Rok 1972 zapisał się w historii techniki komputerowej niezwykłymi wydarzeniami. Atari wprowadził do sprzedaży pierwszą popularną grę komputerową: Pong. Intel wypuścił ośmiobitowy procesor znany jako 8008. Urodził się Evan Williams, założyciel Twittera. Co jeszcze? Może to, że program World3, opracowany przez naukowców z MIT, po tygodniu żmudnych obliczeń doszedł do wniosku, że w roku 2040 rozpocznie się szybki upadek naszej cywilizacji.
Wyniki programu World3 stały się podstawą do publikacji książki Granice wzrostu (ang. Limits to Growth) wydanej w 1972 r. przez Klub Rzymski. Była to jedna z najgłośniejszych pozycji początku lat 70. Dowodziła, że ograniczone zasoby, rosnąca populacja i odsuwanie na później problemu odpadów i zanieczyszczeń muszą prowadzić do katastrofy ekologicznej, humanitarnej i gospodarczej. Załamanie się cywilizacji – wyliczył program – wydarzy się, zanim jeszcze zapasy surowców zostaną wyczerpane, w sposób gwałtowny, i wiązać się będzie z kilkakrotnym spadkiem światowej populacji, czyli wyginięciem przeważającej części ludzkości.
Książka odebrana została rozmaicie. W tym okresie zimnowojenne napięcia nieco zelżały i ludzkość przestała obawiać się wojny jądrowej, stąd niektórzy krytycy twierdzili, że Granice wzrostu wypełniają pustkę po tym zagrożeniu. Utrzymywali, że człowiek taki już jest, że lubi spodziewać się końca świata, więc jeśli bomby przestał się bać, to w zamian wynajdzie sobie jakieś apokaliptyczne proroctwo wyplute przez komputer i nie będzie przez nie spać po nocach, jeść, pić i beztrosko się weselić.
Ta myśl jest tylko o tyle trafna, że rzeczywiście oddalenie zagrożenia trzecią wojną światową mogło mieć wpływ na powstanie raportu Klubu Rzymskiego. Pozwoliło ludziom wreszcie w spokoju pomyśleć o przyszłości ludzkości, kroczącej nie wojenną, ale pokojową ścieżką. Warto obejrzeć na YouTubie program z roku 1973 australijskiej telewizji ABC, w którym prowadzący, trzymając w rękach kilkumetrowy wydruk z drukarki igłowej, tłumaczy, że „po raz pierwszy w historii ludzkości udało się spojrzeć na świat jak na jeden system. I dostrzec, że Ziemia nie wytrzyma obecnej populacji i wzrostu gospodarczego dłużej niż przez kilka dekad”.
Książka Granice wzrostu spotkała się nie tylko z krytyką – wielu wzięło jej przewidywania na poważnie, szczególnie że na jesieni 1973 r. rozpoczął się w USA i kilku innych krajach Zachodu kryzys paliwowy. Jednak z końcem lat 70. okres odprężenia w międzynarodowej polityce się skończył, rozpoczęła się „druga zimna wojna” i zagrożenie konfliktem światowym znów wysunęło się na pierwszy plan.
Nie będziemy tu analizować, dlaczego po upadku żelaznej kurtyny ludzkość nie zjednoczyła się, by stawić czoła wspólnym wyzwaniom, lecz zupełnie o nich zapomniała. W każdym razie sprawa raportu rzymskiego wróciła dopiero na przełomie stuleci. Wpływowy amerykański ekonomista Matthew Simmons w 2000 r. napisał: „Patrząc wstecz, wychodzi na to, że Klub Rzymski miał rację. Straciliśmy 30 lat, ignorując tę pracę”. Granice wzrostu zyskiwały też na zainteresowaniu, w miarę jak coraz bardziej namacalne stawało się zagrożenie zmianami klimatycznymi – choć sam program World3 globalnego ocieplenia nie uwzględniał (wiedza na ten temat była jeszcze bardzo nikła). Był to algorytm dość prosty, rachował zależności pomiędzy pięcioma dynamicznie oddziałującymi na siebie zmiennymi: liczebnością populacji, produkcją żywności, industrializacją, zatruciem środowiska i konsumpcją nieodnawialnych zasobów naturalnych.
Nie ma co jednak brać sobie do serca roku 2040 jako daty początku końca. Zdarzają się wprawdzie naukowcy, tacy jak Graham Turner z University of Melbourne, którzy uważają przewidywania programu za trafne, jednak większość znawców tematu mówi, że prognoza nie sprawdza się i nie może się sprawdzić (chyba że przypadkiem), bo interakcje między planetą a ludzkością są znacznie bardziej skomplikowane, niż przewiduje to algorytm napisany z myślą o komputerze sprzed pół wieku. World3 to bardzo wczesny przykład modelowania komputerowego. To, co w raporcie Klubu Rzymskiego jest najważniejsze, to raczej dostrzeżenie ścisłych zależności między ludzkością a planetą oraz próba odejścia od nieskrępowanej eksploatacji Ziemi, traktowania jej jak niewyczerpany skarbiec i nieskończenie pojemny kosz na śmieci w jednym.