Heros w labiryncie
i
zdjęcie: Peter bo/Unsplash
Wiedza i niewiedza

Heros w labiryncie

Tomasz Wiśniewski
Czyta się 16 minut

Czym zajmuje się mitoznawca? Ten najsłynniejszy w XX stuleciu – Joseph Campbell – surfował, grał na saksofonie, ale przede wszystkim czytał. Mity z całego świata postrzegał jako język duszy, w którym toczy się wielka ludzka opowieść.

W starożytnych opowieściach i tych zbieranych przez etnografów, w porozrzucanych po różnych zakątkach globu baśniach, w ludowych bajkach i legendach, w Starym Testamencie, w mitach azteckich, egipskich oraz indyjskich, w antologii braci Grimm, a także Księdze tysiąca i jednej nocy Camp­bell poszukiwał ukrytych prawidłowości, ponadczasowych i ponadprzestrzennych form ludzkiej wyobraźni. Odkrywając uniwersalne motywy i tematy, takie jak narodziny z dziewicy, podróż do zaświatów, ofiara z króla czy zmartwychwstanie bóstwa, sformułował ideę duchowej jedności człowieka. Jak trafnie zauważył James Hillman, Campbell należał do pokolenia intelektualistów urodzonych przed pierwszą wojną światową, których dzieła wciąż cechowały XIX-wieczne wzorce uczoności: nieprawdopodobna erudycja i pracowitość Amerykanina wiązały się z ambicją stworzenia całkowitej syntezy duchowego życia człowieka.

Jego fascynacja mitologiami rdzennych Amerykanów rozpoczęła się w dzieciństwie; odnajdował je w książkach, które kupowali mu rodzice. Do późnej starości był przede wszystkim czytelnikiem. Kiedyś zapytany przez Alana Wattsa o rodzaj praktykowanej przez siebie jogi, Campbell miał odpowiedzieć, że to joga „podkreślania zdań”. Jean Erdman, awangardowa reżyserka i tancerka (małżonka Campbella przez prawie 50 lat, zmarła w 2020 r. w wieku 104 lat), wspominała, że podczas jednego z ich pierwszych wspólnych spacerów na Manhattanie Campbell pożyczył jej Zmierzch Zachodu Oswalda Spenglera. Nagle rozpętała się ulewa. Kiedy młody mężczyzna gwałtownie ściągnął z siebie płaszcz, kobieta uznała, że chce ją romantycznie ratować przed zmoknięciem. Szybko jednak się okazało, że chodziło o książkę.

Kult książek i niezwykłe oczytanie nie kłóciły się jednak z innymi aktywnościami. Campbell porzucił karierę akademicką, uznając za naiwny przejaw oszukiwania siebie i studentów przekonanie, że poszukiwaną prawdę o życiu można odnaleźć w książkach. Surfingu uczył go sam Duke Kahanamoku. Grał w zespole jazzowym na saksofonie. Był atletą i sportowcem – niewiele brakowało, aby reprezentował Stany Zjednoczone w bieganiu na olimpiadzie (ponoć przez całe życie zarzucał sobie, że nie udało mu się do niej zakwalifikować). Nieustannie podróżował między Ameryką a Europą, co owocowało szczególnymi spotkaniami. W 1924 r. na parowcu poznał Jiddu Krishnamurtiego

Informacja

Twoja pula treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu już się skończyła. Nie martw się! Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej, dzięki której będziesz mieć dostęp do wszystkich treści na przekroj.org. Jeśli masz już aktywną prenumeratę cyfrową, zaloguj się, by kontynuować.

Subskrybuj

Czytaj również:

(Ży)jemy
i
zdjęcie: Marissa Price/Unsplash
Dobra strawa

(Ży)jemy

Aleksandra Woźniak-Marchewka

W kooperatywach spożywczych nie pracuje się dla pieniędzy, ale dla poczucia sensu, bycia we wspólnocie – i dobrego jedzenia.

Dojrzewające na słońcu aromatyczne pomidory, świeżo zerwana pietruszka, marchewka jeszcze pachnąca ziemią. Te agroekologiczne warzywa (uprawiane z myślą o pożytku dla gleby i wszystkich istot), wyrosły na polu leżącym godzinę drogi od naszego domu. Nie spędziły tygodni w kontenerach podczas podróży przez ocean. Pochodzą stąd. Uprawiają je ludzie, których znamy i którym ufamy.

Czytaj dalej