
Może widzieliście w Internecie zdjęcie przedstawiające parę zaprzyjaźnionych pingwinów małych, które wieczorami spotykają się, by płetwa w płetwę podziwiać światła Melbourne odbijające się w morzu? Muszę przyznać, że w pierwszej chwili zareagowałem na tę fotografię sceptycznie. Ale czy słusznie? Czy tylko ludzie zdolni są do zachwytu?
Nie trzeba być romantykiem, żeby dostrzec, że świat przyrody pełen jest piękna. Od malowniczych krajobrazów po niewiarygodnie kolorowe ptaki i ryby – wszędzie natykamy się na widoki, które nawet najmniej skłonnym do wzruszeń osobom choć na chwilę zapewnią estetyczną przyjemność. Sam nie jestem nadmiernie egzaltowany, a przynajmniej za takiego się nie uważam, ale gdy na przykład mój statek po podniesieniu kotwicy w Ilulissat na Grenlandii wypływa w bajkowy świat złotokrwistego zachodu słońca i niewiarygodnie niebieskich gór lodowych odbijających się w tafli płynnego złota, mam ogromną estetyczną satysfakcję. W takich chwilach niemal słyszę w głowie delikatne klikanie – to wszystko wskakuje nagle na swoje miejsce, a ja czuję, że świat wokół mnie jest dokładnie taki, jaki powinien być, i nie ma innego miejsca, w którym chciałbym właśnie się znaleźć.
ilustracja: Karyna Piwowarska
Z zachwytem nie aż tak sycącym, ale za to bardziej gwałtownym podziwiam drobiazgi, jak choćby barwy mandaryna wspaniałego czy rogatnicy Picasso. Przy okazji: łatwiej by mi było o tym pisać, gdyby „Przekrój” był pstrokatym czasopismem krzyczącym fotografiami, tylko wtedy bym tu nie chciał pisać. Więc proszę, zrób sobie tę przyjemność i w wolnej chwili wyszukaj zdjęcia zwierząt, o których wspominam, bo są niesamowite. Oczywiście ładne są też kwiaty, motyle i muchomory, a ja – być może nie całkiem obiektywnie – wśród najpiękniej ubarwionych istot wymieniłbym również pingwiny królewskie. No i chyba nie istnieje na świecie twardziel czy twardzielka, z ust których nie wydarłby się choć cichutki jęk rozczulenia na widok morskiej owieczki (Costasiella kuroshimae) lub właściwie któ