Jeden nie widzi i nie słyszy, drugi ledwie powłóczy nogami, jeszcze innemu nie został w szczęce ani jeden ząb. Całe to mieszkające w Staruszkowie psie towarzystwo wygląda jak weterani jakiejś przegranej wojny. Tutaj znaleźli nie tylko opiekę, lecz także – nie ma wyjścia, musimy użyć tego wielkiego, wzniosłego słowa – miłość.
Każdy, kto zajmował się kiedyś psim seniorem, wie, ile takie kilkunastoletnie, niedołężne, schorowane psisko wymaga czasu, wytrwałości i pieniędzy. To teraz pomnóżmy to przez 46 – bo tyle właśnie psów znajduje się pod opieką pani Krystyny Seemayer, która od ponad pięciu lat w Krzewiu Małym na Dolnym Śląsku prowadzi Stowarzyszenie Staruszkowo – wyjątkowe miejsce na mapie Polski.
Zwierzęta żyją w jednym stadzie, nawiązują między sobą relacje i przyjaźnie. Dzień spędzają na zewnątrz, ale przed zmierzchem wszystkie wiedzą, że trzeba wrócić do domu. Każdy pies ma swoje stałe miejsce do spania – niektóre kładą się na zwykłych psich posłaniach, jednak zdarza się, że któryś z nich upodoba sobie spanie w szufladzie albo brodziku i nie ma zmiłuj, tam właśnie będzie jego legowisko i już.
Z założenia Staruszkowo jest hospicjum, w którym psy godnie dożywają ostatnich dni. Nie ma tygodnia bez telefonów i mejli z prośbami o przyjęcie kolejnych staruszków. Pani Krystyna nie lubi odmawiać, ale bywa, że jednak to robi. Nie chce ułatwiać decyzji ludziom, którzy po wielu latach przeżytych z pupilem zamierzają go oddać, ponieważ nie chce im się już nim opiekować. Nie wyrzuca się przecież starszych członków rodziny. W Staruszkowie znajduje się kilka psów do adopcji, lecz zdecydowana większość zamieszkała tutaj już dożywotnio.
Na każdym kroku widać, że tu każdą złotówkę ogląda się dwa razy i wydaje się ją mądrze. Może nie ma luksusów, ale zawsze w magazynie jest porządny zapas karmy, a w hospicyjnej apteczce – leków na wszelkie psie schorzenia (czasem zimą, kiedy śnieg zasypie drogi, trudno się stąd wydostać). Już pod koniec października w komórce czekało 6 ton opału na całą zimę – stare psy muszą mieć ciepło i miło. Staruszkowo może się też pochwalić profesjonalnym sprzętem medycznym, którego pozazdrościłaby niejedna lecznica dla zwierząt: są aparaty tlenowe, maski, wózki, kroplówki. Gdy będzie potrzebna szybka interwencja, wszystko znajdzie się pod ręką. Oddzielne pomieszczenie jest przeznaczone na izolatkę. Pani Krystyna cały czas rozwija swoje hospicjum – ostatnie wielkie modernizacje to studnia głębinowa oraz instalacja fotowoltaiczna. Liczy, że dzięki tym zmianom Staruszkowo przetrwa nawet wtedy, kiedy już ona sama nie będzie miała siły zajmować się całą tą psią geriatrią.
Staruszkowo jest niemal całkowicie utrzymywane przez prywatnych darczyńców i – jak wiele fundacji w Polsce – polega głównie na 1% przekazywanym z podatków.
W jaki sposób pomóc podopiecznym Staruszkowa? Można oczywiście wesprzeć hospicjum finansowo (dokonując wpłat na konto: Krystyna Seemayer, 03 1060 0076 0000 3130 0131 9410; tytuł przelewu: „Darowizna dla Staruszkowa”), można też wysłać albo przywieźć najbardziej potrzebne rzeczy. Przede wszystkim przyda się mokra karma – wiele psiaków nie ma już zębów i nie radzi sobie z suchymi chrupkami. Pani Krystyna chętnie przyjmie także środki czystości, podkłady czy starą pościel (adres: Krzewie Małe 27, 59-830 Olszyna). Na facebookowym profilu Staruszkowa można sprawdzić, co słychać u mieszkańców hospicjum i jakie są w danym momencie najpilniejsze potrzeby.
Patronujące Staruszkowu miłość i pomoc nie są jednostronne. Pani Krystyna mówi, że owszem, ona dużo daje z siebie swoim podopiecznym, ale psy również zrobiły coś dla niej, a mianowicie nadały jej życiu nowy sens. Dzięki nim czuje się dziś szczęśliwa. Podkreśla, że jej samej niczego nie brakuje, to zwierzęta są najważniejsze i dopóki one mają zapewnioną opiekę, jedzenie i ulubione miejsce do spania, nic więcej jej nie trzeba.