Mniej więcej wtedy, kiedy wymyślono koło, zrodził się też drugi, być może jeszcze bardziej rewolucyjny pomysł: że słowa można zapisywać.
Na początku był obrazek czy – jak to mówią badacze pisma – piktogram. Dłoń, drzewo, radło, oko, ptak, słońce, woda (oznaczały ją dwie fale, jedna nad drugą). Z pojedynczych znaczków składano proste rebusy: usta plus chleb równa się jedzenie. Dzięki piktogramom i rebusom łatwiej było handlować, kontrolować, liczyć. Z czasem jednak same piktogramy i rebusy przestały wystarczać. W drugiej połowie IV tysiąclecia p.n.e. w kraju Sumerów, żyjących w delcie Eufratu i Tygrysu (późniejsze tereny południowej Mezopotamii, a obecnie Iraku), zrodził się system klinów – znaków nieco podobnych do gwoździ lub litery T, które rysowano bądź żłobiono (albo po prostu wyciskano) trzcinowym rylcem w glinie. I tak kombinacja trzech pionowych i czterech poziomych „gwoździ” reprezentowała głowę, cztery ukośne oznaczały jęczmień, a jeśli ktoś chciał przedstawić chleb, to rył trzy „gwoździe” stojące na jeszcze jednym. Piśmiennicze symbole przekształcały się w coraz bardziej abstrakcyjne. Po kolejnych dwóch tysiącach lat, około 2800 r. p.n.e., można było już zapisać dźwięki ludzkiej mowy.
Sumerowie powszechnie są uważani za twórców pisma. Chociaż nigdy swojego systemu nie przekształcili w prawdziwy alfabet, to i tak okazał się on przełomowym osiągnięciem, które wyznaczyło granicę między prehistorią a starożytnością. Z jednym zastrzeżeniem: być może już niebawem okaże się, że… palma pierwszeństwa wcale nie należy do nich.
„Do tej pory powszechnie uważano, że to Sumerowie byli pierwsi. Jednak w świetle ostatnich badań i odkryć archeologicznych, zwłaszcza tych z egipskiego grobowca U-j w Abydos, tę teorię zaczęto ostatnio podważać. Dowodów wciąż jest mało i nie wszystkich przekonują, ale wygląda na to, że nieco szybsi mogli być Egipcjanie – mówi Dominika Kossowska-Janik, kustoszka warszawskiego Muzeum Azji i Pacyfiku, znawczyni historii pisma. – Ważny jest tutaj nie tylko czas, w którym pojawiły się pierwsze znaki, lecz także kontekst. Dotychczas sądzono, że początkowo pismo służyło Egipcjanom do tego, by wychwalać władcę, bogów i kulturę Egiptu. Teraz okazuje się, że podobnie jak dla Sumerów, w pierwszym okresie istotniejsza była funkcja administracyjna czy też rachunkowa” – dodaje.
Hieroglify na papirusie
Dopóki jednak nie wiadomo na pewno, kto był pierwszy, trzymajmy się dawnych ustaleń, według których egipskie pismo, czyli hieroglify, powstało później, ale przez długi czas rozwijało się równolegle z sumeryjskim pismem klinowym. W szczytowym okresie rozwoju składało się z 700–800 znaków.
Jak wspominała Kossowska-Janik, za pomocą hieroglifów zapisywano hymny na cześć królów i faraonów, a także wielkość zbiorów czy wydatki oraz wpływy do budżetu władców. System egipski należy do pism przejściowych, czyli takich, które łączyły ideogramy (uproszczone obrazki) i znaki fonetyczne. Były wykuwane w kamieniu, często na ścianach świątyń czy grobowców, na urnach i posągach. W III tysiącleciu p.n.e. hieroglify pojawiły się też na papirusie – wytrzymałym materiale wytwarzanym z cibory papirusowej, rośliny gęsto porastającej ówczesną Afrykę. Te hieroglify, które były ideogramami, opisywały zarówno konkretne rzeczy, jak i pojęcia abstrakcyjne. „Jak na przykład zapisać słowo »świecić« albo »dzień«? Egipcjanie poradzili sobie z tym bardzo prosto. […] rysowali słońce lub gwiazdy; celem oddania ruchu przedstawiali kroczącego człowieka lub tylko jego nogi” – pisał profesor Karol Myśliwiec, egiptolog i archeolog, w książce Święte znaki Egiptu. Znaczenia nieraz domyślano się z kontekstu, do rozwiewania wątpliwości służyły także determinatywy – znaki, które nie miały żadnej wartości fonetycznej, jedynie doprecyzowywały znaczenie poprzedzającego je słowa.
Prawo do używania hieroglifów przywłaszczyli sobie potężni egipscy kapłani, stąd sama późniejsza nazwa „hieroglify” (pochodząca z języka greckiego) oznacza „pismo bogów” albo „święte znaki”. Umiejętność czytania i pisania w Egipcie stała się sprawą prestiżu. Kto znał hieroglify, ten dzierżył władzę – i nie zawsze miał ochotę się nią dzielić.
Z hieroglifów wyewoluowały dwa inne rodzaje egipskiego pisma: hieratyczne i demotyczne. To pierwsze zostało podyktowane potrzebą chwili. Świat przyśpieszał, zapis też powinien. Uproszczenie znaków wydawało się najlepszym wyjściem. „Już nie trzeba było tracić tak dużo czasu, by tworzyć piękne, ale skomplikowane symbole. Warto pamiętać, że przecież hieroglify poza funkcją komunikacyjną pełniły też funkcję dekoracyjną” – mówi Kossowska-Janik.
Z kolei pismo demotyczne powstało, kiedy zwyczaj pisania wyszedł – wbrew dawnym pragnieniom egipskich kapłanów – poza krąg osób najlepiej wyedukowanych. Dziś mówi się, że było ono pismem ludu: zdecydowanie prostsze, łatwiejsze do opanowania. Jak wskazywał profesor Myśliwiec: „W zestawieniu z hieroglifami i hieratyką, które można porównać do pisma drukowanego i pisma ręcznego, zapis demotyczny przypomina stenografię”. Ze względu na swoją prostotę znaki demotyczne upowszechniły się i wyparły hieratykę.
Kaligrafia i węzełki
Tymczasem w Chinach ponad 3 tys. lat temu rodził się zupełnie inny system pisma, dziś uważany za najdłużej nieprzerwanie funkcjonujący na świecie. Składał się ze znaków odpowiadających pojedynczym słowom albo sylabom, które czasem łączyły się w bardziej złożone pojęcia. Przez setki lat forma chińskich znaków przeszła ewolucję, ale zasady ich funkcjonowania pozostają niezmienne.
Za najstarsze świadectwa pisma chińskiego uchodzą datowane na XIII w. p.n.e. wróżebne inskrypcje z czasów dynastii Shang, ryte w kamieniu, skorupach żółwi czy kościach łopatkowych wołów. Każdy tekst był wpisany w kwadrat, odczytuje się go od góry do dołu, zaczynając od prawej strony. Treść najstarszych zapisów skupiała się wokół ofiar składanych duchom przodków i bóstwom, a także wojen, polowań i innych wydarzeń z życia dworu. Późniejsze inskrypcje powstawały na naczyniach z brązu oraz bambusowych i jedwabnych zwojach.
Olbrzymi wpływ na wygląd chińskich znaków miało wynalezienie papieru, datowane na około 105 r. n.e. Kaligrafowanie pędzlem i tuszem sprawiło, że znaki zyskały miękkość i wyrafinowanie, pojawiły się też linie o różnej grubości. Słowa zapisywano jednak bez odstępów między nimi, co dziś przysparza wielkich kłopotów badaczom starochińskiego pisma.
Istnieje teoria, że mniej więcej w tym samym czasie co Chińczyków potrzeba zapisywania słów owładnęła ludy andyjskie. Lecz ich pomysł był zupełnie inny od tego, co znano na Bliskim Wschodzie czy w Azji. Pismo kipu (choć od razu warto dodać, że nie wszyscy naukowcy uważają je za pismo), które stworzyli, to system węzełków plecionych na linach z bawełny albo wełny lam, wikunii bądź alpak. Do głównego sznura prostopadle przyczepiano cieńsze sznureczki (zdarzało się, że nawet 1500), na których wiązano supełki. Ale sznurek nie był równy sznurkowi, a supeł supłowi. Różniły je grubość, kolor, rodzaj węzła. Każdy z tych elementów niósł jakąś informację.
Umiejętność odczytywania kipu zanikła, do czego przyczyniła się hiszpańska konkwista, która w XVI w. podbiła terytoria dawnego imperium Inków rozciągające się od dzisiejszej Kolumbii po Boliwię i Chile. Hiszpanie konsekwentnie niszczyli rdzenne kultury na opanowywanych przez siebie terenach, a za przywiązanie do nich surowo karali. Do dziś nie wiemy, jaki rodzaj informacji zawierały te linkowe „księgi”.
Ale jest kilka hipotez. Najodważniejsza z nich mówi o pełnoprawnym, skomplikowanym systemie piśmienniczym, za pomocą którego można było wyrazić wiadomości z każdej dziedziny życia. Inne koncepcje nie wybiegają aż tak daleko, według nich kipu utrwalało jedynie podstawowe dane liczbowe albo proste komunikaty. Prawdopodobnie inkascy władcy wykorzystywali pismo węzełkowe do odnotowywania liczby ludności terytoriów, które mieli we władaniu, pogłowia bydła czy stanu zbiorów. Być może ten system pomagał również w obliczaniu i ściąganiu podatków. Konkwistadorzy, którzy w 1583 r. ostatecznie zabronili używania kipu, a istniejące węzełki nakazali spalić, uważali, że pismo to służy do podtrzymywania kultu miejscowych bogów.
Litery jak dźwięki
Przełomem w historii piśmiennictwa było powstanie alfabetu fenickiego, datowane na około 1100 r. p.n.e. „Fenicjanie jako pierwsi używali alfabetu, który był skodyfikowany. Natomiast już sporo wcześniej podobne próby wprowadzenia pism alfabetycznych podejmowali ich przodkowie, Kananejczycy, a więc lud, który zamieszkiwał ziemie Lewantu [Izraela, Palestyny, Jordanii i Libanu – przyp. aut.], zanim pojawili się tam Hebrajczycy. Pismo kananejskie powstało poprzez dostosowanie niektórych egipskich hieroglifów do języka lokalnego. Miało to miejsce mniej więcej na początku drugiego tysiąclecia przed naszą erą, trudno o dokładniejszą datę” – opowiada Kossowska-Janik.
Stworzony przez Fenicjan system znaków składał się z 22 liter, wyłącznie spółgłosek (samogłoski nie miały swoich symboli) i był odczytywany od prawej do lewej. Litery odpowiadały brzmieniu poszczególnych dźwięków mowy, a nie brzmieniu całych słów. Dzięki temu można było precyzyjniej wyrazić ludzkie myśli. Pisanie nie wymagało już zapamiętywania setek trudnych obrazków czy znaków. Litery zapisywano na skórach, papirusie czy – początkowo niezwykle drogim – pergaminie, który wyrabiano ze skór owiec, koźląt lub cieląt (co ciekawe, produkowano nie tylko białe pergaminy, lecz także niebieskie, żółte, purpurowe czy czarne). Samo słowo „alfabet” powstało od nazw dwóch liter alfa i beta, które z kolei swe źródło mają w fenickich słowach aleph – „wół” (literę a zapisywano jako ideogram przypominający głowę wołu) oraz beth – „dom” i „powodzenie” (kwadrat z otworem; w domyśle: dom z oknem). W podobną stronę poszły dwa inne semickie systemy pisma: hebrajski i aramejski. W obu samogłoski należało sobie dopowiadać, co było problematyczne, zwłaszcza dla tych, którzy próbowali odczytywać te zapisy wieki później. Do dziś zresztą z tego powodu trwają debaty interpretatorów fragmentów Starego Testamentu spisanych po hebrajsku.
Niedługo później ten system udoskonalili Grecy, którzy dodali do alfabetu samogłoski i stworzyli własny system, składający się z 24 znaków: 17 spółgłosek i 7 samogłosek. Litery greckie były proste, jednakowej wysokości, z dominującymi formami okrągłymi i trójkątnymi. Z biegiem lat wykształciły się cztery rodzaje greckich liter: majuskuła (duże litery), minuskuła (małe litery), kursywa (pismo pochylone) i uncjała (pismo okrągłe, bez kanciastych liter). Zmianie uległ również kierunek odczytywania – ostatecznie przyjęto formułę od lewej do prawej.
Według żyjącego w V w. p.n.e. historyka Herodota system piśmienniczy przynieśli do Hellady Fenicjanie towarzyszący synowi króla Tyru – Kadmosowi. Ponoć Grecy długo podchodzili sceptycznie do tej dziwacznej nowinki. Dzieła literackie zgodnie z tradycją nadal przekazywali potomnym wędrowni pieśniarze przy akompaniamencie liry. Przez kilkaset lat pismo nie odgrywało tu większej roli. Książki w postaci zwojów papirusowych weszły do obiegu handlowego dopiero w V w. p.n.e., wtedy też upowszechniła się umiejętność czytania i pisania. Ale nawet wówczas krytykował je największy z greckich filozofów, Platon. „Najlepszą ochroną byłoby w ogóle nie pisać i pamięciowo przyswajać nauki. Bo to, co jest napisane, nie daje się utrzymać w tajemnicy” – uważał. Jego zdaniem ważkie filozoficzne treści nie powinny trafiać do „szerokich kół”, a upowszechnienie pisma łączyło się według niego z takim zagrożeniem. „Poważny człowiek nigdy nie będzie pisał o tym, co dla niego najistotniejsze; nie wyda tego na łup nieporadności i zawiści innych” – pisał filozof w Liście VII. Paradoksem całej tej sytuacji jest fakt, że swój atak na pismo Platon… spisał.
Elegancka łacinka
Wraz z hellenizacją świata antycznego pismo greckie rozprzestrzeniło się w basenie Morza Śródziemnego, na Bliskim Wschodzie i w Azji Środkowej. Dość szybko zapis grecki stał się ówczesną lingua franca. Greka inspirowała kolejne ludy do tworzenia nowych systemów. Około V w. p.n.e. rozwinęły się trzy warianty greckiego alfabetu: południowy (używany na Krecie i Thirze), zachodni (Peloponez, Tesalia, kolonie w Italii, a także na Sycylii) oraz wschodni (kolonie jońskie w Azji Mniejszej i Attyce). Ze wschodniego wywodzą się m.in. prasłowiańska głagolica czy używana do dziś cyrylica. Z zachodniego – alfabet łaciński, który zdominował języki Europy (i nie tylko te). „Głagolicę stworzył św. Cyryl, żeby zapisywać Ewangelię w językach słowiańskich. Z kolei twórcą trzech pism kaukaskich, a więc gruzińskiego, ormiańskiego i Albanii Kaukaskiej, była jedna osoba, św. Mesrop” – mówi Kossowska-Janik.
Zdecydowanie największy sukces spośród nowych sposobów zapisu odniosła rzymska łacina. Alfabetyczno-fonetyczny system pisma Rzymianie najpewniej przejęli jednak nie bezpośrednio od Greków, lecz od żyjących w Italii Etrusków. O popularności tego alfabetu zadecydowały jego prostota, uniwersalność i łatwość adaptacji. A także terytorialny zasięg państwa rzymskiego. Łacina podbijała antyczny świat również później, wraz z jego chrystianizacją.
Mimo to składający się z 24 liter alfabet łaciński potrzebował czasu, by stać się pismem, którym operujemy obecnie. Uważa się, że ostateczny kształt uzyskał dopiero na przełomie XIII i XIV w. Wcześniej sporo przy nim majstrowano: dodając i usuwając litery zależnie od obowiązujących prądów intelektualnych czy nawet widzimisię władców albo patrycjuszy. Pojawiały się i znikały m.in. x, y, k czy g. Litera v przez pewien czas oznaczała zarazem samogłoskę i spółgłoskę. W IV w. p.n.e. jeden z cenzorów usunął z, bo uznał je za niepotrzebne. Trzy całkiem nowe litery wprowadził cesarz Klaudiusz, ale przetrwały one tylko do jego śmierci w 54 r.
Dzięki rozrostowi Imperium Rzymskiego pismo stało się nośnikiem religii i kultury na dużą skalę. Już około roku 500 łacinka była najpowszechniej używanym alfabetem w całej Europie. Rzymianie zadbali również o jej formę. Odpowiedzią na typy piśmiennicze wywodzące się z Grecji były rzymskie kroje:
– kapitała elegancka, zwana też kwadratową (capitalis quadrata): monumentalna, staranna, dziś będąca wzorem dla wersalików;
– kapitała chłopska (capitalis rustica): prosta, z cienkimi liniami pionowymi i szerokimi poziomymi;
– kursywa rzymska: niezbyt staranna, do użytku codziennego;
– uncjała rzymska: charakteryzująca się zaokrąglonymi kształtami i zmienną grubością liter.
Epoka Gutenberga
Za następną rewolucją w historii pisma stała maszyna. W 1448 r. jubiler z Moguncji Jan Gutenberg założył pierwszą drukarnię. Wzorując się na istniejących już prasach introligatorskich, zaprojektował prasę drukarską. Podobne urządzenia, wykorzystujące ruchome czcionki, znano już w XI-wiecznych Chinach, różnica jednak polegała na tym, że maszyna Gutenberga miała czcionki z metalu, łatwo się je formowało, dodatkowo cechowały się trwałością. Nie można było tego powiedzieć o dawnych prasach, do których litery wykuwano z kamienia albo wytwarzano je z miękkich materiałów.
Moguncki złotnik zasłynął też z popularyzacji kroju gotyckiego w piśmie. Światową sławę zdobył drukowany przez niego w latach 1452–1455 tekst Wulgaty, czyli Biblii przełożonej z hebrajskiego i greckiego na łacinę. Biblii Gutenberga wydrukowano 180 egzemplarzy, do dziś przetrwało 48 (jeden z nich jest w Polsce, w Muzeum Diecezjalnym w Pelplinie).
Zanim powstała maszyna Gutenberga, teksty przepisywano ręcznie na pergamin. Przeważnie parali się tym mnisi w specjalnych pomieszczeniach klasztornych zwanych skryptoriami. Przepisanie jednej solidnej księgi czasem zajmowało skrybie nawet 20 lat, siłą rzeczy wszelkie pisane dzieła były drogie i trudno dostępne. Za sprawą niemieckiego wynalazcy ziściły się obawy Platona – pismo wreszcie miało szansę dotrzeć do szerszego kręgu odbiorców, a dzięki temu mogło silniej oddziaływać na organizację społeczeństw, politykę, prawo czy religię. Dzięki wynalezieniu druku (i spopularyzowaniu papieru) pojawiła się również możliwość powszechnej edukacji.
Być może bez prasy drukarskiej Gutenberga nie przetrwałoby wiele epokowych wynalazków, przełomowych opinii czy ważnych tworów kultury. Kto wie, co stałoby się z dziełem Kopernika, gdyby w odpowiednim czasie nie udało się go wydrukować? Przecież niedługo potem trafiło ono na papieską listę ksiąg zakazanych, a całe nakłady konfiskowano. Na szczęście dzięki wystarczająco szerokiej już wówczas dystrybucji O obrotach sfer niebieskich nie musiało polegać wyłącznie – jak chciał dawny grecki filozof – na ludzkiej pamięci.
Historia kołem się toczy
I wreszcie najnowsze techniczne wynalazki, które zmieniły nasz sposób zapisywania myśli. Maszyna do pisania i jej bezpośredni następca – komputer. Po upowszechnieniu się cyfrowych form zapisu tak wielkiego znaczenia nie ma już papier, ponadto coraz rzadziej piszemy ręcznie (wiele osób nawet nie robi tego w ogóle). I tu zdaniem niektórych akurat trzeba bić na alarm. Pisanie ręczne jest konieczne do prawidłowego rozwoju intelektualnego. Aktywuje w mózgu ośrodki odpowiedzialne za koncentrację, orientację przestrzenną, dobrą pamięć i umiejętność rozwiązywania problemów.
Marshall McLuhan, kanadyjski teoretyk komunikowania masowego, już w latach 60. XX w. stwierdził, że środek przekazu ma na odbiorcę większy wpływ niż sam przekaz. Jego praca Galaktyka Gutenberga nawoływała do zerwania z dawnym, linearnym sposobem pisania, a tym samym ze „sztywną” naukową metodą prowadzenia dyskursu publicznego. Badacz zastanawiał się nad wpływem druku – a szczególnie alfabetu fonetycznego – na świadomość człowieka i kulturę nowoczesnej Europy. McLuhan zderzał przedpiśmienne myślenie kultur oralnych z umysłowością ludzi wychowanych na piśmie, zwłaszcza drukowanym. Jego zdaniem upowszechnienie wynalazku Gutenberga znacząco wpłynęło na powstanie państw narodowych – a co za tym idzie: nacjonalizmów – i na dominację w tych społeczeństwach racjonalizmu oraz indywidualizmu.
McLuhana porównywano z Newtonem, Darwinem, Einsteinem czy Freudem, ale znalazło się również całkiem spore grono badaczy, którzy zarzucali mu naiwną wiarę w technikę, a także formułowanie ryzykownych teorii mimo niewielkiej wiedzy o ośrodkowym układzie nerwowym człowieka. Krytycy McLuhana jeszcze w latach 80. czy 90. XX w. wytykali mu, że niektóre media u schyłku tysiąclecia dryfują bardziej w stronę lokalności niż globalności – to jest ich przyszłość. Te głosy ucichły w momencie szalonego rozwoju Internetu w pierwszych latach XXI w. Podobną do McLuhana tematykę od lat 50. poprzedniego stulecia podejmował jego rówieśnik, wybitny historyk literatury i filozof Walter Jackson Ong. Doszedł on do wniosku, że „pismo przekształciło ludzką świadomość znacznie bardziej niż jakikolwiek inny wynalazek”.
Dziś pismo to już nie tylko równe rządki powszechnie znanych liter, które musimy przyswoić, by się czegoś dowiedzieć albo coś wyrazić. To także tzw. mapy myśli, a więc dość szczególna, nielinearna metoda notowania i zapamiętywania informacji, przypominająca bardziej kolorowy rysunek niż tradycyjną notatkę. Pełna ikonek i symboli, rozmaitych stylów pisma oraz różnej wielkości liter. Ten przykład, ale też w dużej mierze odejście od pisania ręcznego (nawet w szkołach) i popularność internetowych emotikonów (niekiedy słusznie kojarzonych z hieroglifami) pozwalają zaryzykować stwierdzenie, że historia pisma jeszcze się nie zakończyła. Co więcej, choć oczywiście jest stanowczo za wcześnie, by z całą pewnością o tym wyrokować, to jednak można przypuszczać, że trwająca obecnie rewolucja nie pozostanie bez wpływu na ludzki sposób myślenia i postrzegania świata.