Spróbujmy spojrzeć na człowieka na nowo, uznać jego kruchość i ulotność. Filozofia szuka dziś różnych sposobów na przezwyciężenie antropocentryzmu. Pomóc w tym może klasyczna teoria ewolucji.
Karol Darwin rzadko jest czytany jako klasyk filozofii: mimo że w przeszłości inspirował nauki humanistyczne, ostatecznie jego teorie i obserwacje trafiły do kanonu nauk przyrodniczych. Współcześnie jednak spojrzenie na jego dorobek się zmienia. Potoczne skojarzenia z Darwinem to oczywiście nadal walka o byt, dobór naturalny, możliwość ujęcia życia społecznego w kategoriach konkurencji, przetrwania najsilniejszych, a także „zwierzęcej”, w znaczeniu bestialskiej (niegodnej człowieka) bezwzględności w chronieniu własnego – i tylko własnego – życia. Nawet polski tytuł jednej z jego najbardziej znanych książek brzmi: O powstawaniu gatunków drogą naturalnego doboru, czyli o utrzymywaniu się doskonalszych ras w walce o byt – wprost pojawia się tutaj „doskonałość”. W oryginale jednak mamy do czynienia z określeniem favoured, a zatem chodzi o gatunki, które są najczęściej wybierane, faworyzowane, ale niekoniecznie doskonałe – nie wiadomo zresztą pod jakim względem. Darwin (nie bez przyczyny) występuje w rasistowskich i mizoginistycznych kontekstach, okrywając się złą sławą niekiedy kojarzonej z nim eugeniki, a co za tym idzie totalitaryzmów XX w. Wciąż ważne jest odczytywanie jego dzieł w owych problematycznych kontekstach, które odsłaniają ciemne oblicze człowieka Zachodu. Ale równie cenne wydaje mi się sprawdzenie, czy w pismach Darwina znajdziemy coś, co dziś mogłoby nas zainspirować do pomyślenia o człowieku inaczej, z większą pokorą.
Humaniści zastanawiają się, czy odrobiliśmy lekcje z Darwina, a także czy koleiny, w które wprowadziliśmy jego teorie, w ogóle jeszcze istnieją. Czy sięgając po teksty ojca teorii ewolucji, znajdziemy nowe odpowiedzi na pytania: skąd pochodzimy, kim jesteśmy i dokąd zmierzamy? Czy potrafimy czerpać z niego inspirację dla naszych czasów – trawionych antropogeniczną katastrofą klimatyczną, szóstym wymieraniem, destabilizacją warunków życia na Ziemi? Czy wreszcie Darwin widzi świat – i ten ludzki, i ten pozaludzki – jedynie w kategoriach bezwzględnej rywalizacji, krwawej walki, z której obronną ręką