Uciec z duszą na wyspę
i
zdjęcie: Tzeli Hadjidimitriou, www.odoiporikon.com
Ziemia

Uciec z duszą na wyspę

Renata Lis
Czyta się 8 minut

W bezliku wysp greckich trzeba sobie znaleźć jedną i zawrzeć z nią duchowy związek. Bo kto by dzisiaj sprostał wszystkim, skoro na każdej czyha inna przygoda?

Grecja to światło – uważa Tzeli Hadjidimitriou, urodzona na wyspie Lesbos fotografka i twórczyni krótkich filmów poetycko-dokumentalnych, która dzisiaj mieszka w Atenach. Wystarczy, że samolot znajdzie się w greckiej przestrzeni powietrznej, a już wszystko staje się wielowymiarowe. W każdym zakątku Grecji światło jest inne i wciąż się zmienia, kiedy przez chmury, po zboczach gór i powierzchni wód ześlizguje się z nieba na ziemię, przekształcając wszystko, czego dotknie. „Być może gdybym urodziła się gdzie indziej, nie zostałabym fotografką” – mówi Hadjidimitriou w rozmowie z „Greek City Times”. Na Lesbos, gdzie dorastała i gdzie jej zdaniem światło jest wyjątkowe nawet jak na Grecję, nie potrafiła oprzeć się jego magii i w wieku 12 lat zaczęła fotografować pejzaż. Temu, kto myśli, że przy takim świetle robienie zdjęć musi być łatwe, proponuję, żeby spróbował swoich

Informacja

Twoja pula treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu już się skończyła. Nie martw się! Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej, dzięki której będziesz mieć dostęp do wszystkich treści na przekroj.org. Jeśli masz już aktywną prenumeratę cyfrową, zaloguj się, by kontynuować.

Subskrybuj

Czytaj również:

Zbawiciele na wakacjach
i
Karolina Lubryczyńska (CC BY-NC-ND 2.0)
Marzenia o lepszym świecie

Zbawiciele na wakacjach

Turystyczny savoir-vivre
Paweł Cywiński

Zanim zdecydujemy się zaopiekować dziećmi w Kambodży lub Tajlandii, powinniśmy się zastanowić, czy tego rodzaju pomoc w ogóle ma sens.
Bo wolonturystyka to biznes, w którym dobro potrzebujących schodzi na drugi plan.

Chcesz zwiedzić dalekie kraje i przy okazji pomóc rozwiązać tamtejsze problemy? Nic łatwiejszego, wystarczy połączyć wakacje z wolontariatem – przeczytałem ostatnio na Facebooku. Na pierwszy rzut oka pomysł wydaje się kuszący. Wpisuję więc w wyszukiwarkę po angielsku wyrażenie „wolontariat za granicą”. Jako jedna z pierwszych stron wyskakuje mi Global Crossroad. Klikam. Jest to portal istniejącej od 15 lat instytucji, która wysyła wolontariuszy do 18 krajów w Azji, Afryce i Ameryce Łacińskiej. Chwalą się, że za ich pośrednictwem wyjechało pomagać już ponad 20 tys. ludzi. „Dużo – myślę sobie – czyli mają doświadczenie”. Jedną z najczęściej pojawiających się na stronie ofert jest możliwość odbycia wolontariatu w domu dziecka. Klikam więc i natychmiast pojawia się zachęta. „Czy w Twoim wrażliwym sercu znajdzie się miejsce dla dzieciaków? Czy zawsze chciałeś wyjechać za granicę?” Na oba pytania odpowiedź jest tylko jedna: tak. Czytam zatem dalej. „Możesz wybrać się w podróż do tak egzotycznych miejsc, jak Kostaryka, Tajlandia, Sri Lanka, Brazylia i Nepal, aby udzielić tam swojej cennej i potrzebnej pomocy. Osierocone dzieci z całego świata potrzebują Twojej dobroci, współczucia i miłości”.

Czytaj dalej