Obserwujemy go gołym okiem i przez teleskop. Od zawsze zapładnia naszą wyobraźnię jak żadne inne ciało niebieskie. I choć jest na wyciągnięcie ręki, wciąż nam umyka.
Uważniejszy rzut oka na tarczę Księżyca pozwala dostrzec na niej miejsca ciemniejsze – plamy na jaśniejszym owalu. Są widoczne w różny sposób w zależności od fazy Księżyca, ale stale obecne. Wyobraźnia obserwatora – zależnie od epoki czy kręgu kulturowego, by wymienić dwa z wielu możliwych uwarunkowań – podsuwała rozmaite skojarzenia. Zazwyczaj pojawiały się wśród nich ludzka postać, zwierzę i drzewo lub krzew. Gdybyśmy jednak chcieli usystematyzować źródła tych skojarzeń i zrozumieć, czy to folklor inspirował literaturę i naukę, czy może uczeni mężowie wyjaśniali zwykłemu człowiekowi, jak patrzeć w oblicze Luny, uwikłamy się w dyskusję, co było pierwsze – jajko czy kura. Sięgnijmy zatem po prostu po garść przykładów.
Ludzką postać lub twarz człowieka widywano na Księżycu na przestrzeni tysiącleci i w wielu kontekstach. W chińskim folklorze mówiono o chłopcu, który za chciwość został skazany na wieczne rąbanie na Księżycu drzewa nieśmiertelności. Obecne w różnych rejonach Europy wyobrażenie chłopa dźwigającego na plecach chrust może mieć swoje korzenie w biblijnej Księdze Liczb i historii, która zaczyna się tak: „Gdy Izraelici przebywali na pustyni, spotkali człowieka zbierającego drwa w dzień szabatu…”. Chłop z chrustem, roztrząsający gnój lub idący za wołami czy po prostu pracujący w święto i za karę przeniesiony na Księżyc był obecny w kulturze