Walczyła o prawa człowieka, sadząc drzewa i rzucając klątwy na żołnierzy. Za swój upór została nagrodzona Pokojową Nagrodą Nobla. Oto niezwykła historia Kenijki Wangari Maathai.
Kobiety rozdzierają szaty przed żołnierzami. Nie chcą ich onieśmielić. Rozpinając spódnice, obnażając piersi, rzucają na nich klątwę. Tak głosi afrykańska tradycja. Jeśli mężczyzna podniesie rękę na starszą kobietę, grzeszy jak syn, który bije własną matkę. Kobieta może go przekląć, pokazując mu się nago. Młodzi mężczyźni w mundurach biją pałkami i obezwładniają gazem łzawiącym matki swoich rówieśników, którzy zamiast służyć państwu prezydenta Moi, za polityczne nieposłuszeństwo siedzą w więzieniu. Łatwo do niego trafić w tamtych czasach. Jest rok 1992. Kobiety od kilku dni prowadzą strajk głodowy w parku Uhuru w Nairobi, domagając się wypuszczenia na wolność swoich synów. W parku, którego nazwa w suahili oznacza właśnie „wolność”, ich okrzyki wracają ponurym echem.
Na czele protestu stoi Wangari Maathai. Ekolożka, aktywistka, wojowniczka o demokrację i prawa człowieka, miłośniczka drzew, feministka, skandalistka, rozwódka, pierwsza kobieta z profesorskim tytułem w Afryce Środkowej i Wschodniej, pierwszy wróg prezydenta Daniela Moi. 3 marca 1992 r., kiedy zobaczyła, jak wojsko zbliża się do kobiet w parku Uhuru i zaczyna je bić, nie wiedziała jeszcze, że kilkanaście lat później zostanie pierwszą Afrykanką w historii uhonorowaną Pokojową Nagrodą Nobla. W tamtej chwili myślała tylko o tym, jak zatrzymać ciosy żołnierzy. Kobiety rozerwały bluzki i zaczęły potrząsać piersiami. Nigdy walka polityczna w Kenii nie była tak kobieca jak w tamtej chwili. Nieprzytomna Wangari trafiła do szpitala. Ale już następnego dnia wróciła do parku Uhuru i została tam wraz z matkami przez kolejne 11 miesięcy. Odeszły