![](https://przekroj.org/app/themes/przekroj/public/images/arch-right.png?id=c8439856e49efddc949ed008b8c703f4)
Każdy chyba ma osobisty stosunek do morza. Mnie ono kiedyś tak fascynowało, że chciałam w jego pobliżu zamieszkać. Bezkres. Wielka siła. Żywioł, który człowiekowi uświadamia jego właściwy format i który uspokaja, odziera z pretensji swoją bezpretensjonalną mocą. Jednak było też coś, co mnie niepokoiło. Świadomość, że człowiek z morzem nie jest zdolny negocjować ani wygrać? Że może się tylko poddać jego wyrokom? Lęk, że to, czego wypatrujemy na horyzoncie, nigdy nie nadejdzie? Albo przeciwnie – że to, czego nie chcemy lub lękamy się, nadejdzie właśnie stamtąd, jak fala tsunami?
Jedyny rozdział Muminków, który przeczytałam we wczesnej podstawówce, to rozdział „O Filifionce, która wierzyła w katastrofy”. Ale do dziś pamiętam,