Wszystkie jej filmy zostały zakazane przez cenzurę. Jak zareagowała? Kręciła kolejne. Z irańską reżyserką Manią Akbari o życiu w chorobie, wygnaniu z własnego kraju i o tym, co to znaczy być artystką w ciągle jeszcze patriarchalnym świecie, rozmawia Artur Zaborski.
Jej filmy miały światowe premiery na najważniejszych festiwalach – w Locarno, San Sebastián czy Cannes – a retrospektywy prac wizualnych pokazywano w tak prestiżowych miejscach, jak British Film Institute (BFI) czy Tate Modern. Iranka Mania Akbari w swojej często autobiograficznej sztuce podejmuje tematy mastektomii, menopauzy, ciąży. Czyli te, o których jej rodaczkom mówić nie wypada. Artystka nie zamierzała jednak milczeć, więc na cenzurę władzy nie musiała długo czekać. Po okrutnej nagonce zdecydowała się na życie na wygnaniu. Schronienie znalazła w Wielkiej Brytanii, skąd poprzez sztukę upomina się o godność irańskich kobiet.
Kiedy podczas spotkania na Krakowskim Festiwalu Filmowym pytam ją o samopoczucie, odpowiada stanowczo, że to nie jej trzeba żałować, tylko tysięcy kobiet, które poddają się losowi.
Artur Zaborski: Na czym polega traumatropia?
Mania Akbari: Nowe badania wskazują, że trauma to czynnik, który potrafi wywołać zmiany kształtu mózgu. To tak, jakby nagle pojawił się w nim jakiś plastikowy element. Traumatropia polega na odwróceniu tego procesu, wpłynięciu na mózg w taki sposób, by przywrócić jego kształt – jak najbliższy pierwotnemu. Bardzo mnie ten temat zajmuje. Interesują mnie zmiany i adaptacje ciała zachodzące pod wpływem różnych czynników. Przekładam to na sztukę. Ciało fascynuje mnie jako