taniec, w którym – jak mówi jedna z definicji – chodzi o to, by przemówić całym ciałem. Ręce, stopy, nogi, ciało, głos, język i oczy służą temu, by pokazać mobilizację przed wyzwaniem, powitanie, uniesienie, sprzeciw lub pogardę. Haka jest przesłaniem duszy wyrażonym słowami i postawą.

Kiedyś haka była głównie tańcem wojennym, który po pierwsze miał przestraszyć wrogów, a po drugie – podnieść morale; wojownicy wierzyli, że dzięki hace

Informacja

Twoja pula treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu już się skończyła. Nie martw się! Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej, dzięki której będziesz mieć dostęp do wszystkich treści na przekroj.org. Jeśli masz już aktywną prenumeratę cyfrową, zaloguj się, by kontynuować.

Subskrybuj

Czytaj również:

Maoryskie przebudzenie
i
„Maoryska w tradycyjnym stroju. Gottfried Lindauer", Pare Watene, 1878 r., Auckland Art Gallery Toi o Tāmaki (domena publiczna)
Marzenia o lepszym świecie

Maoryskie przebudzenie

Maciej Wesołowski

Po latach tłumienia tożsamości kulturowej Maorysi zrzucają ostatnie z kolonialnych kajdan. Zmiana zaczęła się od symbolicznego gestu – rezygnacji z noszenia krawata w parlamencie. Ale rdzenni mieszkańcy Nowej Zelandii do ugrania mają dużo więcej niż sposób ubierania się czy prawo do noszenia rytualnego tatuażu. Dzięki sporej reprezentacji poselskiej wreszcie zyskali realny wpływ na życie swojej wspólnoty i kraju.

Precedens zrodził się dość nieoczekiwanie. Nowozelandzcy deputowani do Izby Reprezentantów już dawno temu uznali, że polityk w krawacie „jest mniej awanturujący się”, i uroczyście nakazali mężczyznom noszenie tej ozdoby podczas sesji plenarnych. Jak się okazało, mieli rację. Złamania zasad dopuścił się w lutym 2021 r. 40-letni poseł Rawiri Waititi, który wywołał burzę, choć – dodajmy od razu – w słusznej sprawie. Zamiast krawata założył bowiem na szyję tradycyjny zielony naszyjnik hei tiki, który nazwał „maoryskim ubiorem biznesowym”. Kiedy przewodniczący izby Trevor Mallard nakazał mu z tego powodu opuścić salę obrad, Waititi odparł krótko: „Tu nie chodzi o krawat, ale o tożsamość kulturową”, sam zaś element garderoby nazwał „kolonialną pętlą”. I wtedy się zaczęło. Jedni byli oburzeni, inni dostrzegli potrzebę reformy.

Czytaj dalej