Przyzwoitość w burzliwych czasach Przyzwoitość w burzliwych czasach
i
„Krajobraz z miłosiernym Samarytaninem”, Rembrandt, Muzeum Narodowe w Krakowie
Marzenia o lepszym świecie

Przyzwoitość w burzliwych czasach

Margaret Paxson
Czyta się 13 minut

Agresję badać łatwo, sama rzuca się w oczy. Ale czy można policzyć i zmierzyć pokój? Pewna antropolożka wyruszyła na poszukiwanie jego definicji. 

Wyobraźmy sobie, że postanawiasz wyspecjalizować się w naukach społecznych i zająć badaniami nad pokojem. Chcesz zrozumieć, co kształtuje pokojowe społeczeństwo. Pracując przez wiele lat w różnych częściach świata, stykasz się z niezliczonymi świadectwami przemocy i wojny. Kolejni rozmówcy opowiadają ci o pobiciach, aresztowaniach, morderstwach i gwałtach, o deportacjach i zamaskowanych mężczyznach gotowych zabić za kawałek chleba, o przemocy w rodzinie, w wiosce, w kraju.

Zapłakane starsze kobiety i młodzi mężczyźni z więziennymi tatuażami na ramionach mówią o ludziach, którzy przybywali na koniach, żeby wezwać chłopców na wojnę, o długich czarnych samochodach, które porywały ludzi w środku nocy, o zgwałconych dziewczynach, które szły, dokąd oczy poniosą, o przetrwaniu najsilniejszych w obozach koncentracyjnych, o ciężarnych bitych aż do straty dziecka, o stosach ciał w czasie głodu, o aresztowaniu i wygnaniu za kradzież rzepy, o ludziach prześladowanych za bycie żydem, chrześcijaninem, muzułmaninem czy bahaitą.

Nieustannie próbujesz poukładać sobie to wszystko w głowie, dostrzegasz zależności: istnienie pewnego rodzaju państw, pewnych rodzajów zróżnicowania społecznego, pewnych religii. Ale przez lata usłyszałeś już tyle druzgocących opowieści, że po prostu nie jesteś w stanie tego dłużej znieść. Nie chcesz już badać wojny.

Tymczasem okazuje się, że jeszcze trudniej badać pokój. Przynajmniej tak było w moim przypadku. Jestem antropolożką. Całe lata spędziłam na prowincji, zadając ludziom we wsiach podstawowe pytania i próbując ustalić, jak działa pamięć w społecznościach. Wydawało mi się, że wiem, jak się zabrać do poszukiwania pokoju. Co prawda poznałam wiele opowieści o przemocy, ale ostatecznie

Informacja

Twoja pula treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu już się skończyła. Nie martw się! Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej, dzięki której będziesz mieć dostęp do wszystkich treści na przekroj.org. Jeśli masz już aktywną prenumeratę cyfrową, zaloguj się, by kontynuować.

Subskrybuj

Czytaj również:

Kurierzy pokoju Kurierzy pokoju
i
zdjęcie: Antonio López/Pixabay
Marzenia o lepszym świecie

Kurierzy pokoju

Aleksandra Kozłowska

Pamiętajcie o swoim człowieczeństwie i zapomnijcie o całej reszcie – wzywali nobliści i naukowcy w 1955 r., powołując ruch Pugwash, który nieustannie nakłania świat do rozbrojenia. 

To były sekundy. Kiedy 6 sierpnia 1945 r. Amerykanie zrzucili bombę atomową na Hiroszimę, temperatura w mieście natychmiast wzrosła z 27°C do 2980°C. Zniknęło 90% zabudowań, zwęg­lonych ciał nie sposób było zidentyfikować. Bomba o niewinnej nazwie „Little Boy” w jednej chwili zabiła 70 tys. osób. Do 1950 r. liczba ofiar wzrosła do 200 tys. – choroba popromienna przez lata zbierała żniwo.

Czytaj dalej