Metafory natury
i
ilustracja: Joanna Grochocka
Wiedza i niewiedza

Metafory natury

Julia Fiedorczuk
Czyta się 14 minut

Kiedy wieki temu uznaliśmy, że umysł, język i kultura przynależą tylko nam, zamknęliśmy się na pozaludzkie doświadczenie i wiedzę. A gdyby wreszcie zerwać z dawnym, kartezjańskim podziałem świata: my i cała reszta? Dzisiejsza humanistyka wyraźnie przecież wskazuje na to, że wcale nie jesteśmy najmądrzejsi, bo oprócz naszego istnieją też inne – nie lepsze i nie gorsze – rodzaje poznania.

Co robią głowonogi, kiedy spotykając się w morskich głębinach, stykają się na moment odnóżami? Jaka intencja przyświeca ośmiornicy „plującej” wodą na plecy nielubianego naukowca (taki przypadek opisuje w Innych umysłach filozof nauki Peter Godfrey-Smith) i od czego zależą jej towarzyskie preferencje? Jaką treść zawierają mysie piosenki albo choreograficzne komunikaty krabów? Dlaczego szympansia matka nosi na plecach ciało swojego zmarłego dziecka, nawet przez 40 dni? Dlaczego zdarza się, że zjada skrawek tego ciała, za mały jednak, aby mógł mieć wartość jako pożywienie? Nie znamy odpowiedzi na te pytania i jest dość prawdopodobne, że nieprędko w pełni je poznamy. Co prawda nauka – nasza ludzka supermoc – szybko się rozwija także w dziedzinie etologii, ale metody, którymi dysponuje, nawet te najbardziej zaawansowane, z konieczności bazują na ludzkim aparacie percepcyjnym, formułowane przez nią pytania odwołują się zaś do głęboko uwewnętrznionego systemu pojęć i wartości. W skrócie: ludzkie poznanie zawsze jest w jakimś stopniu antropomorficzne, czyli związane z możliwościami ciała i umysłu naszego gatunku. Czy jednak wynika stąd, że światy nieczłowieczych istot – ich twórcze, w tym sensotwórcze praktyki – muszą pozostać radykalnie niedostępne dla ludzi?

Przecież nie zawsze tak było. Mity, wiersze, sny przechowują pamięć o transgatunkowym współpowstawaniu i bliskości z istotami nieczłowieczymi. Filozofka Paola Cavalieri wskazuje, że w przedsokratejskiej Grecji zdarzali się myśliciele traktujący zwierzęta jako istoty pokrewne i sprzymierzone, że możliwa do pomyślenia była przyjaźń ze zwierzętami. Empedokles z Agrygentu (ok. 483 – ok. 423 p.n.e.) odmówił zwyczajowego ofiarowania wołu po zwycięstwie w zawodach olimpijskich. Pitagoras (ok. 572 – ok. 497 p.n.e.) był wegetarianinem. Dopiero Arystoteles – wielki systematyk myśli greckiej – zbudował hierarchiczny światopogląd, w ramach którego bronił niewolnictwa, uważając, że niektórzy ludzie są z natury niewolnikami, jeszcze głębsze

Informacja

Twoja pula treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu już się skończyła. Nie martw się! Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej, dzięki której będziesz mieć dostęp do wszystkich treści na przekroj.org. Jeśli masz już aktywną prenumeratę cyfrową, zaloguj się, by kontynuować.

Subskrybuj

Czytaj również:

Żałoba wśród zwierząt
i
Daniel Mróz – rysunek z archiwum, nr 465/1954 r.
Wiedza i niewiedza

Żałoba wśród zwierząt

Jowita Kiwnik Pargana

Wrony składają przy zwłokach swoich bliskich źdźbła trawy, orki opłakują utracone potomstwo, a młode słonie, które były świadkami śmierci matki, potrafią budzić się w nocy z krzykiem. Naukowcy przekonują, że zwierzęta opłakują swoich zmarłych podobnie jak ludzie.

Latem 2018 r. 20-letnia samica orki, której obserwujący nadali imię Tahlequah, a badacze praktyczną nazwę J35, przez 17 dni unosiła na wodach Oceanu Spokojnego u wybrzeży Kanady swoje martwe młode. Przepłynęła w ten sposób ponad 1000 mil morskich, czyli prawie 1900 km, starając się przez cały czas utrzymywać cielę nad powierzchnią wody. Specjaliści z Ośrodka Badań nad Wielorybami, którzy obserwowali cały proces, mówili, że młode żyło prawdopodobnie zaledwie pół godziny po narodzinach. I że był to trzeci poród tej samicy w ostatnich latach. I trzeci nieudany. Tahlequah chudła i słabła, ale przez ponad dwa tygodnie nie porzuciła ciała. Badacze byli pewni, że mają do czynienia z żałobą, i to wyjątkowo długą. Co prawda – mówili – często zdarza się, że walenie po utracie lub narodzinach martwych młodych nie chcą się z nimi rozstać, starają się je utrzymywać na wodzie, a nawet podrzucać nad powierzchnię, żeby zmusić je do wzięcia oddechu, ale proces ten trwa zazwyczaj jeden dzień, a nie 17.

Czytaj dalej