Pudło bez pudła Pudło bez pudła
i
zdjęcie: Calvin Ma / Unsplash
Wiedza i niewiedza

Pudło bez pudła

Maria Hawranek
Czyta się 13 minut

Są tu piekarnia, fryzjer, farma z ekologiczną żywnością, a nawet plac zabaw dla dzieci przychodzących w odwiedziny. Osadzeni mogą zakładać własne firmy, a niektórzy mają nawet prawo wychodzić na zewnątrz. Tak wygląda najbardziej progresywne więzienie w Urugwaju.

Przede mną zaledwie dwie wieżyczki. Puste. Wojskowi stoją tylko na tych przy murze, który bardziej przypomina betonowy płot. Jedyni policjanci, których mijam, opierają się znudzeni o samochód. Policjantów jest 10. Więźniów – ponad 600.

Do godz. 19.00 osadzeni są prawie wolni. Pieką chleby i ciastka, tatuują, obcinają włosy, uczą się matematyki, sadzą kapustę, konstruują kajaki. Przygotowują nowe wydanie gazetki, audycję radiową albo występ grupy rockowej. Kończą liceum, niektórzy i studia. Grają w piłkę (w Urugwaju od kilkudziesięciu lat działa więzienna liga piłkarska, skazanych wozi się między zakładami autobusem). Boksują, ćwiczą asany i nowe role. Do występu teatru, ale też do nowego życia, które nastąpi, gdy opuszczą mury więzienia.

Witajcie w Punta Rieles.

Pożyczka na rozruch

Z dyrektorem więzienia spotykam się rankiem pod siedzibą banku w centrum Montevideo. Pachnie mate i alkoholem. Wczoraj był mecz Urugwaju z Ekwadorem. José Luis Parodi właśnie zarejestrował kolejne przedsiębiorstwa swoich więźniów i założył im konta bankowe. Na terenie Punta Rieles działa 38 takich firm. Każda z nich dostała od zakładu karnego pożyczkę na rozruch. Jeśli biznes się utrzyma, po trzech miesiącach zaczyna się spłata – zakład ściąga 10% miesięcznych zarobków przedsiębiorstwa. „To jedyny fundusz na świecie, który pożycza bez odsetek, a ten, kto zaciąga dług, nie może iść do więzienia, bo już w nim jest” – żartuje Parodi.

Wysoki, opalony, zadziorny. Jedziemy do więzienia, leży na obrzeżach stolicy.

„Każdy człowiek nabiera godności, jeśli z godnością się go traktuje” – mówi sentencjonalnie. Ta zasada rządzi Punta Rieles, gdzie więźniów nie pozbawia się rzeczy osobistych

Informacja

Twoja pula treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu już się skończyła. Nie martw się! Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej, dzięki której będziesz mieć dostęp do wszystkich treści na przekroj.org. Jeśli masz już aktywną prenumeratę cyfrową, zaloguj się, by kontynuować.

Subskrybuj

Czytaj również:

Wolności, gdzie jesteś? Wolności, gdzie jesteś?
i
ilustracja: materiały archiwalne
Wiedza i niewiedza

Wolności, gdzie jesteś?

Adam Węgłowski

Historia pokazuje, że aby uciec z więzienia, potrzeba przede wszystkim odwagi i szczęścia. Przydadzą się też widelec, lina skręcona z prześcieradeł lub tratwa z płaszczy przeciwdeszczowych.

Jedna z najbardziej efektownych ucieczek z więzienia została uwieczniona w greckich mitach. Jej bohaterem był wynalazca Dedal. Ścigany za morderstwo w ojczystych Atenach, udał się na Kretę, gdzie na dworze króla Minosa zabawiał rodzinę panującą ruchomymi lalkami. Jego dobra passa skończyła się, gdy opętana namiętnością do byka królowa Pazyfae poprosiła wynalazcę o coś, co umożliwiłoby jej zaspokojenie erotycznych pragnień. Dedal posłusznie przygotował drewnianą krowę, pustą w środku, do której królowa mogła wejść i poczekać na zbliżenie z buhajem. Kiedy potem urodziła Minotaura – pół człowieka, pół byka – sprawa się wydała, a przemyślny wynalazca trafił do więzienia. W mniej fantastycznej i bardziej powściągliwej wersji wydarzeń Pazyfae nie romansowała z bykiem, lecz z generałem imieniem Tauros, a Dedal o wszystkim wiedział, lecz niczego nie zdradził Minosowi. Tak czy owak, zamknięty został za karę w labiryncie (w którym trzymano też Minotaura/Taurosa). Starożytnemu naukowcowi towarzyszył tam syn Ikar. Wspólnie zaplanowali ucieczkę.

Czytaj dalej