
Dr Jan Chwedeńczuk, fizyk z Uniwersytetu Warszawskiego, i Tomasz Stawiszyński, filozof z redakcji „Przekroju”, rozmawiają o mechanice kwantowej, przypadku, konieczności, Buddzie, Dostojewskim i Woodym Allenie.
Tomasz Stawiszyński: Niezliczone łańcuchy przyczyn i skutków doprowadziły do tego, że się właśnie spotykamy i zamierzamy rozmawiać o przypadku. Czy to przypadek, czy też konieczność, że się ta rozmowa właśnie zaczyna, w tym momencie, na taki temat i pomiędzy nami?
Jan Chwedeńczuk: To, że się tu widzimy i rozmawiamy, wynika z tego, że tak się umówiliśmy. Świadomie i w akcie własnej woli decydujemy, czy ruszyć palcem w bucie, wybrać się do toalety, co zrobić dziś wieczór. To daje poczucie sprawczości na przestrzeni kilku sekund czy godzin, ale raczej już nie lat czy dziesięcioleci. Stwierdzenie, którego użyłeś, czyli „niezliczone łańcuchy przyczyn i skutków”, wskazuje, że to spotkanie, tak jak każde zdarzenie, którego doświadczamy, jest w dłuższej perspektywie konsekwencją ogromnej liczby zjawisk. Nie mamy nad nimi kontroli, stąd wrażenie, że życiem w pewnym stopniu rządzi przypadek. Nie bez powodu Woody Allen mawiał: „Jeśli chcesz rozśmieszyć Boga, opowiedz mu o swoich planach”. Zasadnicze pytanie brzmi: czy przypadek jest tylko złudzeniem wynikającym z tego, że łańcuchy przyczyn i skutków były niezliczone? Czy wręcz przeciwnie – przypadek jest zasadniczą i niezbywalną cechą praw natury leżącą u podłoża wszelkich zdarzeń?
Jesteś fizykiem kwantowym, zajmujesz się podłożem wszelkich zdarzeń, więc Ty mi powiedz.
Rzeczywiście, jeżeli