Maoryskie przebudzenie
i
„Maoryska w tradycyjnym stroju. Gottfried Lindauer", Pare Watene, 1878 r., Auckland Art Gallery Toi o Tāmaki (domena publiczna)
Marzenia o lepszym świecie

Maoryskie przebudzenie

Maciej Wesołowski
Czyta się 13 minut

Po latach tłumienia tożsamości kulturowej Maorysi zrzucają ostatnie z kolonialnych kajdan. Zmiana zaczęła się od symbolicznego gestu – rezygnacji z noszenia krawata w parlamencie. Ale rdzenni mieszkańcy Nowej Zelandii do ugrania mają dużo więcej niż sposób ubierania się czy prawo do noszenia rytualnego tatuażu. Dzięki sporej reprezentacji poselskiej wreszcie zyskali realny wpływ na życie swojej wspólnoty i kraju.

Precedens zrodził się dość nieoczekiwanie. Nowozelandzcy deputowani do Izby Reprezentantów już dawno temu uznali, że polityk w krawacie „jest mniej awanturujący się”, i uroczyście nakazali mężczyznom noszenie tej ozdoby podczas sesji plenarnych. Jak się okazało, mieli rację. Złamania zasad dopuścił się w lutym 2021 r. 40-letni poseł Rawiri Waititi, który wywołał burzę, choć – dodajmy od razu – w słusznej sprawie. Zamiast krawata założył bowiem na szyję tradycyjny zielony naszyjnik hei tiki, który nazwał „maoryskim ubiorem biznesowym”. Kiedy przewodniczący izby Trevor Mallard nakazał mu z tego powodu opuścić salę obrad, Waititi odparł krótko: „Tu nie chodzi o krawat, ale o tożsamość kulturową”, sam zaś element garderoby nazwał „kolonialną pętlą”. I wtedy się zaczęło. Jedni byli oburzeni, inni dostrzegli potrzebę reformy.

Już na następnym posiedzeniu zbuntowany poseł otrzymał symboliczne wsparcie od innych parlamentarzystów, którzy również dotarli do Izby Reprezentantów bez krawatów. Akcja okazała się łatwa do przeprowadzenia, ponieważ obecny nowozelandzki parlament jest uważany za najbardziej zróżnicowany w historii. Aż 21% stanowią przedstawiciele mniejszości maoryskiej, 11% – osoby LGBT+, a 8% – reprezentanci ruchów pacyfistycznych. Niemal połowa deputowanych (48,5%) to kobiety, co pod tym względem daje Nowej Zelandii piąte miejsce na świecie. Dla porównania w USA kobiet – deputowanych i senatorek – jest 27%.

Okazało się, że wbrew opinii przewodniczącego Mallarda nowozelandzki parlamentarzysta wcale nie potrzebuje krawata. Precedens przegłosowano dość szybko – posłowie, dla których ta ozdoba nie jest elementem tożsamości kulturowej, zostali zwolnieni z jej noszenia. Rawiri Wai­titi triumfalnie ogłosił, że to symboliczne zwycięstwo nie tylko Maorysów, lecz także wszystkich

Informacja

Twoja pula treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu już się skończyła. Nie martw się! Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej, dzięki której będziesz mieć dostęp do wszystkich treści na przekroj.org. Jeśli masz już aktywną prenumeratę cyfrową, zaloguj się, by kontynuować.

Subskrybuj

Czytaj również:

Haka
i
Haka, zdjęcie: Royal New Zealand Navy/Flickr (domena publiczna)
Marzenia o lepszym świecie

Haka

Andrzej Kula

Czy taniec może być narzędziem walki z rasizmem? Może, jeśli jest to maoryska haka. Haka jest o szacunku. O szacunku do Maorysów. O szacunku do siebie. Nie można jej tańczyć byle jak.

To duchowa odpowiedź na to, co się wydarzyło. Haka będzie tańczona w całym kraju, wszędzie przesłanie pozostanie to samo. Sprzeciwiamy się nienawiści, pokazujemy miłość i współczucie dla muzułmańskiej społeczności” – mówiła wiosną 2019 r. w BBC Dona Hall z Rady Maorysów po ataku na meczety w nowozelandzkim Christchurch. W zamachach przeprowadzonych przez białego suprematystę Brentona Tarranta zginęło 51 osób, 40 zostało rannych. Premierka Jacinda Ardern mówiła, że to jedna z najczarniejszych chwil w historii Nowej Zelandii. Mieszkańcy Christchurch przychodzili na miejsce tragedii, by okazać szacunek i współczucie zabitym, tańcząc hakę. W innych miastach działo się to samo. Tańczyli wszyscy. Uczniowie, studenci, nawet gangi motocyklowe. I zwykli ludzie.

Czytaj dalej