Wiedza i niewiedza

Wściekle, we wszystkie strony

Iwan Krastew
Czyta się 2 minuty

Mike Campbell, postać z powieści Słońce też wschodzi Ernesta Hemingwaya, zapytany o to, jak zbankrutował, odpowiada: „Na dwa sposoby. Stopniowo, a potem nagle”. Podobnie rzecz wygląda w bankowości i w polityce. Obie te dziedziny życia obawiają się tzw. runu, czyli paniki.

Obecnie możliwości takiej boi się Unia Europejska. Populistyczne partie eurosceptyczne nie zwyciężyły w wyborach do Parlamentu Europejskiego pod koniec maja, ale ich dobry wynik to sygnał, że ryzyko paniki wciąż istnieje.

Kiedy w okre­sie przedwyborczym śledziłem doniesienia medialne ze świata polityki, przypomniał mi się fragment absurdalnej historyjki z dzieciństwa. „Lord Ronald nie powiedział ani słowa; wybiegł z pokoju, wskoczył na konia i ruszył wściekły we wszystkie strony”.

Typowy europejski wyborca jest jak lord Ronald. Chce zmian, ale pragnienie to przejawia się na różne sposoby. W Holandii na przykład w marcowych wyborach prowincjonalnych wyborcy poparli antyimigrancką prawicową partię. Tymczasem prezydentką Słowacji – kraju, który przez wiele lat uchodził za niezdobyty przyczółek populistów – została liberalna polityczka. W Hiszpanii, po roku ciągłego politycznego kryzysu, zwyciężyły partie centrowe i socjalistyczne.

Informacja

Z ostatniej chwili! To pierwsza z Twoich pięciu treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu. Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej!

Subskrybuj

Nie mamy bynajmniej do czynienia z rozjeżdżaniem się mainstrea­mu w stronę radykalnych marginesów, lecz z tym, że wyborcy miotają się w najróżniejszych kierunkach: od lewa do prawa, od antysystemowości do głównego nurtu. Obecnie najsłabiej pilnowanymi granicami w Europie są granice ideologiczne.

Europejscy wyborcy czują gniew, zagubienie i nostalgię. Wielu z nich uważa, że dawniej świat był lepszy – nie mają jednak pewności, kiedy dokładnie wypadało to „dawniej”. Obawiają się, że ich dzieciom będzie się żyło gorzej niż im. I nie mają pomysłu, jak temu zapobiec.

Epidemia nostalgii przyniosła w ostatniej dekadzie dramatyczne zmiany w Europie. Unia Europejska powstała na gruzach drugiej wojny światowej jako projekt społeczeństw, które bały się przeszłości i patrzyły w przyszłość. Obecnie mamy do czynienia z odwrotną sytuacją. Społeczeństwa czują nostalgię za przeszłością i obawiają się tego, co może nadejść.

Kryzys gospodarczy, starzejąca się populacja, problemy demograficzne i poczucie, że Stary Kontynent nie stanowi już centrum świata – oto niektóre przyczyny epidemii nostalgii.

Największym wyzwaniem dla współczesnej Europy jest więc powrót do randkowania z przyszłością.

Tłumaczył Jan Dzierzgowski

 

Czytaj również:

Wiedza i niewiedza

Dziecko też człowiek. Teoretycznie

Agnieszka Stein

Żyjemy w kulturze niesprzyjającej temu, by zadbać o dzie­ci, ale także o dobrowolność w relacjach z ludźmi w ogóle. Jestem w innej sytuacji niż większość osób, które w ostatnim czasie obejrzały film braci Sekielskich o pedofilii w Kościele czy o Michaelu Jacksonie i jego ofiarach. Z takimi historiami stykam się od dawna – od lat pracuję z dziećmi i rodzicami, byłam psychologiem w domu dziecka i ośrodku dla ofiar przemocy w rodzinie. Mam wrażenie, że nagle odkrywamy (dodałabym do ostatnich filmów akcję #MeToo), iż drugi człowiek ma takie samo prawo jak my do dobrowolności podejmowania działań. Takie samo jak my prawo do swojego zdania i do dbania o własne granice. Dzieci też.

Podmiotowe traktowanie innych w naszej kulturze jest trudne, bo jest ona zbudowana na hierarchiach: ten wyżej w hierarchii ma rację, cieszy się różnymi prawami i może więcej. Teoretycznie powtarzamy, że wszyscy ludzie są równi, ale w praktyce jest bardzo różnie. Dzieci są zwykle w tej hierarchii nisko.

Czytaj dalej