Miłosierny bonobo Miłosierny bonobo
i
Daniel Mróz – rysunek z archiwum, nr 420/1953 r.
Wiedza i niewiedza

Miłosierny bonobo

Frans de Waal
Czyta się 11 minut

Mówienie o zwierzętach, że szukają tylko własnych korzyści, jest obrazą dla ich społeczności. Frans de Waal, który przez całe lata przyjaźnił się z szympansami, opowiadał o tym, czego od nich nauczył się o zwierzęcej empatii.

Fragment książki Fransa de Waala­ Ostatni uścisk Mamy, która  ukazała się nakładem wydawnictwa Copernicus Center Press. Tytuł, śródtytuły i skróty pochodzą od redakcji.

Moją ulubioną opowieścią o współczuciu pozostaje przypowieść o miłosiernym Samarytaninie. Zaczyna się ona od tego, jak kapłan i Lewita bezdusznie mijają ofiarę leżącą przy drodze, nawet się przy niej nie zatrzymując. Bardzo dobrze znają oni wszystkie teksty nakazujące nam kochać bliźniego, ale widocznie mają własne priorytety. Tylko Samarytanin, religijny wyrzutek, oferuje współczucie i pomoc. Przekaz jest taki, że warto wystrzegać się etyki opartej na księdze, a nie na sercu. To wspaniała wiadomość, którą warto mieć w głowie, gdy uczeni czy politycy krytykują tkliwe uczucia jako coś, bez czego też możemy sobie poradzić. […]

Czy słonie to histerycy?

Wielu racjonalistów postrzega empatię i współczucie jako słabości, uważając je za zbyt impulsywne i niesforne. Jednak czy właśnie to nie stanowi o ich sile? Empatia karmi nasze zainteresowanie innymi. Przyjemność, jaką czerpiemy z towarzystwa i dobrobytu innych, stanowi element naszej biologii. Tacy właśnie jesteśmy, dlatego też nie wymaga to żadnego moralnego uzasadnienia. Nie potrzebujemy także Biblii jako przykładu, ponieważ informacje o zaskakujących aktach dobroci docierają do nas każdego dnia. Ludzie wskakują do lodowatej wody, aby ratować nieznajomych, ściągać ich z drogi nadjeżdżających pociągów czy osłaniają ich swoim ciałem podczas strzelaniny. Poświęcają się w ten sposób, nie zastanawiając się zbytnio nad konsekwencjami swojego działania.

Informacja

Z ostatniej chwili! To ostatnia z Twoich pięciu treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu. Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej!

Subskrybuj

Właśnie dlatego bohaterowie często zdumieni są zainteresowaniem, jakie ich potem spotyka. Według nich to, co właśnie zrobili, musiało być po prostu zrobione. Nie ma dnia, aby w Internecie nie pojawiło się nowe nagranie psa ściągającego rannego towarzysza z autostrady, słonia chroniącego swoje młode przed porwaniem przez rzekę czy humbaka ratującego fokę przed grasującymi orkami. Większość z tych przypadków ma miejsce w reakcji na oznaki stresu. To prototypowa u ssaków odpowiedź pomocy dla dziecka w niebezpieczeństwie, ale rozciągająca się na innych, czasami nawet na przedstawicieli innego gatunku.

Jeszcze bardziej intrygująca jest pomoc w obliczu braku jakichkolwiek sygnałów zaniepokojenia. Tutaj pomagający dostrzegają, jedynie analizując sytuację, jakie działanie jest potrzebne. Dla przykładu powróćmy do wybiegu bonobo w zoo w San Diego w czasach, kiedy wciąż miał on wodną fosę. Pewnego dnia opiekunowie osuszyli fosę, aby ją wyczyścić, i byli już gotowi ponownie ją napełnić. Poszli do kuchni, aby przekręcić zawór, ale nagle samiec alfa w grupie, Kakowet, pojawił się przed oknem kuchni, krzycząc i machając swoimi ramionami. Opiekunowie mówią, że wyglądał niemal, jakby do nich mówił.

Jak się okazało, kilka młodych bonobo wskoczyło do suchej fosy, ale nie było w stanie z niej wyjść. Gdyby napełnianie wodą zostało przeprowadzone zgodnie z planem, utonęłyby, małpy człekokształtne nie umieją bowiem pływać. Opiekunowie przynieśli drabinę i z pomocą ludzi wszystkie bonobo wyszły – poza najmniejszym, który został wciągnięty na górę przez samego Kakoweta. Paniczna reakcja Kakoweta wskazuje, że uświadomił sobie, jak kontrolowany jest dopływ wody i kto go kontroluje, oraz że napełnienie fosy będzie miało katastrofalne konsekwencje. Podjął działanie, zanim powstała jakakolwiek niebezpieczna sytuacja.

Poszczególne jednostki czasami przynoszą wodę lub pożywienie starzejącym się członkom grupy. W naszej kolonii szympansów Peony, stara samica z artretyzmem, w niektóre dni niemal nie mogła chodzić, nawet do kranu. Młodsze samice podchodziły do niego, nabierały pełne usta wody i przynosiły ją dla Peony. Otwierała szeroko swoje usta, w które one wtryskiwały strumienie wody. W innych sytua­cjach młoda samica pomagała Peony w dołączeniu do gromady iskających się szympansów siedzących na drabinkach, kładąc obie dłonie na jej obfitym zadzie i podnosząc ją do góry. W naturze córka starej samicy, która utraciła zdolność wspinania się na drzewa, schodziła do matki z naręczami owoców.

W Chimp Haven, sanktuarium w Luizjanie, które wspieram i z którym pracuję, szympansy mieszkają na wielkich, zalesionych wyspach. Dotarły tam „na emeryturę” z laboratoriów badawczych, co oznacza, że często naiwnie podchodzą do trawy, drzew i otwartej przestrzeni. Szympansy z doświadczeniem uczą te bez doświadczenia. Pewnego razu samica o imieniu Sara ocaliła swoją bliską przyjaciółkę Sheilę od ukąszenia jadowitego węża. Sara dostrzegła węża pierwsza i wszczęła alarm, głośno wyjąc i szczekając, tak aby każdy to usłyszał. Gdy jednak Sheila podbieg­ła, aby zobaczyć, co się dzieje, Sara musiała ją odciągać, silnie trzymając ją za ramię. Musiała założyć, że Sheila chciała złapać węża, co byłoby śmiertelną pomyłką.

Mógłbym przywołać dziesiątki innych przykładów naczelnych i równie dużo delfinów, psów, ptaków i tak dalej. Słonie oferują szczególnie dużo materiału, na przykład tym, jak ratują młode przed śmiertelnym zapadaniem się do niecek wypełnionych błotem, wchodząc do nich i wkładając swoje trąby pod nieszczęsne małe, aby je podnieść. Popularny film z południowokoreańskiego zoo przedstawia młode ześlizgujące się do basenu, podczas gdy matka panikuje na jego krawędzi. Ciotka małego szybko przybiega i silnie popycha matkę głową w kierunku schodów prowadzących do basenu. Następnie obie samice schodzą do wody, płyną w kierunku młodego i zaganiają je ku tym samym schodom, aby wraz z nimi mogło wyjść.

Zważając na to, że młode doskonale pływa i wykorzystuje swoją trąbę jak fajkę do nurkowania, panika dorosłych osobników wydaje się nieco przesadzona, dlatego też ekspert Joyce Poole skomentował ten incydent słowami: „Słonie to histerycy”. Jak dla mnie najbardziej intrygującym elementem było to, że ciotka wiedziała, jak wyciągnąć młode z basenu, ale zmusiła jego matkę do przejęcia inicjatywy.

Czyń miłość, nie wojnę

Wiele gatunków zdaje się rozumieć potrzeby innych i spontanicznie stara się im pomóc. Jednak zamiast opowiadać kolejne historie, chciałbym się skupić tutaj na kilku eksperymentach, ponieważ są one jedynym sposobem na zdobycie dowodów. Obserwacje są zbyt otwarte, aby wyciągać z nich zdecydowane wnioski. Eksperymenty zapewniają kontrolowane sytuacje, w których zwierzęta mają do wyboru różne opcje, przy jednoczesnym wyeliminowaniu potencjalnych własnych korzyści. Do niedawna właściwie nie istniały eksperymenty dotyczące zachowań związanych z pomocą, ponieważ naukowcy powszechnie przyjmowali, że tylko ludzie troszczą się o dobrobyt innych. O zwierzętach mówiono, że los innych osobników jest dla nich nieistotny. Czasami naukowcy oświadczali to dramatycznie, podkreślając szlachetność natury ludzkiej lub twierdząc, że stosunkowo niedawna „iskra” ewolucyjna zmieniła naszych przodków.

Tak jak zwierzchnicy Kościoła odmawiali spojrzenia przez teleskop Galileusza przekonani, że nie ma na co patrzeć, naukowcy mieli niewielkie oczekiwania, które upośledziły badania nad zachowaniami zwierząt przez większą część ostatniego stulecia. Po co badać zwierzęta na obecność zdolności, których nie mogą one posiadać? Wszystko jednak zaczęło się zmieniać. Skoro wszystko to, co ludzie robią, musi mieć przodków lub podobieństwo u innych gatunków, włącznie z zachowaniem związanym z pomocą, to ostatnie stało się szanowanym tematem badań.

Jedna niesamowita seria badań przeprowadzonych przez amerykańskiego antropologa Briana Hare’a oraz jego współpracowników skupiała się na najbardziej empatycznej małpie człekokształtnej, bonobo. Bonobo są równie blisko nas co szympansy, ale są znacznie bardziej wrażliwe i łagodne. Wykorzystywanie przez nich kontaktów seksualnych do rozładowania napięć skłoniło mnie dawno temu do nazywania ich naczelnymi typu „Czyń miłość, nie wojnę”, co zresztą do nich przylgnęło. W kreatywnym eksperymencie Hare’a, dorównały swojej reputacji. W jednym z testów badacze dali młodemu bonobo cały stos owoców, które mógłby zjeść samemu. Pozostawiony sam sobie, zjadłby wszystko. Jednak często małpa widziała towarzysza siedzącego za drzwiami z siatki, które wiedziała, jak otworzyć.

To, co wiele bonobo najpierw robiło, jeszcze przed zjedzeniem owoców, to otworzenie drzwi i wypuszczenie towarzysza. Ten ruch kosztował je połowę owoców, bo teraz musiały się nimi podzielić. Z drugiej strony, jeżeli nikogo za drzwiami nie było, rzadko kiedy ich dotykały. Jeszcze bardziej zdumiewające były badania, w których małpom człekokształtnym dawano szansę zapewnienia jedzenia dla innych, bez żadnych korzyści dla siebie samych. Małpy mogły pociągnąć za sznurek, który otwierał drzwi, przez które inny bonobo uzyskiwał dostęp do worów, choć same nie mogły dołączyć do uczty. Mimo to wciąż pociągały za sznurek, choć – wspominając słowa Smitha dotyczące współczucia – „nie otrzymywały nic w zamian oprócz przyjemności oglądania tego”.

Tego rodzaju test nie ogranicza się tylko do altruizmu, który może pojawiać się na różne sposoby, ale obejmuje także tendencje prospołeczne, definiowane jako chęć polepszenia życia innych. Jeden z członków mojego zespołu, Vicky Horner, badała prospołeczne i samolubne wybory u szympansów w warunkach kontrolowanych. Vicky wołała dwa szympansy do Cogniton Building i umieszczała je obok siebie przedzielone siatką. Nasz pierwszy test przeszły Peony oraz Rita, niespokrewniona z nią samica. Peony otrzymała wiadro pełne kolorowych plastikowych tokenów, z których połowa była zielona i połowa czerwona. Nauczyła się brać jeden token na raz i przekazywać go nam, ale nie wiedziała nic o dwóch kolorach. Niezależnie od tego, który kolor wybrała, zawsze otrzymywała za niego nagrodę.

Jedyna różnica polegała na tym, co otrzyma Rita. Czerwone tokeny były „samolubne” w tym sensie, że tylko Peony otrzymywała nagrodę, podczas gdy zielone tokeny były prospołeczne – nagrodę otrzymywały obie małpy. Wybierając wiele razy z rzędu, Peony zaczęła preferować zielone tokeny dwa na trzy razy. Inne pary szympansów dochodziły nawet do 9 prospołecznych wyborów na 10 prób. Gdy testowaliśmy szympansy pojedynczo, kolory nie robiły im żadnej różnicy. Prospołeczne preferencje powstawały dopiero wtedy, gdy korzystał na nich partner. […]

Twój pech, mój niepokój

Wciąż wiemy niewiele o tych zdolnościach, ale wyraźnie małpy człekokształtne nawet trochę nie są takie samolubne, jak zakładano, a w rzeczywistości mogą nawet pobić przeciętnego kapłana czy lewitę, gdy chodzi o ludzkie zachowanie. Zarówno z praktycznych, jak i etycznych powodów nie mamy jednak właściwie żadnych eksperymentów dotyczących kosztownych form altruizmu, takich, w których jednostki ryzykują swoje życie, pomagając innym. Żaden naukowiec celowo nie wrzuci szympansa do rzeki, aby sprawdzić, czy inny szympans go ocali, ale wiemy z obserwacji, że faktycznie tak będzie. W zoo często umieszcza się małpy człekokształtne na wyspach otoczonych wodnymi fosami i mamy raporty o małpach chcących pomóc innym małpom, które wpadły do nich, czasami ze śmiertelnym skutkiem dla obu osobników.

Jeden samiec stracił życie, gdy wszedł do wody, aby dosięgnąć niemowlę, które zostało do niej wrzucone przez nieudolną matkę. […] A gdy Washoe, pierwsza na świecie szympansica wyszkolona językowo, usłyszała krzyk i uderzanie o wodę przez inną samicę, przeszła przez dwa elektryczne kable, które normalnie kontrolowały małpy, aby dotrzeć do ofiary, która dziko rzucała się w wodzie. Washoe weszła w śliskie błoto na krawędzi fosy, schwyciła jedną z machających rąk i wciągnęła małpę na ląd. Ledwie znała ofiarę, po raz pierwszy spotkała ją bowiem zaledwie kilka godzin wcześniej.

Widocznie intensywnej hydrofobii nie da się pokonać bez przytłaczająco dużej motywacji. Wyjaśnienia kalkulacjami umysłowymi („Jeżeli jej teraz pomogę, ona pomoże mi w przyszłości”) tutaj się nie sprawdzają: dlaczego ktokolwiek ryzykowałby życie czy utratę kończyny na podstawie takich wątpliwych przewidywań? Jedynie natychmiastowe emocje mogą sprawić, że ktoś całkowicie porzuci cały rozsądek, tak jak robi to empatia, łącząc ze sobą stany emocjonalne dwóch osobników. Mówiąc słowami amerykańskiego psychologa Martina Hoffmana, empatia ma unikatową własność „przekształcania pecha jednej osoby we własne uczucie zaniepokojenia”. […]

Słowo natychmiastowy jest tutaj kluczowe, ponieważ nikt nie twierdzi, że empatia nie ma celu długofalowego. W biologii rozróżniamy wyraźnie dwa rodzaje działania na rzecz własnego interesu. Po pierwsze, na poziomie ewolucyjnym empatia nigdy by nie wyewoluowała, gdyby nie oferowała żadnych korzyści: przyczynia się do współpracującego społeczeństwa, w którym jednostki mogą liczyć na innych. Empatia prawdopodobnie pełna jest wspólnych korzyści i możliwości przetrwania. Drugie znaczenie własnego interesu jest psychologiczne, są to cele, do których dąży jednostka. Cele ewolucyjne są często nieznane dla pojedynczych uczestników. W ten sam sposób, w który młode ptaki podążają trasami migracyjnymi swojego gatunku, nie znając powodu, albo w który młode zwierzęta uprawiają seks, nieświadome jego rozmnażających konsekwencji, natura jest pełna rozwiniętych korzyści, które nie stanowią elementu motywacji.

Psychologicznie mówiąc, zwierzęta mogą być całkowicie niesamolubne. Gdy podrapiemy Washoe, małpę człekokształtną, która uratowała tonącą samicę, albo Mae Perm, słonicę, która prowadziła swoją niewidomą towarzyszkę, raczej nie znajdziemy pod spodem krwawiących hipokrytek. Zamiast tego odkryjemy dwie pogodne dusze, bardzo wrażliwe na kłopoty innych.

Mimo to badacze obsesyjnie skupiają się na samolubnych motywach, które napędzają wszystkie działania zwierząt i ludzi. Nie wierzę w ani jedno ich słowo, a najnowszy unikatowy eksperyment przeprowadzony na dzieciach uzasadnia dlaczego. Niemiecki psycholog Felix Warneken badał, jak młode szympansy i dzieci pomagają dorosłym. Eksperymentator korzystał z narzędzia, ale upuścił je w trakcie pracy: czy dzieci je podniosą? Eksperymentator miał zajęte ręce: czy otworzą mu szafkę? Przedstawiciele obydwu gatunków dobrowolnie i samodzielnie pomagali, wskazując tym samym, że rozumieją problem eksperymentatora.

Gdy Warneken zaczął nagradzać dzieci za pomoc, stały się one mniej pomocne. Nagrody, zdawało się, rozpraszały je od współczucia nieporadnemu eksperymentatorowi. Zastanawiam się, jak to może działać w prawdziwym życiu. Wyobraź sobie, że za każdym razem, gdy zaoferowałem pomoc koledze czy sąsiadowi – przytrzymując mu drzwi czy odbierając pocztę – wkładaliby mi kilka dolarów do kieszeni koszuli. Czułbym się głęboko urażony, tak jakbym robił to tylko dla pieniędzy! Z pewnością nie zachęciłoby mnie to do ponownego pomagania im. Być może nawet zacząłbym ich unikać, ponieważ zbytnio manipulują innymi.

Ciekawe jest myślenie, że ludzkie zachowanie jest w całości napędzane konkretnymi nagrodami, zważając na to, że przez większość czasu nigdzie nie widać żadnych nagród. Jakie nagrody czekają na tych, którzy opiekują się małżonkami z alz­heimerem? Jakie korzyści wyciągamy z wysyłania pieniędzy na dobre cele? Wewnętrzne nagrody (dobre samopoczucie) mogą wchodzić tu w grę, ale one działają tylko wskutek polepszenia sytuacji kogoś innego. Są one sposobem natury na to, żeby upewniła się, że jesteśmy nastawieni na innych bardziej niż na nas samych. Jeżeli nazwiemy takie działanie samolubstwem, to słowo to traci swoje znaczenie. Także gdy mówimy o innych gatunkach, twierdzenie, że szukają one tylko własnych korzyści, jest obrazą dla ich społeczności.

Istoty ludzkie wyewoluowały do tego, aby rozbrzmiewać stanami emocjonalnymi innych, do tego stopnia, że internalizujemy, głównie za pomocą swojego ciała, co się z nimi dzieje. To społeczna łączność w najlepszej odsłonie, spoiwo wszystkich społeczeństw zwierząt i ludzi, które gwarantuje wspomagające i pocieszające towarzystwo.

Fragment książki Fransa de Waala­ Ostatni uścisk Mamy, która ukazała się nakładem wydawnictwa Copernicus Center Press. Tytuł, śródtytuły i skróty pochodzą od redakcji.

Czytaj również:

Te, co skaczą i kochają Te, co skaczą i kochają
i
Daniel Mróz – rysunek z archiwum, nr 465/1954 r.
Wiedza i niewiedza

Te, co skaczą i kochają

Rozmowa z Fransem de Waalem
Agnieszka Fiedorowicz

Święty spokój to pułapka. I w świecie ludzi, i w świecie zwierząt bez stresu nie ma empatii – o zwierzęcych emocjach opowiada prymatolog Frans de Waal.

Agnieszka Fiedorowicz: Niedawno wybrałam się z dziećmi do kina na nową wersję Króla Lwa. Gdy nadszedł moment śmierci Mufasy i mały Simba pochylił się nad ciałem ojca, na sali rozległ się zbiorowy szloch dzieci. Mali widzowie nie mieli problemu ze zrozumieniem, że zwierzęta mają emocje, tak jak my kochają, cierpią i opłakują bliskich. Tymczasem dla wielu dorosłych to trudne.

Czytaj dalej