Byli genialnymi matematykami, ale czy byliby w stanie obliczyć, że stworzona przez nich lwowska szkoła matematyczna przez następne 80 lat będzie inspirowała nie tylko kolejne pokolenia naukowców, lecz także artystów? Wciąż stawia się im pomniki, gra o nich spektakle, tworzy wiersze, kręci filmy i pisze kolejne książki oraz artykuły – takie jak ten.
W kawiarni, przy marmurowym stoliku bez końca mnożyli procenty koniaku i dzielili papierosy, by w chmurach dymu wzlatywać w świat matematycznych twierdzeń. W zwyczajnym zeszycie narobili problemów tak wielkich, że został podniesiony do potęgi księgi. A oni sami – choć już nie żyją – wciąż zerują śmierć, biorą w nawias czas, skracają przestrzeń.
Powodem ciągłej obecności legendy lwowskiej szkoły matematycznej jest nie tylko aktualność problematów, które postawili, czy tajemnica spotkania się w jednym miejscu i czasie aż tylu wybitnych głów, ale przede wszystkim nauka podniesiona do rangi zabawy. Przyjemność czerpana ze wspólnych zapasów umysłowych, do których trzeba błyskotliwych towarzyszy, skutkuje pewnością, że bierze się udział w czymś szczególnym, niedanym każdemu. To nie byli skromni, romantyczni naukowcy – świadomość własnego geniuszu sięgała zarozumiałości.
Hugo Steinhaus, od którego zaczęła się lwowska szkoła matematyczna, pisał wprost we Wspomnieniach i zapiskach: „Cały ten chaos w głowach półinteligencji bierze się stąd, że nauka naprawdę nie jest dla każdego. Dla ogromnej większości ludzi ani zagadnienia naukowe, ani metoda naukowa nie jest dostępna. Rzecz się ma nie inaczej jak z poezją; znałem ludzi, którzy uważali poezję za ćwiczenia szkolne dla kształcenia młodzieży w stylistyce”. Steinhaus uważał, że Stefan Banach – najważniejszy wodzirej tej zabawy – traktuje matematykę jak rzemiosło, którego uprawianie ma w sobie tę samą tajemnicę, co poezja.
Stanisław Ulam natomiast, który rozsławił w świecie lwowską szkołę, podziwiał we wspomnieniach potęgę umysłu Banacha. Gdy nie zgadzał się z rozmówcą, nie sprzeciwiał się od razu, ostro, ale zadawał spokojnie tak błyskotliwe pytania, że po jakimś czasie jego przeciwnik sam odkrywał błąd w swoim rozumowaniu. Ulam zapamiętał, że można