Tuląc się do nogi fortepianu, odpoczywając w fotelu z głośnikami pod siedzeniem, dotykając dłonią altówki albo rapując w języku migowym na wibrującej podłodze – głusi i niedosłyszący opowiadają, jak zaspokajają swój głód muzyki.
– Moja siostra wracała ze szkoły i do wieczora ćwiczyła na fortepianie – Paweł Sosiński, emerytowany grafik Volvo, opowiada mi o dzieciństwie i początkach swojej miłości do muzyki. – Z pokoju obok nic nie słyszałem, ale z bliska już trochę tak. Ona siadała przy instrumencie, a ja pod nim. Przystawiałem głowę do nogi fortepianu. Czułem wibracje i słyszałem dźwięki strun nad sobą. Najbardziej lubiłem Beethovena. To było mocne. Nie rozumiałem, o co w tym chodzi, ale czułem, że to coś pięknego.
***
– Wcale nie jest tak, że jedno słuchanie muzyki jest gorsze, a drugie lepsze – tłumaczy kompozytor Piotr Klimek. – Kiedy słuchasz fug Bacha, to może być dla ciebie po prostu ładne. Ale kiedy jesteś muzykiem, to słyszysz tematy, kontrapunkty, przeprowadzenia. Jeszcze inaczej słucha historyk muzyki. Utwory można odbierać w wielu warstwach, większość z nas nie ma dostępu do nich wszystkich.
W 2012 r. Klimek w Szczecinie rozpoczął pięcioletni projekt „Migiem na Majka”, którego celem była edukacja muzyczna głuchych: dzieci, młodzieży i dorosłych.
– Przez pół roku tupaliśmy – opowiada. – Najpierw uczyliśmy się ósemek, potem trioli, szesnastek i tak dalej. Wtedy mój kolega Rafał Krzanowski, który prowadzi zespół samby brazylijskiej, powiedział: „Słuchaj, co będziecie tupać? Ja wam przyniosę surdo i jak ktoś w to surdo uderzy, to wszyscy będziemy się czuli jak w dobrze nagłośnionym klubie”.
Surdo to wielki bęben brazylijski.
– Przytaszczył ca