Jeden nie widzi i nie słyszy, drugi ledwie powłóczy nogami, jeszcze innemu nie został w szczęce ani jeden ząb. Całe to mieszkające w Staruszkowie psie towarzystwo wygląda jak weterani jakiejś przegranej wojny. Tutaj znaleźli nie tylko opiekę, lecz także – nie ma wyjścia, musimy użyć tego wielkiego, wzniosłego słowa – miłość.
Każdy, kto zajmował się kiedyś psim seniorem, wie, ile takie kilkunastoletnie, niedołężne, schorowane psisko wymaga czasu, wytrwałości i pieniędzy. To teraz pomnóżmy to przez 46 – bo tyle właśnie psów znajduje się pod opieką pani Krystyny Seemayer, która od ponad pięciu lat w Krzewiu Małym na Dolnym