Felieton intuicyjny
W sierpniu cała rodzina jest na wakacjach, a ja rozmyślam o innych sierpniach wiele lat temu. Przetoczyła się dyskusja o powstaniu warszawskim 1944 roku, które wybuchło na początku sierpnia. Zabierali głos głównie młodzi historycy i dziennikarze, nie zostawiając suchej nitki na przywódcach powstania. Myślę sobie, jak trudno ludziom w kolejnych pokoleniach uzyskać to wczucie się w sensie psychologicznym w sposób myślenia swoich niedalekich przodków. Bo jeśli nawet ze strategicznego punktu widzenia powstanie było błędem, to jak mogą oceniać ci, którzy wojny nie przeżyli, tych, którzy tak bardzo mieli jej dość, że gotowi byli życie poświęcić, by się rozprawić z wrogiem. Nie powinni oceniać tego, tylko starać się rozumieć tragiczne motywy tych decyzji.
Zbliża się wrzesień, już myślę o tym wrześniu 1939 roku. Gdy wybuchła wojna, nastąpiło wielkie zamieszanie i ogromne tłumy ludzi zaczęły się przemieszczać wszystkimi możliwymi środkami, także na piechotę, uciekając przed Niemcami, głównie na wschód, w kierunku Lwowa. Między nimi była