Słoneczna panda ratuje świat Słoneczna panda ratuje świat
i
zdjęcie: Flickr/Leniners
Marzenia o lepszym świecie

Słoneczna panda ratuje świat

Paulina Wilk
Czyta się 15 minut

Najpierw był rachunek ekonomiczny i nowy słownik zielonych pojęć. Potem powstały strategie polityczne, za którymi teraz idą technologiczne fakty. W ciągu dekady chiński moloch przestawił stery i zaczyna płynąć ku zdrowszej, bardziej zrównoważonej przyszłości. Czy i my możemy na tym skorzystać?

We współczesnej globalizacyjnej mitologii – snutej na bieżąco opowieści o świecie, w którym żyjemy – Chinom przypada rola dyżurnego czarnego charakteru. To wielki stwór, obcy, żarłoczny i bezlitosny w dążeniu do swoich celów. Przez połowę XX w. utrzymywał miliony swoich obywateli w komunistycznym klinczu. W nowym stuleciu wciąż obchodzi się z ludźmi instrumentalnie i brutalnie. Nie inaczej było dotąd z przyrodą. Za panowania Mao Zedonga i już po jego śmierci w 1978 r., gdy reformy Deng Xiaopinga wprowadziły ideę kapitalistycznego wzrostu, natura musiała podporządkowywać się wielkim planom. Zdominował ją model rozwoju gospodarki przemysłowej zasilanej olbrzymimi ilościami surowców i zatruwającej całe otoczenie.

Chiny stawały się nie tylko mroczną plamą na mapie świata, ale także coraz bardziej niebezpiecznym partnerem, bo ich nienasycony głód surowców zaczął przynosić zniszczenia odległym zakątkom Afryki, Azji czy Ameryki Południowej, które chińscy inwestorzy nadal rozkopują i drenują, by wykarmić swoją olbrzymią gospodarkę rudami stali, miedzi, węglem, olejami czy ropą. Dziś jeszcze są bowiem drugą co do wielkości potęgą gospodarczą po USA, jednak to już tylko kwestia lat, nim staną się numerem jeden.

Czy to możliwe, że tak sformułowana opowieść o Chinach właśnie się kruszy? Czy mamy powody, by w chwili ekologicznej refleksji i kryzysu amerykańskiego przywództwa nad planetą spoglądać na Pekin z nadzieją? Coraz więcej świadczy o tym, że właśnie on może poprowadzić ludzkość ku jednemu z najważniejszych momentów zwrotnych od zakończenia drugiej wojny światowej. Od prawie dekady Chiny wdrażają nowy koncept – cywilizację ekologiczną, czyli taką, która wszystkie swoje aspekty stara się równoważyć z dobrem przyrody. I choć na razie Pekin koncentruje się przede wszystkim na zabezpieczaniu własnego dobrostanu, a nie na zobowiązaniach wobec świata, to w prezydencie Xi Jinpingu kiełkuje ambicja globalnego przywództwa, a już sama skala wprowadzanych w Chinach zmian może zmodyfikować warunki gry o czystą i żywą planetę.

Toksyczna zadyszka

Jak to się stało,

Informacja

Twoja pula treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu już się skończyła. Nie martw się! Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej, dzięki której będziesz mieć dostęp do wszystkich treści na przekroj.org. Jeśli masz już aktywną prenumeratę cyfrową, zaloguj się, by kontynuować.

Subskrybuj

Czytaj również:

We władzy monsunu We władzy monsunu
i
Trevor Yeung, Medalion z ornamentem akantu (Hongkong), 2018 r., dzięki uprzejmości artysty
Wiedza i niewiedza

We władzy monsunu

Paulina Wilk

Na Oceanie Indyjskim, na wodach między Somalią a Indonezją, rozciąga się prastara matryca globalizacji stworzona przez żeglarzy i handlowców wielu wyznań. Tam też kołysze się pogodna przyszłość islamu.

„Powrót człowieka z morza jest jak powstanie z grobu, port zaś jest niczym miejsce kongregacji w dniu Sądu Ostatecznego: następuje przepytywanie, wyrównanie rachunków, ważenie i mierzenie…” – pisał w połowie XIII stulecia Ibn al-Mujawir po dotarciu do Adenu, chcąc oddać poczucie bezpieczeństwa i spełnienia, jakim było zakończenie podróży w tym tłumnym, pochłoniętym handlową gorączką porcie. 

Czytaj dalej