Roboty: a) pozbawią nas zajęcia; b) pozwolą nam mniej pracować; c) ani jedno, ani drugie.Właściwą odpowiedzią jest…
Lęk przed automatyzacją może wydawać się nam absurdalny. Bezrobocie jest najniższe od lat, wynagrodzenia rosną szybciej niż koszty życia, a rynek pracy coraz bardziej się cywilizuje. Dla wielu ekspertów to jednak cisza przed burzą: ich zdaniem mamy do czynienia z globalną rewolucją, a roboty nadciągają także nad Wisłę. Wiele środowisk – od radykalnych socjalistów po miliarderów, takich jak Elon Musk czy Bill Gates – wieszczy, że roboty zastąpią każdą możliwą do wyobrażenia pracę.
Automaty do fabryk
Według często cytowanego raportu McKinsey Global Institute A future that works (Przyszłość, która pracuje/działa) w ciągu najbliższej dekady nawet połowa aktywności zawodowych w USA wykonywanych przez ludzi może zostać zautomatyzowana. Dla polskiej gospodarki wstrząs miałby być nieco mniej bolesny – roboty i algorytmy zastąpią „tylko” 40% czynności. Globalne wydatki na robotyzację oraz automatyzację dynamicznie rosną i na koniec 2018 r. osiągną niemal 100 mld dolarów.
Nie trzeba być wróżbitą, aby przewidzieć, jaki skutek tego typu zmiany miałyby dla pracowników. Do tej pory nowe technologie generowały więcej nowych miejsc pracy, niż ich likwidowały. Kołodziejów, sitarzy i furmanów z korzyścią dla wszystkich zastąpili robotnicy fabryczni, stoczniowcy czy kierowcy tirów. Wielu badaczy uważa jednak, że to żelazne prawo kapitalizmu na naszych oczach przestaje obowiązywać. Według technologicznych optymistów samodoskonalące się programy już niedługo będą też efektywniejsze od ludzi w większości istniejących zawodów. Taki scenariusz przewiduje Richard Susskind, specjalista od zagadnień na styku prawa i technologii, były wykładowca University of Oxford. Jeśli jego przepowiednie się sprawdzą, powody do niepokoju mają nawet przedstawiciele najbardziej dochodowych profesji: finansiści, inżynierowie, prawnicy czy programiści. Według Susskinda sztuczna inteligencja niedługo z powodzeniem zastąpi ludzi także w zawodach zaufania publicznego – już za kilka dekad decyzje o rozwodach, odszkodowaniach czy karze więzienia wydawać