Co zwierzęta dostają od rodziców? Jedne pożywienie, drugie umiejętności i wiedzę, jeszcze inne wsparcie emocjonalne – jak szympansy, których dorosłe samce w ciężkich chwilach szukają pociechy w ramionach mamy.
Kilka lat temu miałem zaszczyt oglądać niedźwiedzicę polarną z dwojgiem młodych. Matka cierpliwie czekała przy foczym przeręblu, aż wynurzy się ktoś tłusty i smaczny. Wcześniej jednak odprowadziła maluchy 30 m dalej i coś im tam wytłumaczyła, po czym rozbrykane dzieciaki cicho i spokojnie położyły się w śnieżnej jamie. Niestety, byłem za daleko, żeby usłyszeć, co powiedziała, ale jestem pewien, że nie tylko ja wiele bym oddał, aby poznać to potężne zaklęcie.
Krzyżak na drogę
U większości gatunków zwierząt nawet jeżeli opieka rodzicielska występuje, zwykle kończy się niedługo po przyjściu młodych na świat. Istnieją oczywiście ekstremalne wyjątki, o których już w „Przekroju” pisałem, takie jak matka pajęczyca trawiąca własne tkanki, żeby małe pajączki mogły ją wyssać na pierwsze śniadanie. Jednak u większości bezkręgowców wygląda to tak, że samica składa jaja w możliwie bezpiecznym miejscu albo – jak u wielu pogońcowatych – nosi ze sobą pełen jaj kokon, a potem wozi pajączęta na grzbiecie, ale te szybko się później rozłażą po okolicy i muszą sobie radzić same. Jest ich tak dużo, że przynajmniej kilkorgu się uda, więc ewolucyjny cel, jakim jest przekazanie genów następnemu pokoleniu, zostaje osiągnięty. Podobnie wygląda typowy start w samodzielność u ryb, płazów i gadów, a nawet u takich zwierzęcych intelektualistów jak głowonogi. Ich matki wprawdzie bohatersko opiekują się jajami, broniąc ich i zapewniając im dostęp tlenu, lecz umierają, gdy młode się wykluwają, więc nie mogą ich niczego nauczyć.
Nieco lepiej mają się sprawy wśród ptaków i ssaków, gdzie z reguły przynajmniej