Planeta wolnych wiosek
i
Mahatma Gandhi, 1931 r., Londyn; zdjęcie: domena publiczna
Marzenia o lepszym świecie

Planeta wolnych wiosek

Paulina Wilk
Czyta się 20 minut

Na spotkania z przedstawicielami globalnego imperium przychodził w sandałach, okryty pasem ręcznie tkanej bawełny. Mówił, że Indie mają dość ziemi, by nakarmić i ubrać swoich obywateli. Nie ufał masowej produkcji i globalizacji. Wierzył w samodzielność małych wspólnot, w ekonomię pozbawioną chciwości i przemocy. Co dziś radziłby nam Mahatma Gandhi?

Gdy jako delegat Indyjskiego Kongresu Narodowego przyjechał w roku 1931 na oficjalne negocjacje konstytucyjne z rządem w Londynie, Winston Churchill nie znalazł czasu, by się z nim spotkać. Mówił o nim drwiąco „półnagi fakir” – z niesmakiem tym większym, że kilka dekad wcześniej Mohandas Karamchand Gandhi studiował w brytyjskiej stolicy prawo, nosił pantofle, trzyczęściowy garnitur i zegarek w kieszonce kamizelki. Wydawał się wówczas chodzącą reklamą skuteczności imperium brytyjskiego w reprodukowaniu kolonialnej mentalności w najdalszych nawet zakątkach świata. Gandhi, urodzony w 1869 r. w miasteczku Porbandar na zachodnim wybrzeżu Indii, syn lokalnego indyjskiego urzędnika, odebrał królewską edukację i został wyszykowany do roli strażnika istniejącego ładu, miał więc służyć w hierarchii przewidującej dla niego jedną tylko rolę – subordynację. Po latach będzie krytykował prawników, lekarzy czy urzędników jako realizatorów przemocowej dominacji Europy nad Indiami, zatrudnionych w wielkiej kolonialnej machinie.

Sam zrezygnował z obranej ścieżki prawniczej. Miało to związek z upokarzającymi doświadczeniami, jakie Hindusom i osobom o ciemnym kolorze skóry serwowali inni ludzie, na co zresztą przyzwalało kolonialne prawo. W 1902 r. Gandhi zaczął od podważania dyskryminujących przepisów w mało znanym sobie krańcu świata – dzisiejszej RPA, gdzie został oddelegowany z bombajskiej kancelarii do obsługi jednego z klientów. Indyjski system przynależności kastowej, w którym wyrastał Gandhi, determinował ludzki los. Jeśli ktoś pochodził z niższej warstwy społecznej, musiał liczyć się z pogardą i upokorzeniem. W najpotworniejszej sytuacji byli tzw. niedotykalni – ludzie znajdujący się najniżej w hierarchii kastowej i brutalnie uciskani. Już jako dziecko instynktownie przeciwstawiał się tej niesprawiedliwości, bawiąc się z chłopcami z rodzin „gorzej” urodzonych. Ale on sam miał relatywnie dobre pochodzenie i dopiero w 1893 r. w RPA potraktowano go jak kogoś gorszego.

Przypłynął statkiem do Durbanu, następnie przesiadł się do pociągu – jako prawnik zamożnego klienta podróżował pierwszą klasą. Wyrzucono go jednak z wagonu i żądano, by jechał w trzeciej klasie. Podobnie było w tramwajach konnych: musiał siedzieć z woźnicą albo na zewnętrznym schodku, nie wolno mu było przebywać obok białoskórych. Tak przywitała go Afryka, w której Hindusi udowadniali swoją przydatność w handlu, księgowości i transporcie. Machina królewskiej władzy transportowała swoich indyjskich poddanych – pracowitych, jako tako wykształconych i potulnych – do nowych rejonów, by tam odgrywali rolę pośredników między europejskimi kolonizatorami a czarnoskórymi mieszkańcami. Pełnienie tej funkcji nie wiązało się z żadnymi przywilejami, tylko z uwłaczającymi ograniczeniami oraz podatkami. I w takim klimacie młody

Informacja

Twoja pula treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu już się skończyła. Nie martw się! Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej, dzięki której będziesz mieć dostęp do wszystkich treści na przekroj.org. Jeśli masz już aktywną prenumeratę cyfrową, zaloguj się, by kontynuować.

Subskrybuj

Czytaj również:

Czas czułości
i
zdjęcie: Mario Poje
Marzenia o lepszym świecie

Czas czułości

Rozmowa z Ece Temelkuran
Paulina Wilk

Ece Temelkuran wierzy, że na mowę nienawiści i agresję trzeba odpowiadać dobrem. Czy taka polityka jest możliwa? O sile języka i wyobraźni z turecką pisarką, dziennikarką i publicystką rozmawia Paulina Wilk.

Ma 48 lat. Jest jedną z najczęściej czytanych i najbardziej wpływowych komentatorek w Turcji, choć od pięciu lat mieszka poza ojczyzną. Była jedną z pierwszych badaczek nowej fali faszyzmu i powrotu reżimów w Europie i na Bliskim Wschodzie. Dziś należy do grona cenionych lewicowych intelektualistów poszukujących nowych dróg dla polityki w przyszłości. Mieszka w Zagrzebiu. W Polsce ukazały się dotąd jej książki Turcja. Obłęd i melancholia, Taniec w rytmie rewolucji oraz Odgłosy rosnących bananów. Na świecie premierę miało niedawno jej nowe dzieło Together, w którym przedstawia 10 sposobów na to, jak tworzyć lepszy świat za pomocą czułych słów.

Czytaj dalej