Niefart dinozaurów Niefart dinozaurów
i
Iguanodon, ilustracja: Heinrich Harder, ok. 1916 r. (domena publiczna)
Wiedza i niewiedza

Niefart dinozaurów

Łukasz Kaniewski
Czyta się 2 minuty

Badania naukowe sugerują, że dinozaury wyginęły, bo zabrakło im odrobiny szczęścia. Asteroida, która 66 mln lat temu uderzyła w Ziemię, zrobiła to w najgorszym możliwym momencie. W tym czasie na planecie i tak nie działo się najlepiej: wskutek aktywności wulkanicznej, zmian klimatycznych i podnoszenia się poziomu mórz globalny ekosystem był  niestabilny. Gdyby asteroida uderzyła, dajmy na to, milion lat wcześniej, trafiłaby na czas biologicznej prosperity i dinozaury, choć zdziesiątkowane, przeżyłyby katastrofę. Tak przynajmniej uważają naukowcy z University of Edinburgh.

Są też badacze – np. prof. Sean Gulick z University of Texas – którzy twierdzą, że od ocalenia dzieliło dinozaury zaledwie kilka minut. W tym czasie Ziemia obróciłaby się na tyle, że kosmiczna skała nie uderzyłaby w ląd, ale w pobliski ocean. Grzmotnięcie w ląd miało bowiem skutek straszliwy, spowodowało podniesienie się chmury pyłu, który rozprzestrzenił  się w atmosferze wokół całego globu, przysłaniając Słońce i wywołując coś w rodzaju nuklearnej zimy.

Pech, po prostu pech. Oczywiście niefart ten ma również drugą stronę. Gdyby dinozaury przetrwały, prawdopodobnie ssaki nie rozwinęłyby się tak bujnie, a co za tym idzie, nie powstałby gatunek homo sapiens oraz jego dorobek: kreatywna księgowość, lody o smaku „słony karmel”, youtuberzy, paleontologia, muzyka barokowa, broń chemiczna itd. Nie będziemy tu oceniać  dokonań ludzkości ani tym bardziej sugerować, że asteroida zrobiła dobrze lub źle, niszcząc dinozaury i czyniąc tym samym miejsce dla rozwoju rodzaju ludzkiego. Jedną jednak kwestię warto podkreślić. Kwestię kosmitów.

Informacja

Z ostatniej chwili! To pierwsza z Twoich pięciu treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu. Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej!

Subskrybuj

Iguanodon, ilustracja: Heinrich Harder, ok. 1916 r. (domena publiczna)
Iguanodon, ilustracja: Heinrich Harder, ok. 1916 r. (domena publiczna)

Pytanie o istnienie pozaziemskich istot inteligentnych wciąż pozostaje bez odpowiedzi z prostego powodu: z żadnymi takimi istotami nie nawiązaliśmy jeszcze kontaktu. Jednak spotkać się można z opinią, że istnienie cywilizacji w dalekich systemach gwiezdnych to kwestia już rozstrzygnięta na gruncie czysto statystycznym: w samej naszej Galaktyce są prawdopodobnie miliardy planet, na których może rozwinąć się życie.

Jednak ewolucja oraz rozwój cywilizacyjny nie są czymś prostym i automatycznym, jak w czołówce serialu Był sobie człowiek. Wiele się może wydarzyć lub nie wydarzyć, np. może przylecieć kosmiczna skała i łupnąć z wielkim impetem – ale w ocean.

Choć z drugiej strony trudno też twierdzić, że hekatomba dinozaurów jest konieczna, żeby po milionach lat narodziła się cywilizacja techniczna. Na odległych planetach dinozaury wcale nie musiały powstać, wszystko mogło potoczyć się zupełnie inaczej, a życie inteligentne mogło znaleźć sobie inną ścieżkę…

Chwileczkę! Cywilizacja bez dinozaurów? Czym w takim razie bawią się ich dzieci? Nie, to niewyobrażalne. 

Czytaj również:

Kosmiczne różności Łukasza Kaniewskiego – 4/2020 Kosmiczne różności Łukasza Kaniewskiego – 4/2020
i
ilustracja: Marek Raczkowski
Kosmos

Kosmiczne różności Łukasza Kaniewskiego – 4/2020

Łukasz Kaniewski

Ku dojrzałości

Bardzo cienka paraboliczna żelbetowa kopuła – grubości 12 cm u nasady i 6 cm u szczytu – miała 25 m średnicy. Pod nią umieszczono stalową ramę z półsferycznym ekranem. Zamówiono z Niemiec najnowszy projektor, firmy Carl Zeiss, który mógł wyświetlać 119 niezależnie od siebie poruszających się obrazów ciał niebieskich lub ich grup. Największe planetarium w Europie. Duma Moskwy. Cud techniki.

Projekt powstał jeszcze w swobodnych czasach Nowej Polityki Ekonomicznej, ale gdy przybytek otwierano w roku 1929, życie w ZSRR było już bardzo trudne. Ruszyła kolektywizacja, zaczęły się niedobory żywności. Wkrótce nadejść miały najgorsze czasy terroru i wojna. Jednak planetarium cały czas działało. Władza o nie dbała – wielki projektor Carla Zeissa był bowiem jej zdaniem najlepszym narzędziem umacniania ateistycznego światopoglądu. Oprócz zwykłych pokazów i licznych odczytów pod kopułą wystawiano także przedstawienia – o Koperniku, Galileuszu, Giordanie Brunie. Waliły na nie tłumy.

Czytaj dalej