Żyć życzliwie
i
„Szczęśliwa rodzina”, Giovanni Battista Torriglia / WikiArt (domena publiczna)"
Marzenia o lepszym świecie

Żyć życzliwie

Dagny Kurdwanowska
Czyta się 7 minut

Oczywiście, że najlepiej wszystko zaczynać od poniedziałku, ale ta zasada nie dotyczy ćwiczeń życzliwości. Dobrze wdrożyć je od zaraz, choćby metodą małych kroków. One też mogą nas daleko zaprowadzić.

Gdyby szukać najprostszej definicji życzliwości, można by powiedzieć, że to rodzaj nastawienia, zgodnie z którym główną motywacją naszych działań jest chęć czynienia dobra. Składa się na nią wiele konkretnych zachowań, takich jak troska o drugiego człowieka (przy jednoczesnej trosce o siebie), uważność na potrzeby innych, współczucie i empatia, cierpliwość i wyrozumiałość, bezinteresowność, rezygnacja z oceniania, odwaga, otwartość i ciekawość.

Intuicyjnie identyfikujemy życzliwość jako sytuacje, w których ktoś jest dla nas miły, uśmiecha się w sklepie, przepuszcza w drzwiach czy w kolejce do kasy. Okazuje się, że takie drobne akty są równie ważne jak te duże. Wszystkie życzliwe gesty, niezależnie od skali, oddziałują pozytywnie. Wpływają nie tylko na dobrostan innych ludzi, lecz także na tych, którzy w ten sposób postępują. Badania [choćby międzynarodowy The Kindness Test, czyli Test Życzliwości, omawiany w „Przekroju”, nr 2/2023 – przyp. red.] pokazują, że dzięki takim zachowaniom wzrasta poziom radości, zadowolenia z życia i szczęścia u obu stron. Psycholożka i terapeutka Anna Cwojdzińska w artykule Dobro tkwi w szczegółach – psychologiczna siła życzliwości twierdzi, że celowe przejawy życzliwości mają pozytywny wpływ na poziom zdrowia psychicznego, co łączy się m.in. z łagodzeniem objawów depresji. Z kolei związane z życzliwością praktykowanie współczucia wpływa zarówno na poczucie sensu w życiu, samoakceptację, uważność oraz pozytywne relacje z innymi, jak i po prostu na zdrowie somatyczne. Podobnie dzieje się, gdy życzliwie traktujemy samych siebie.

Kooperacja, nie rywalizacja

Jedną z najważniejszych kompetencji gatunku ludzkiego jest zdolność do współpracy. To ona stanowi klucz nie tylko do przetrwania, lecz także do tworzenia skomplikowanych struktur, takich jak kultura, polityka, technologia, a w najszerszym ujęciu – cywilizacja. Gdybyś­my działali wyłącznie w pojedynkę, to choćby każdy wpadał na najbardziej krea­tywne pomysły, niewiele z nich byłby w stanie zrealizować. Żeby wprowadzić jakąkolwiek ideę w życie, potrzebne jest współdziałanie grupy. Nawet gdy wydaje nam się, że czyjś sukces stanowi jego indywidualną zasługę, zazwyczaj tak nie jest. To efekt zbiorowego wysiłku. W końcu za osiągnięciami np. sportowców czy aktorów – ale też nas wszystkich! – stoi cały sztab ludzi: trenerzy, rehabilitanci, psycholodzy, współpracownicy, rodzice, przyjaciele. Właśnie to miała na myśli Jamie Lee Curtis, kiedy mówiła, odbierając Oscara za drugoplanową rolę w filmie Wszystko wszędzie naraz: „Wiem, że wygląda to tak, jakbym stała tu sama, lecz tak nie jest. Stoją ze mną setki osób”.

Informacja

Z ostatniej chwili! To przedostatnia z Twoich pięciu treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu. Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej!

Subskrybuj

Można więc powiedzieć, że życzliwość, dzięki wdzięczności i umiejętności docenienia wkładu innych, jest przeciwieństwem niezdrowego egoizmu – przekonania, że to ja jestem najlepszy, najmądrzejszy, najbogatszy. To „naj” wyklucza udział innych ludzi, a w zniekształconej formie wyraża się w formule, którą przypisuje się Darwinowi: „Przetrwają najsilniejsi”. W rzeczywistości uczony nigdy tego tak nie ujął, przeciwnie: twierdził, że przetrwają najlepiej przystosowani, a kluczem do tego jest właśnie m.in. przyjazna postawa. Towarzyszyło mu przekonanie, że społeczności składające się z przychylnie nastawionych osób będą najlepiej funkcjonować i doczekają się największej liczby potomstwa.

Zamiast podgryzać się wzajemnie, lepiej podawać sobie pomocną dłoń. Tego uczy także natura. Agresja wymaga mnós­twa energii i jako sposób reagowania jest przewidziana na szczególne okazje. Na co dzień lepiej sprawdza się kooperacja. Widać to zarówno na poziomie pojedynczego organizmu (który funkcjonuje dzięki współpracy, nie zaś rywalizacji poszczególnych swoich elementów), jak i w złożonych superorganizmach. Świetny przykład stanowią mrówki, których działania są skoordynowane niezależnie od tego, czy osobników jest kilka, kilkaset czy nawet 50 mln.

Trening czyni mistrza

Niesłychanego psikusa ewolucja spłata­ła nam dziesiątki lub setki tysięcy lat temu, gdy homo sapiens funkcjonował na Ziemi obok innych gatunków człowiekowatych, m.in. homo erectus oraz nean­dertalczyków. W tym czasie nic nie wska­zywało na to, że homo sapiens zostanie liderem, który wyeliminuje pozostałych z gry o przetrwanie. Osiągnął to za sprawą pewnej niezwykłej umiejętności opisywanej przez antropologów Briana Hare’a i Vanessę Woods w książce Przetrwają najżyczliwsi. Jak ewolucja wyjaśnia istotę człowieczeństwa?: „To, co pozwoliło nam rozwijać się dalej, podczas gdy pozostałe gatunki ludzi wyginęły, to rodzaj poznawczej supermocy: szczególny typ współpracy określany jako komunikacja oparta na współpracy” (tłum. Kasper Kalinowski). Ale sama ta umiejętność nie zdałaby się – według tych badaczy – na nic, gdyby nie stała za nią jeszcze jedna kompetencja: nawiązywanie przyjaznych relacji, dzięki którym współpraca staje się długofalowa. Przejście od niewielkich, 10-, 15-osobowych grup (jak w przypadku neandertalczyków) do liczących 100 lub więcej osób nie byłoby wedle tej koncepcji możliwe, gdyby ludzie nie stali się bardziej otwarci i życzliwi.

Przyjaznego nastawienia można się nauczyć, podobnie jak nawyku uprzejmości czy uśmiechania się do ludzi na powitanie. W ćwiczeniu życzliwości mogą pomóc materiały (dostępne bezpłatnie dla wszystkich) zamieszczone na stronie internetowej Random Acts of Kindness (Zwykłe akty życzliwości) – amerykańskiej fundacji, która postawiła sobie za cel, by życzliwość uczynić normą. Na stronie znajdziemy m.in. kalendarz na 2023 r., w którym przy każdej dacie zamieszczono przykłady drobnych aktów życzliwości, m.in. „16 lipca: zabierz znajome dziecko na lody” – łatwizna. Ale 27 sierpnia pojawia się wpis: „Przez cały dzień powstrzymuj się od narzekania” – o, to już jest dużo trudniejsze. Materiały są posortowane tematycznie, więc można ćwiczyć życzliwość w wybranych obszarach związanych np. z budowaniem szacunku, odwagą, inkluzywnością, troską albo odpowiedzialnością.

Mroczna strona dobrego

Skoro życzliwość tak bardzo się opłaca i tak wspaniale wpływa na ludzi oraz rzeczywistość, dlaczego świat wygląda, jak wygląda? Jednym z powodów może być wspomniane wcześniej przekonanie, że osiągnięcie sukcesu wymaga agresji, ambicji, samowystarczalności, a ścieżka rywalizacji wydaje się bardziej naturalna niż ta wiodąca ku współpracy czy solidarności. Zwłaszcza gdy pojawia się strach lub poczucie zagrożenia. Świetnie widać to w biznesie, gdzie wiele mówi się na temat inkluzywności i korzyści, jakie przynosi firmom włączanie w swoje działania kolejnych grup. Tymczasem zauważono, że część awansujących kobiet zamiast wspierać koleżanki na niższych stanowiskach, zaczyna z nimi rywalizować i utrudniać im rozwój. Nazwano to syndromem wciąganej drabinki. Kobieta, widząc, że na szczycie wokół niej są sami mężczyźni, zaczyna obawiać się, że jeśli pojawi się tam inna utalentowana osoba jej płci, nie zostanie włączona do zespołu, tylko zajmie jej miejsce. Lekarstwem na takie sytuacje ma być oddanie kobietom części władzy i zwiększenie ich liczby na wyższych stanowiskach. Przełożone, które nie czują się samotne i zagrożone, działają w imię solidarności na rzecz współpracowniczek, stając się dla nich mentorkami i wspierającymi liderkami.

Strach i uprzedzenia silnie wpływają też na relacje między grupami. Potrafią ujawnić mroczną i niebezpieczną naturę życzliwości. Przychylność dla członków własnej społeczności, bliskość, jaką z nimi czujemy, i lojalność wobec nich potrafią zaślepiać i powodować, że zaczynamy widzieć wrogów w członkach grupy, z którą z jakichś powodów pozostajemy w konflikcie. Możemy to obserwować niemal na żywo, dołączając do dowolnej dyskusji w mediach społecznościowych, w której internauci spierają się o wartości czy przekonania. Niezależnie od tematu kłótni natychmiast dają się zauważyć podziały na poszczególne frakcje. Będą one bezpardonowo się zwalczać, stosując inwektywy i hejt, a jednocześnie przychylnie traktować komentarze przedstawicieli własnej grupy i podbijać im bębenka. Przekonanie zwaśnionych obozów, by zamiast się spierać i walczyć, spróbowały współpracy na rzecz wspólnego dobra, staje się prawie niemożliwe.

Najmroczniejszym wymiarem źle pojętej lojalności grupowej są akty prowadzące do dehumanizacji drugiej strony. To sytuacje, w których za pełnoprawnych ludzi uważa się wyłącznie członków swojej społeczności, zdefiniowanej poprzez rasę, narodowość, płeć czy religię. Jedynie im przyznajemy prawo do życzliwości i przyjaźni. W innych zaś widzimy nie tylko wrogów, lecz także osoby niższej kategorii. „Kiedy czujemy, że grupa, którą kochamy, jest zagrożona przez inną grupę, jesteśmy w stanie odłączyć zagrażającą nam grupę od naszej umysłowej sieci, co umożliwia dehumanizację innych ludzi. Tam, gdzie w normalnych warunkach znajdowałyby się empatia i współczucie, nie znajdujemy nic. Niezdolni do empatii wobec zagrażających nam obcych, nie potrafimy dłużej postrzegać ich jako bliźnich. Stajemy się wtedy zdolni do największych okrucieństw. Jesteśmy zarówno najbardziej tolerancyjnym, jak i najbardziej bezlitosnym gatunkiem na planecie” – podsumowują Brian Hare i Vanessa Woods.

Warto o tym pamiętać, gdy przy nieograniczonej przychylności dla własnej bańki zaczniemy wrogo myśleć o innych. Nie tędy droga – życzliwość wspierana zainteresowaniem i otwartością nie tylko bowiem sprawia, że czujemy się lepiej, lecz także pozwala docenić to, co w życiu tak ważne: przekonanie, że miarą sukcesu nie jest liczba osób, które pokonamy, wspinając się na szczyt, ale liczba przyjaźni, które zawrzemy na wspólnej drodze do celu.

Czytaj również:

Sztuka życia
i
zdjęcie: Art of Living
Wiedza i niewiedza

Sztuka życia

Rozmowa z Ravim Shankarem
Tomek Niewiadomski

Gurudev Sri Sri Ravi Shankar – nauczyciel duchowy i założyciel fundacji Art of Living – o potrzebie pokoju, sile uśmiechu oraz ukojeniu, które dają oddech i medytacja. Rozmawia Tomek Niewiadomski.

Tomek Niewiadomski: Drogi Gurudevie, jakie jest Twoje przesłanie? Czego nauczasz?

Czytaj dalej