Wulkaniczne wyspy Tristan da Cunha, położone pośrodku Atlantyku pomiędzy Argentyną a południową Afryką i zamieszkiwane przez zaledwie 245 osób, stały się niedawno jednym z największych rezerwatów na całej planecie. Powstała tam strefa ochrony zwierząt morskich trzykrotnie większa od Wielkiej Brytanii. Zapewni ona bezpieczeństwo różnorodnej populacji gatunków. Zakazano m.in. rybołówstwa naruszającego równowagę ekosystemu oraz wydobywania surowców.
Ochrona dziś, bezpieczeństwo jutro
Tristan da Cunha to terytorium zamorskie Wielkiej Brytanii, archipelag na południowym Atlantyku. Największa wyspa ma około 100 km2. Jeśli chcecie się tam wybrać, czeka was tygodniowy rejs z Kapsztadu. Rząd wyspy z satysfakcją podkreśla, że dotarcie na archipelag zajmuje więcej czasu niż podróż na Księżyc.
Nowy morski rezerwat obejmuje 627 247 km2 oceanu wokół wysp. Wprowadzono w nim „najwyższe standardy” ochrony. Niedozwolone są teraz połowy ryb ani jakiekolwiek prace wydobywcze. Powstała największa na Atlantyku i czwarta pod względem wielkości na świecie strefa zakazu eksploatacji.
Obejmuje ona też obszary przybrzeżne wokół niezamieszkałych wysp. Tam akurat nadal można uprawiać zrównoważone, lokalne rybołówstwo, obszary te jednak stanowią zaledwie ułamek całego rezerwatu. Takie rozwiązanie należy uznać za całkiem zrozumiałe, jeśli się weźmie pod uwagę, w jak wielkim stopniu wyspy uzależnione są gospodarczo od morza.
Rezerwat dołączy do innych obszarów chronionych w ramach brytyjskiego programu „Niebieski Pas”, którego celem jest objęcie ochroną 30% światowych oceanów do 2030 r.
W materiałach prasowych wydanych przez rząd Tristan de Cunha cytowane są słowa Beccy Speight, dyrektorki brytyjskiego Królewskiego Towarzystwa Ochrony Ptaków. Jednoznacznie podkreśla ona, jak ważna jest nowa strefa ochronna:
„Pracowaliśmy nad tym przez 20 lat. Wszystko zaczęło się, gdy Królewskie Towarzystwo Ochrony Ptaków i rząd Tristan de Cunha podpisały umowę partnerską. Kulminacją naszych starań jest rezerwat o zasadniczym znaczeniu dla całego świata. Wody otaczające to odludne brytyjskie terytorium zamorskie odznaczają się niezwykłym bogactwem. Ponad falami szybują dziesiątki milionów ptaków. Pingwiny i foki tłoczą się na plażach, zagrożone gatunki rekina rozmnażają się w wodzie, tajemnicze walenie szukają pożywienia w głębokich podmorskich kanionach. Od dziś wszystkie te zwierzęta są bezpieczne”.
Tworzenie rezerwatów jest obecnie ważniejsze niż kiedykolwiek wcześniej. „Tristan de Cunha leży daleko, lecz jest bliskie naszym sercom. Zapewnienie mu ochrony to obowiązek Wielkiej Brytanii – pisała Speight. – Na własne oczy możemy obserwować kryzys, z jakim zmaga się środowisko naturalne. Jest on tak poważny, że nasz dobrostan, przyszłość naszych gospodarek a nawet przetrwanie zależeć będą od decyzji, które dziś podejmiemy”. Speight wykorzystała okazję, by wezwać decydentów do działania. „Politycy powinni pójść w ślady przywódców tej niewielkiej społeczności i pomóc nam zbudować świat, w którym wszyscy pragniemy żyć. Mamy nadzieję, że dzisiejsza wspaniała wiadomość to tylko początek, pierwszy krok na drodze do odrodzenia naszej planety”.
Ludzkość ma też bardziej egoistyczne powody, by chronić oceany. Z przeprowadzonego niedawno badania wynika, że zakaz połowów w zaledwie 5% obszarów oceanicznych sprawi, że ilość ryb dostępnych dla rybaków wszędzie indziej wzrośnie o 20%. Dbanie o naszą planetę przynosi więc wymierne korzyści.
Cykl życia niech trwa!
Ryby zamieszkujące nowy rezerwat stanowią główne źródło pokarmu dla wielu gatunków zwierząt. Wszystkie one skorzystają na tym, że nie będą już musiały rywalizować z ludźmi o jedzenie.
Chroniony ocean zamieszkiwany jest przez rozmaite gatunki waleni, rekinów i ryb. Występują tam również zagrożone wyginięciem gatunki albatrosów. Na wyspach żyją ptaki, których nie znajdziemy nigdzie indziej na świecie, np. tristanik i derkaczyk nielotny. One także mogą teraz sporo zyskać.
Najbardziej uroczy jest jednak zagrożony wyginięciem rdzenny pingwin. Spotkać go można tylko na jednej z wysp archipelagu. Przy odrobinie szczęścia już wkrótce nie będzie mu grozić zagłada.
Pierwotnie tekst ukazał się na stronie Big Think.