Dług metafizyczny
Wiedza i niewiedza

Dług metafizyczny

Tomasz Wiśniewski
Czyta się 3 minuty

Choć wydaje się to zdumiewające, Ireneusz Kania istnieje naprawdę. Tłumaczył z francuskiego, włoskiego, hiszpańskiego, portugalskiego, rumuńskiego, rosyjskiego, angielskiego, niemieckiego i szwedzkiego najlepszą prozę, poezję i dzieła współczesnej humanistyki, szczególnie religioznawstwa. Polscy czytelnicy zawdzięczają mu także dostęp do najważniejszych tekstów z zakresu światowej mistyki.

Przełożył z oryginału Tybetańską Księgę Umarłych. Z łaciny – Mikołaja Kuzańczyka. Z hebrajskiego – kabalistyczne Opowieści Zoharu. Z greki – biografię Apoloniusza z Tiany. Z sanskrytu – starożytną poezję Bhartryhariego. Z palijskiego – wypisy starobuddyjskie. W wywiadzie przeprowadzonym przez Łukasza Kaniewskiego i Tomasza Stawiszyńskiego, który ukazał się na łamach „Przekroju”, Kania zapytany, ile zna języków, szacował, że potrafi czytać w dwudziestu kilku, ale jednocześnie przyznał, że dokładnej liczby nie zna (w tej samej rozmowie powiedział też, że „ma średni talent do języków”). 

A jednak ograniczyć osiągnięcia Ireneusza Kani do tego niebywałego dorobku translatorskiego, podziwianego przez akademickich specjalistów, a nawet i noblistów, byłoby sporym uproszczeniem. Od czasu do czasu ukazują się wypowiedzi Kani, w formie eseju, posłowia czy wywiadu, z których jasno wynika, że ta zawrotna praca translatorska jest odbiciem jego filozoficznych i egzystencjalnych zainteresowań. Zbiorem takich właśnie tekstów i wywiadów rozsypanych wcześniej po różnych publikacjach jest Dług metafizyczny. Eseje i rozmowy.

Informacja

Z ostatniej chwili! To ostatnia z Twoich pięciu treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu. Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej!

Subskrybuj

Strategia pisarska Kani jest dość prosta: podejmować tematy tylko najbardziej zajmujące i fascynujące. Metoda jest również prosta: chwytać dane zagadnienie z najciekawszej strony – z punktu widzenia antropologii, filozofii i przede wszystkim historii religii. Efekt jest zawsze zachwycający, to prawdziwa podróż czytelnicza.

Tak też Dług metafizyczny zawiera teksty luźno pogrupowane według zainteresowań Kani, znanych jego wielbicielom z analogicznego, wcześniejszego tomu Ścieżka nocy. Są to m.in. buddyzm, kabała, „pesymizm”, literatura, język.

Dług metafizyczny to rozważania wyjątkowe. Przykładowo, wielokrotnie dyskutowany konflikt między nauką a religią autor podejmuje z perspektywy wczesnych tekstów buddyjskich. Ilu znamy eseistów, którzy czytają w oryginale kanon palijski? Podobnie jest w przypadku jego dociekań „kabalistycznych” – ilu eseistów, polskich czy światowych, czyta dawne teksty kabalistyczne w oryginale? Kania dystansuje się od współczesnych skojarzeń kabały z ezoteryką spod znaku Meyrinka. Kabała jest dla niego „starym systemem teozoficznej refleksji nad ukrytymi aspektami Boga”. Jeden z tekstów Długu metafizycznego daje wgląd w ten złożony system aspektów.

Szczególnym ładunkiem intelektualnym i erudycyjnym wyróżnia się tekst poświęcony początkom kryzysu klimatycznego, których Kania upatruje w żydowskim monoteizmie i w jego chrześcijańskich rozwinięciach. To wszystko to oczywiście drobny ułamek zawartości Długu metafizycznego. Kania przygląda się rozmaitym zjawiskom, rozpatrując je z najróżniejszych perspektyw: w jednym akapicie przyjmuje optykę protestanckiej teologii, by następnie wskoczyć w ramy teorii ewolucji, chwilę później naświetla sprawę jakimś zapomnianym sanskryckim pojęciem, posiłkuje się antropologią Andrzeja Wiercińskiego czy filozofią Kanta lub Levinasa, wspomina swoją znajomość z Czesławem Miłoszem, wnikliwie opisuje religijny i inicjacyjny sens twórczości Eliadego. Ten strumień precyzyjnie i elegancko formułowanych idei zdaje się nie mieć końca.

Niektórzy czytelnicy być może pamiętają rozmowę Kani z Czesławem Miłoszem, opublikowaną jako przedmowa do monografii o Swedenborgu, której autorem jest Signe Toksvig (rzecz oczywiście w tłumaczeniu Kani). W tej rozmowie Miłosz stwierdził, że Swedenborg był najszczęśliwszym człowiekiem na świecie, ponieważ nie bał się śmierci (jako wizjoner miał pewność, że istnieje życie pośmiertne). Zdaje się, że Miłosza i Kanię połączyło głębokie przejęcie metafizyczną zagadką zła, cierpienia i nietrwałości bytu.

Ireneusz Kania powraca do tych arcyproblemów niemal w każdym tekście Długu metafizycznego.

Czytaj również:

Inkowie odkrywani na nowo
Wiedza i niewiedza

Inkowie odkrywani na nowo

Tomasz Wiśniewski

Od dawna wypatrywałem wznowienia książki Mity, rytuały i polityka Inków Jana Szemińskiego i Mariusza Ziółkowskiego. Na aukcjach internetowych wcześniejsze wydania tej pozycji zaczynały osiągać astronomiczne ceny. Teraz już wiem, dlaczego.

Jest to pierwszorzędne opracowanie problematyki inkaskiej. Tytuł ogranicza ją do mitu, rytuału i polityki chyba tylko przez skromność autorów. Pozycja ta szczegółowo omawia dzieje Inków i regionu andyjskiego – inkaską kosmologię, życie świętej dynastii i jej podwładnych, kalendarze i związane z nimi ceremonie, podejście do zjawisk astronomicznych, wojny, wróżb. Czytelnik znajdzie tu także wszystkie osobliwości imperium, od dawna rozpalające zachodnią wyobraźnię: zagadnienie składania ofiar z ludzi, ideologię kultu zmumifikowanych władców, pismo khipu, zagadkową sieć linii zwanych ziq’i, na których znajdowały się świątynie, czy miejsca, w którym objawiali się bogowie. Szemiński i Ziółkowski wnikliwie opisują spotkanie z Hiszpanami oraz jego konsekwencje dla inkaskiej kultury, która – jak dowiadujemy się z książki – zupełnie nie zginęła i nawet dziś ma swoich przedstawicieli.

Czytaj dalej