Ponad pół wieku temu filozofka Hannah Arendt, pisząc o podboju kosmosu, stwierdziła, że oto osiągnęliśmy punkt krytyczny, po którego przekroczeniu człowiek staje się produktem człowiekopodobnym, pozbawionym więzi z Ziemią i społeczeństwem. Jak wybrzmiewają jej słowa dzisiaj, w czasach Elona Muska i innych kosmicznych kowbojów?
W środę 30 maja 2020 r. należąca do Muska firma SpaceX wysłała na orbitę pierwszy lot pasażerski z Kennedy Space Center na Florydzie, uchylając w ten sposób furtkę do komercjalizacji kosmosu. Lot ten – w rakiecie własnej produkcji, z astronautami z National Aeronautics and Space Administration, Bobem Behnkenem i Dougiem Hurleyem na pokładzie – był pierwszym, podczas którego prywatna spółka zabrała pasażerów poza Ziemię. Dla Muska stanowiło to spełnienie marzeń, kolejny krok do osiągnięcia wytyczonego sobie celu, czyli kolonizacji Marsa. Przedsiębiorca nie jest jednak w tych dążeniach osamotniony – jego śladami podążają Jeff Bezos i Richard Branson wraz z własnymi firmami powołanymi do kosmicznych podbojów: Blue Origin i Virgin Orbit.
Sputnik, wysłany na orbitę przez ZSRR w 1957 r., był „pierwszym ludzkim tworem wystrzelonym w przestrzeń kosmiczną”. Działo się to w dobie zimnej wojny i „wyścigu kosmicznego” między Związkiem Radzieckim i Stanami Zjednoczonymi, kiedy dwa światowe mocarstwa walczyły o palmę pierwszeństwa w dziedzinie techniki. Kreowana przez oba państwa ideologia ekspansji kosmicznej dała początek temu, co Hannah Arendt określiła mianem „wyobcowania z Ziemi”.
W 1963 r., niedługo po pierwszych kosmicznych lotach