Staruszkowo Staruszkowo
Marzenia o lepszym świecie

Staruszkowo

Marta Mikita
Czyta się 3 minuty

Jeden nie widzi i nie słyszy, drugi ledwie powłóczy nogami, jeszcze innemu nie został w szczęce ani jeden ząb. Całe to mieszkające w Staruszkowie psie towarzystwo wygląda jak weterani jakiejś przegranej wojny. Tutaj znaleźli nie tylko opiekę, lecz także – nie ma wyjścia, musimy użyć tego wielkiego, wzniosłego słowa – miłość.

Każdy, kto zajmował się kiedyś psim seniorem, wie, ile takie kilkunastoletnie, niedołężne, schorowane psisko wymaga czasu, wytrwałości i pieniędzy. To teraz pomnóżmy to przez 46 – bo tyle właśnie psów znajduje się pod opieką pani Krystyny Seemayer, która od ponad pięciu lat w Krzewiu Małym na Dolnym Śląsku prowadzi Stowarzyszenie Staruszkowo – wyjątkowe miejsce na mapie Polski.

Zwierzęta żyją w jednym stadzie, nawiązują między sobą relacje i przyjaźnie. Dzień spędzają na zewnątrz, ale przed zmierzchem wszystkie wiedzą, że trzeba wrócić do domu. Każdy pies ma swoje stałe miejsce do spania – niektóre kładą się na zwykłych psich posłaniach, jednak zdarza się, że któryś z nich upodoba sobie spanie w szufladzie albo brodziku i nie ma zmiłuj, tam właśnie będzie jego legowisko i już.

Informacja

Z ostatniej chwili! To trzecia z Twoich pięciu treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu. Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej!

Subskrybuj

Z założenia Staruszkowo jest hospicjum, w którym psy godnie dożywają ostatnich dni. Nie ma tygodnia bez telefonów i mejli z prośbami o przyjęcie kolejnych staruszków. Pani Krystyna nie lubi odmawiać, ale bywa, że jednak to robi. Nie chce ułatwiać decyzji ludziom, którzy po wielu latach przeżytych z pupilem zamierzają go oddać, ponieważ nie chce im się już nim opiekować. Nie wyrzuca się przecież starszych członków rodziny. W Staruszkowie znajduje się kilka psów do adopcji, lecz zdecydowana większość zamieszkała tutaj już dożywotnio.

Na każdym kroku widać, że tu każdą złotówkę ogląda się dwa razy i wydaje się ją mądrze. Może nie ma luksusów, ale zawsze w magazynie jest porządny zapas karmy, a w hospicyjnej apteczce – leków na wszelkie psie schorzenia (czasem zimą, kiedy śnieg zasypie drogi, trudno się stąd wydostać). Już pod koniec października w komórce czekało 6 ton opału na całą zimę – stare psy muszą mieć ciepło i miło. Staruszkowo może się też pochwalić profesjonalnym sprzętem medycznym, którego pozazdroś­ciłaby niejedna lecznica dla zwierząt: są aparaty tlenowe, maski, wózki, krop­lówki. Gdy będzie potrzebna szybka interwencja, wszystko znajdzie się pod ręką. Oddzielne pomieszczenie jest przeznaczone na izolatkę. Pani Krystyna cały czas rozwija swoje hos­picjum – ostatnie wielkie modernizacje to studnia głębinowa oraz instalacja fotowoltaiczna. Liczy, że dzięki tym zmianom Staruszkowo przetrwa nawet wtedy, kiedy już ona sama nie będzie miała siły zajmować się całą tą psią geriatrią.

Staruszkowo jest niemal całkowicie utrzymywane przez prywatnych darczyńców i – jak wiele fundacji w Polsce – polega głównie na 1% przekazywanym z podatków.

W jaki sposób pomóc podopiecznym Staruszkowa? Można oczywiście wesprzeć hospicjum finansowo (dokonując wpłat na konto: Krystyna Seemayer, 03 1060 0076 0000 3130 0131 9410; tytuł przelewu: „Daro­wizna dla Staruszkowa”), można też wysłać albo przywieźć najbardziej potrzebne rzeczy. Przede wszystkim przyda się mokra karma – wiele psiaków nie ma już zębów i nie radzi sobie z suchymi chrupkami. Pani Krystyna chętnie przyjmie także środki czystości, podkłady czy starą pościel (adres: Krzewie Małe 27, 59-830 Olszyna). Na facebookowym profilu Staruszkowa można sprawdzić, co słychać u mieszkańców hospicjum i jakie są w danym momencie najpilniejsze potrzeby.

Patronujące Staruszkowu miłość i pomoc nie są jednostronne. Pani Krystyna mówi, że owszem, ona dużo daje z siebie swoim podopiecznym, ale psy również zrobiły coś dla niej, a mianowicie nadały jej życiu nowy sens. Dzięki nim czuje się dziś szczęś­liwa. Podkreśla, że jej samej niczego nie brakuje, to zwierzęta są najważniejsze i dopóki one mają zapewnioną opiekę, jedzenie i ulubione miejsce do spania, nic więcej jej nie trzeba.

Czytaj również:

Trawa nad trawami Trawa nad trawami
i
ilustracja: Daniel de Latour
Dobra strawa

Trawa nad trawami

Owies nie tylko dla koni
Dominika Bok

Cechą spajającą wszystkie superfoody jest prozdrowotne oddziaływanie na cały organizm człowieka. A owies to coś, co wpływa wyjątkowo korzystnie także na zdrowie… konia.

Niegdyś w systematyce botanicznej przypisywany był do rodziny traw zwanej Gramineae, teraz nazywa się ona Poaceae, czyli wiechlinowate. Wśród wiechlinowatych większość to rośliny uprawne, tak jak Avena sativa, czyli nasz bohater – owies zwyczajny. Pochodzi on prawdopodobnie z Azji Południowej, jego rodzimym kuzynem jest owies głuchy zwany owieskiem (Avena fatua). (Nazywano go tak, zanim zdrabnianie stało się plagą narodową). Owiesek to uważany za chwast antropofit (gatunek obcy na danym terenie).

Czytaj dalej