W pejzażu sztucznych gór, jezior i rzek czai się pomruk nadchodzącej apokalipsy.
1
Więcej w tym jest schyłku niż krańca. Wieś nazywa się Kuźnica, kilkadziesiąt domów na brzegu odkrywki. Idę wzdłuż rowu odwadniającego. Betonowe nabrzeże pokryte jest rdzawym nalotem, woda pompowana z kopalni ma dużo żelaza.
Cicho tu. Dopiero po kilku minutach zdaję sobie sprawę – za cicho.
Gdzieś w oddali szczeka pies, ale tu panuje bezgłos. Zaczynam uważniej się przyglądać, zerkam przez płoty. Obejścia są uporządkowane, uładzone. Puste. Nikt tu nie mieszka. Można poznać po zielsku, dzikie się tam już zadomowiło.
Staję na jednym z tych bezludnych podwórek i dopiero wtedy zaczynam rozumieć. Domy po tej stronie wsi zostały opuszczone, bo przynależały do nich pola, które pochłonęła odkrywka. Były nadkładem, który został zdjęty. Patrzę na pusty dom, otwarte wrota obory, przez którą na przestrzał widać pustynny pejzaż kopalni, i czuję narastające ssanie próżni.
2
9 grudnia 1961 r. pracownicy przedsiębiorstwa Poszukiwania Nafty z Piły na terenie nieistniejącej dziś wsi Piaski nieopodal Bełchatowa odkryli trzeciorzędowe złoża węgla brunatnego. Od tego się zaczęło. Dalsze badania okazały się niezwykle obiecujące. Odkryte złoża gwarantowały dobry surowiec na kilkadziesiąt lat. Żeby się do niego dostać, trzeba było zlikwidować kilkanaście wsi. W największym Kucowie żyło wtedy 116 rodzin, w Folwarku – 88, w Woli Grzymalinie – 84. Do tego Antoniówka, Kocielizna, Kociniak, Modrzewiec, Stawek, Gadka. I osada Wiktoria