
Trudny wiek dojrzewania to nie tylko gra hormonów czy konflikt pokoleń, lecz także strukturalne zmiany zachodzące w mózgu. Rozmowa z neurodydaktykiem Markiem Kaczmarzykiem.
Mózg ludzki rodzi się jako wcześniak. Kiedyś naukowcy sądzili, że gdy kończy sześć lat, jest już bardzo zbliżony budową i możliwościami do mózgu dorosłego człowieka. Teraz wiemy, że dojrzałość osiąga dopiero około 25. roku życia. A tak naprawdę nigdy nie przestaje się rozwijać. Opowiada mi o tym Marek Kaczmarzyk, biolog i neurodydaktyk, autor podręczników i współtwórca szkolnych programów. Jego najnowsza książka Strefa napięć (Wydawnictwo Element, 2020) pokazuje zjawisko trudnego wieku dojrzewania w świetle najnowszych odkryć neurologii.
Aleksandra Pezda: Ludzki mózg jest wcześniakiem – mówią dziś neurobiolodzy. Co to znaczy?
Marek Kaczmarzyk: To znaczy, że rodzimy się z mózgiem o wiele mniej rozwiniętym niż u innych ssaków i dużo więcej czasu zajmuje naszemu gatunkowi rozwój mózgu już po narodzinach. Przyczyn tego zjawiska naukowcy upatrują w funkcjonowaniu społecznym homo sapiens. O ile nasi najbliżsi kuzyni – szympansy – żyli i żyją w gromadach złożonych z około 30–60 osobników, o tyle ludzie stopniowo zwiększali liczebność swoich grup. Ostatecznie nasi przodkowie, kiedy osiągnęli anatomiczną formę podobną do współczesnej, tworzyli grona około 150-osobowe. Żeby w tak dużej zbiorowości dobrze funkcjonować, potrzebowali mózgu o większych możliwościach. Uważa się, że w toku ewolucji mózg ludzki zaczął się powiększać. Ale coś za coś – duży mózg sprawia problem przy narodzinach. Bo jak tu z dużą czaszką przepychać się przez drogi rodne i nie zabić przy tym rodzicielki? Biologia znalazła więc rozwiązanie: ludzie rodzą się, kiedy ich mózg nie jest jeszcze w pełni dojrzały.
Jaki jest związek między wielkością mózgu a formowaniem dużych grup społecznych?
Na