Istnieje takie miłe uczucie wyraźnego widzenia, kiedy wychodzi się od optyka z nowymi okularami albo gdy pociąg wyjeżdża z tunelu i znów robi się jasno. To samo czujemy, jeśli uda się nam poznać – i urealnić – nasze głębokie przekonania na swój temat.
W tych samych okolicznościach różni ludzie mogą się zachowywać zupełnie inaczej. Wyobraźmy sobie taką sytuację: w pracy jedna osoba gratuluje drugiej zrealizowanego projektu. W odpowiedzi na miłe słowa ktoś odpowie: „To nie moja zasługa, ale całego zespołu” – bo według niego każdą pochwałę trzeba przyjmować ze skromnością. Ktoś inny stwierdzi: „Dziękuję, solidnie się nad tym napracowałam” – w przeświadczeniu, że należy otwarcie doceniać swoje osiągnięcia. Trzecia osoba z kolei poczuje się zawstydzona i wyjaśni, że nie zrobiła nic wielkiego, będzie bowiem pewna, że nie zasługuje na komplementy, a wszystkie jej dokonania są dziełem przypadku.
Nasze przekonania kształtują się przez całe życie i stanowią ważną część tożsamości. Mają również związek z nawykami myślowymi. Dzięki nim nie musimy za każdym razem na nowo zastanawiać się nad tym, jaki jest nasz stosunek do siebie czy innych ludzi. Oszczędza to czas i energię, ale nie zawsze nam służy. Jeżeli mamy tendencję do postrzegania wszystkiego w czarnych barwach, to zawsze będziemy skupiać się tylko na tym, co negatywne, tworząc ponure opowieści na temat świata albo siebie.
Tymczasem owe opowieści o nas samych, nazywane też autonarracjami, mają wielki wpływ na to, jak siebie postrzegamy, jakie decyzje podejmujemy i jakie mamy nastawienie do przyszłości. Psycholog prof. Jerzy Trzebiński tłumaczy to tak: „Gdy ważne dla danej osoby sprawy są interpretowane w ramach autonarracji, powstaje ukryta tendencja dopasowywania się treści,