
Drugiej takiej dyscypliny nie ma. Żadna nie służyła za trening w wojsku, by potem awansować na igrzyska olimpijskie, następnie z nich wylecieć i skończyć na festynach. A to nie koniec przeciągania liny.
Dziennikarz Edgar Aabye jechał na igrzyska, by je opisywać. A wrócił ze złotym medalem. Rzecz działa się w 1900 r. w Paryżu. Aabye na drugich nowożytnych igrzyskach był korespondentem duńskiej gazety „Politiken”. Kiedy okazało się, że łączona drużyna duńsko-szwedzka (wówczas pozwalano na ponadnarodowe sojusze) w przeciąganiu liny została zdekompletowana przez kontuzje, zgodził się pomóc. Kwalifikacje poniekąd posiadał – w młodości trenował wioślarstwo i kolarstwo, a zaledwie