
Majestatyczna i widowiskowa, a zarazem ulotna i prywatna. Obejmuje połać nieba, a przecież istnieje tylko w jednym punkcie. Tęcza – każdy z nas widzi ją inaczej.
Seledynowe pagórki rażą jaskrawością, w tle gęstnieje ołowianoszare niebo. Na pierwszym planie na trawie przysiadły dwie żebraczki. Jedna dopiero co odwróciła głowę, spoglądając przez ramię za siebie. Tam, nad pobliskimi zabudowaniami, rozpina się podwójna tęcza. Druga ma oczy zamknięte, brodę lekko uniesioną – jakby nasłuchując czegoś w oddali, jednocześnie ostentacyjnie nie chcąc widzieć kolorowego zjawiska. Tajemnicę zdradza dopiero tytuł obrazu Johna Everetta Millais: Niewidoma dziewczyna.
Świecące jakby zza obserwatora słońce ogrzewa twarz niewidomej. Dziewczyna jest spokojna – jedną dłonią przeczesuje miękką trawę, w drugiej ściska dłoń swojej towarzyszki. Wyrazu twarzy tamtej nie widzimy, choć domyślamy się, że maluje się na niej zachwyt, ale może też i strach – przed burzowymi chmurami, na których tle objawiła się tęcza. Zanurzenie się w pozbawionej światła przyrodzie z jednej strony i fascynacja gwałtownym pogodowym spektaklem z drugiej – patrząc na obraz, mimowolnie zastanawiamy się, które z tych doświadczeń pozwala „zobaczyć” więcej. Millais udziela na to pytanie swojej odpowiedzi: po bliższym przyjrzeniu się zobaczymy zawieszoną na szyi żebraczki tabliczkę z napisem: „Zlituj się nad niewidomą”.
Dwa łuki
Sprawne