Spotkanie z głowonogiem to – spośród doświadczeń dostępnych ludzkości – przeżycie najbliższe kontaktowi z pozaziemską cywilizacją.
Na planecie Ziemia żyje wiele inteligentnych stworzeń. Znakomita większość z nich to kręgowce: ostatni wspólny przodek łączący takie stworzenia, jak ludzie, delfiny, koty, kruki, duże papugi i warany żył jakieś 300 mln lat temu, chodził po lądzie i miał już nieźle rozwinięty układ nerwowy. Nasze mózgi opierają się na podobnych założeniach konstrukcyjnych. Choć wejrzenie w umysł gawrona nie jest możliwe (w sumie nawet z innym człowiekiem nie w pełni by się to udało), zarówno on, jak i my stanowimy zwieńczenie tego samego ewolucyjnego eksperymentu z istotami myślącymi.
Z głowonogami jest inaczej. Z nimi też – podobnie jak z gronkowcem, pantofelkiem, dębem i pieczarką, czyli ze wszystkimi przejawami życia na Ziemi – oczywiście łączy nas pokrewieństwo. Ale nasz ostatni wspólny przodek był podobnym do wypławka wodnym stworzeniem, zaopatrzonym w najlepszym razie w plamki oczne. Do intelektualistów raczej nie należał. Ewolucja umysłowości głowonogów była od naszej całkowicie niezależna. A jednocześnie doprowadziła do imponujących rezultatów. Choć inteligencję trudno porównywać nawet w obrębie jednego gatunku (testy IQ są idealnym narzędziem do sprawdzania umiejętności rozwiązywania testów IQ), wiemy, że ośmiornice mają w swoim repertuarze sztuczki wykraczające poza możliwości większości ptaków i ssaków. Mają też świadomość ciała. Choć jak to u mięczaka świetnie się ono kurczy i rozciąga, nie może zmniejszyć średnicy bardziej, niż pozwala na to chrząstka znajdująca się między oczami ośmiornicy. Ośmiornica wie, jak duża jest ta chrząstka, i przeciska się przez szczeliny minimalnie od niej większe, ale gdy otwór jest o 0,5 cm mniejszy, nawet nie próbuje. Jako 10-latek nie miałem tyle mądrości i przynajmniej jeden mebel trzeba było piłować, żeby moją uwięzioną głowę uwolnić.
Do tego oczywiście trzeba doliczyć ich dosłownie nieziemską urodę, talent do barwnej ekspresji, który każdego kameleona wprawiłby w kompleksy, czy umiejętność kamuflażu nie tylko pod względem koloru, lecz także faktury i kształtu.
Nic dziwnego, że głowonogi zaintrygowały jedną z najciekawszych postaci XIX i XX w. – Ernsta Haeckla. Ten przyrodnik, odkrywca ponad 200 gatunków, twórca takich słów, jak ekologia, filogeneza czy Protista (pierwotniaki), propagator ewolucjonizmu, lekarz, biolog morza, filozof i artysta, obrońca wolności i rzetelności nauczania, a także autor popularnej niegdyś, choć obecnie raczej odrzucanej teorii rekapitulacji, wedle której rozwój embrionalny miałby odtwarzać rozwój ewolucyjny, poświęcił im jedną z tablic swojego wspaniałego dzieła Kunstformen der Natur wydanego na przełomie wieków. Na 54. tablicy dzieła, zatytułowanej Gamochonia, mamy pięć gatunków. Są to umieszczone w górnym rzędzie (od lewej) dwie kałamarnice – kalmarownik długoramienny i przypominający parasol przedstawiciel gatunku Histioteuthis ruppelii – oraz ośmiornica Pinnoctopus cordiformis. Poniżej zaś (od lewej) widać ośmiornicę zwyczajną (Octopus vulgaris) i ośmiornicę Octopus granulatus.
Samemu Haecklowi do ideału daleko. Obok niewątpliwych osiągnięć ma na swoim koncie położenie „naukowych” podwalin rasizmu i społecznego darwinizmu. Ale malował pięknie.