Są rodziny, w których to, że „w czasie deszczu dzieci się nudzą” wcale nie jest ogólnie znaną rzeczą. Jeśli wasze dziecko spędza wakacje, znikając w jakichś tajemniczych okolicznościach, przyjrzyjcie się dobrze, bo za kilka lat może się okazać, że jeszcze będzie z tego żyło.
Lena: lekarka, nazwiska nie poda, bo nie wie, co na jej dziecinne zabawy powiedzieliby pacjenci
Jako dziecko mieszkałam z rodzicami na wsi. Pamiętam, że z niezwykłą pasją robiłam wtedy sekcje zwłok kurczakom i glistom (dżdżownicom). Glisty były trudniejsze, bo się ruszały, trzeba było je pociąć w poprzek i wtedy można było rozcinać aż do paseczka żółtych jaj w środku. Z kurczakami było o tyle łatwiej, że brałam już padnięte. Byłam ciekawa, co mają w środku, więc rozcinałam je nożem i po kolei wyciągałam i oglądałam: żołądeczek, malutkie serce… Najbardziej fascynowało mnie jelito, bo było długie i tak się ciągnęęęęęło. Nie robiłam tego w ukryciu, cięłam moje ofiary na dużym pniu, który był przed kuchnią, niedaleko studni.
Tamte sekcje zaspokoiły moją ciekawość zwierząt, może dlatego nie zostałam weterynarzem. Ale poszłam na medycynę, bo jednak ciekawość życia siedziała we mnie.
Dziecięca fascynacja przerodziła się w nabytą gdzieś w okresie studiów