Jonathan Safran Foer o wyrzeczeniach, solidarności i ideach, które mają siłę lawiny.
1
Podczas drugiej wojny światowej mieszkańcy miast położonych na wschodnim wybrzeżu Stanów Zjednoczonych gasili światła o zmierzchu. Im samym nic bezpośrednio nie zagrażało; zaciemnienie miało na celu uniemożliwienie wykorzystania miejskich świateł przez niemieckie okręty podwodne do wykrywania i niszczenia statków opuszczających porty.
W miarę jak wojna trwała, zaciemnienia zaczęto stosować na terenie całego kraju, również w miastach oddalonych od wybrzeża. W akcjach tych chodziło o to, aby konflikt zbrojny, którego okropności nie było widać gołym okiem, zaistniał w świadomości cywilów, zwycięstwo bowiem wymagało wspólnych działań. Amerykanom na „froncie domowym” potrzebne było przypomnienie, że życie, jakie znają, może ulec zagładzie, a ciemność stanowiła jeden ze sposobów uświadamiania tego zagrożenia. Pilotów Civil Air Patrol [Cywilny Patrol Powietrzny] zachęcano do przeczesywania nieba nad Środkowym Zachodem USA w poszukiwaniu wrogich samolotów, choć żaden ówczesny niemiecki myśliwiec nie miał tak dalekiego zasięgu. Solidarność stanowiła ważny aspekt takich akcji, nawet jeśli tego rodzaju gesty były głupie, samobójcze i poza nimi nie podejmowano żadnych innych wysiłków.
Zaciskanie pasa
Wygranie drugiej wojny światowej nie byłoby możliwe bez działań na froncie domowym, których skutki miały wymiar zarówno psychologiczny, jak i fizyczny – zwykli ludzie łączyli swe wysiłki na rzecz większej sprawy. Podczas wojny wydajność przemysłu wzrosła o 96%. Na początku wojny wybudowanie statku typu Liberty zajmowało osiem miesięcy, w późniejszym okresie – kilka tygodni. Jeden ze statków tego typu, SS Robert E. Peary – złożony z 250 tys. części, o łącznej wadze 7 tys. ton – został zmontowany w ciągu czterech i pół dnia. Począwszy od 1942 r., firmy wytwarzające samochody, lodówki, metalowe meble biurowe i pralki przestawiły się na produkcję