Jak Maria Sibylla Merian dopiła wino i wyszła poza mapę Jak Maria Sibylla Merian dopiła wino i wyszła poza mapę
i
ilustracja: Maria Sibylla Merian, „Motyle z gatunku Urania leilus na gałązce pomelo”, fragment ryciny
Edukacja

Jak Maria Sibylla Merian dopiła wino i wyszła poza mapę

Agnieszka Drotkiewicz
Czyta się 14 minut

Niezwykła malarka, zaradna matka, która porzuciła niekochanego męża i sama wychowała córki; uczona, która wyruszyła w wieku 53 lat na koniec świata i 100 lat przed Darwinem udowodniła, że Arystoteles pisał bzdury o życiu owadów.

Rok 1700, Surinam, Ameryka Południowa. Soczysta zieleń pól manioku, wybujała roślinność, owoce o intensywnych barwach i intensywnych smakach. Gorąco i wilgotno. Surinamski las deszczowy wraz ze sprzymierzonym tajemniczym wszechświatem owadów gęstą plątaniną drzew i krzewów broni dostępu do przeważającej części tych holenderskich posiadłości niczym porządna fortyfikacja. Każdy, kto zapuszcza się do środka tego lasu, ryzykuje, że zostanie złapany w pułapkę bez wyjścia.

Nie boją się tego dwie kobiety, które przypłynęły tu z Amsterdamu. Przedzierają się przez las w europejskich sukniach – ich spódnice zaplątują się w korzenie, a gałęzie drzew zaczepiają się w ich włosach, nieraz drapią policzki. Skóra pod ciasno zasznurowanymi gorsetami jest spocona. Muszą uważać, aby pod gorset nie dostały się owady, których ukąszenia są bolesne. Z gałęzi w każdej chwili mogą zsunąć się węże…

To Maria Sibylla Merian, malarka i przyrodniczka, oraz jej córka – Dorothea. Przemierzają surinamski las, aby szkicować zamieszkujące go owady i rośliny. Mają przy sobie także pudełka, do których udaje im się czasami schować larwy owadów. Merian hoduje je później w swoim domu: karmi, obserwuje i rysuje poszczególne etapy ich rozwoju. Robiła to już jako dziewczynka we Frankfurcie, mężatka w Norymberdze, rozwódka w Amsterdamie. Teraz robi to w kuchni domu, który wynajęła w Paramaribo, stolicy Surinamu, holenderskiej kolonii.

ilustracja: Maria Sibylla Merian, „Motyle z 

Informacja

Twoja pula treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu już się skończyła. Nie martw się! Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej, dzięki której będziesz mieć dostęp do wszystkich treści na przekroj.org. Jeśli masz już aktywną prenumeratę cyfrową, zaloguj się, by kontynuować.

Subskrybuj

Czytaj również:

Targi Art Basel 2024: polskie artystki błyszczą na salonach Targi Art Basel 2024: polskie artystki błyszczą na salonach
i
Prace Marii Pinińskiej-Bereś na Art Basel 2024, fotografia: Agnieszka Saablińska
Opowieści

Targi Art Basel 2024: polskie artystki błyszczą na salonach

Aga Sablińska

W gwarnej atmosferze tegorocznej edycji słynnych szwajcarskich targów ekspozycje prac trzech polskich artystek – Ewy Partum, Erny Rosenstein i Marii Pinińskiej-Bereś – skłaniały do zatrzymania się, by uważniej spojrzeć na sztukę.

Targi nie sprzyjają spokojnemu kontemplowaniu dzieł sztuki. Podczas takich wydarzeń – a odbywające się w czerwcu słynne szwajcarskie targi sztuki Art Basel są niewątpliwie najważniejszym z nich – setki galerii w ciągu zaledwie kilku dni, w nijakich centrach wystawowych prezentują tysiące prac, bez podania szerszego kontekstu ich powstania. W takich warunkach nie sposób zobaczyć wszystkich wystawionych dzieł ani tym bardziej dogłębnie doświadczyć sztuki.

Czytaj dalej