
Czy wiecie, jak dostać się tam, gdzie z nieba spada deszcz galaktyk? Trzeba się wspiąć po drabinie abstrakcji.
Jest oczywiście wiele powodów, by kochać świat – i naukę, która go tak pięknie opisuje. Jednym z nich jest zjawisko, któremu na imię: uniwersalność. To uczone słowo odpowiada tak naprawdę prostej intuicji: że „to samo” może wydarzyć się w rozmaitych wcieleniach, ten sam scenariusz mogą odegrać rozmaici aktorzy. Poszukiwanie ukrytych podobieństw pomiędzy różnymi zdarzeniami to ulubiona zabawa umysłu ludzkiego, dążącego ku temu, co ogólne i abstrakcyjne. Cóż zilustruje nam to lepiej niż śnieg?
Sztubacy i starzec
Zanim wskoczymy w śnieg z deszczem, pomówmy jeszcze o samej metodzie. Słowo klucz na dziś to „abstrakcja”. Abstrahowanie polega w istocie na gubieniu detali w celu uzyskiwania czegoś ogólnego. Moje nieszczęśliwe zakochanie w Marysi i nieszczęśliwe zakochanie Jacka w Basi to oczywiście dwie zupełnie różne historie. I siedząc z Jackiem przy piwie, będę niecierpliwie czekał na swoją kolej, żeby się zwierzać – bo co ma problem Jacka do mojego problemu, prawda? Ale starszy pan, sączący swój Jägermeister, burknie do barmana, że ileż to on już takich historii słyszał od dziesiątek młokosów. I że czas to najlepsze lekarstwo. Starca nie interesuje, że Marysia to nie Basia, a ja to nie Jacek. Abstrahuje od