Święty spokój to pułapka. I w świecie ludzi, i w świecie zwierząt bez stresu nie ma empatii – o zwierzęcych emocjach opowiada prymatolog Frans de Waal (wywiad archiwalny z „Przekroju” 2020/1).
Agnieszka Fiedorowicz: Niedawno wybrałam się z dziećmi do kina na nową wersję Króla Lwa. Gdy nadszedł moment śmierci Mufasy i mały Simba pochylił się nad ciałem ojca, na sali rozległ się zbiorowy szloch dzieci. Mali widzowie nie mieli problemu ze zrozumieniem, że zwierzęta mają emocje, tak jak my kochają, cierpią i opłakują bliskich. Tymczasem dla wielu dorosłych to trudne.
Frans de Waal: (śmiech) Filmy Disneya od dawna antropomorfizują zwierzęta, czasem za bardzo. Myślę, że w naturze lwiątko – takie jak Simba – nie byłoby tak mocno dotknięte śmiercią ojca. Co innego, gdyby zmarła mu matka lub gdyby lwica straciła dziecko – te więzi są o wiele silniejsze niż łącząca samca z potomstwem.
Niezależnie jednak od tych faktów to rzeczywiście ciekawe, jak różne jest podejście dzieci i dorosłych do emocji zwierząt. To świetnie widać, gdy się obserwuje rodziny w zoo: dzieci traktują zwierzęta poważnie, a część dorosłych wyśmiewa ich zachowania. Uważają, że my, ludzie, jesteśmy lepsi, że one są pozbawionymi uczuć maszynami. Dlaczego tak się dzieje? Nie wiem.
Do napisania najnowszej książki Ostatni uścisk Mamy zainspirowało Pana wyjątkowo poruszające spotkanie: Jana van Hoofa, Pana dawnego mentora, i Mamy, szympansicy z kolonii w Burgers’ Zoo w Arnhem w Holandii.
Mama i Jan znali się od 40 lat. Jan, dowiedziawszy się, że Mama umiera, przyjechał się z nią pożegnać. Gdy wszedł do jej klatki, półprzytomna Mama początkowo nie wiedziała, kto ją odwiedził.
Ale potem stało się coś niesamowitego: „Połowę twarzy Mamy pokrywa ogromny uśmiech, gdy ona skamle – miękki, wysoki dźwięk zarezerwowany dla chwil pełnych silnych emocji. W tym przypadku emocje są wyraźnie pozytywne, sięga ona bowiem po głowę Jana, gdy on się nad nią pochyla. Gładko głaszcze jego włosy, a następnie jednym ze swoich długich ramion obejmuje jego szyję, aby przyciągnąć go do siebie. W trakcie tego uścisku jej palce rytmicznie klepią go po głowie i karku w pocieszającym geście, który szympansy wykorzystują także do uspokajania kwilących dzieci”.
Uścisnęli się jak dwoje przyjaciół, którzy dawno się nie widzieli. To zachowanie było naturalne i dla mnie, i dla Jana, i dla Mamy.
Ale nie dla wszystkich. Gdy filmik pokazujący to pożegnanie trafił na YouTube’a, wielu ludzi było zszokowanych.
Wielu