Z kosmitą, Ol-Titilem z planety Tiks w gwiazdozbiorze Aldebarana, spotykamy się w Łazienkach. Mimo lekkiego chłodu Ol-Titil ubrany jest w grube zimowe palto – jak wyjaśnia, mniej odczuwa zimno. Od razu proponuje mi przejście na „ty”. Jestem podekscytowany. Oto mam okazję porozmawiać z istotą inną niż my wszyscy. Czy będziemy w stanie się porozumieć? Na razie siadamy na ławce.
Jan Kowalski: Dlaczego wybrałeś na spotkanie Łazienki?
OT: Lubię zieleń, uspokaja mnie. Poza tym w starych parkach łatwiej poczuć atmosferę minionych dni.
Jak się czujesz w takim miejscu? Zapewne jest ono dla Ciebie dziwne. Na Tiksie nie macie przecież parków.
Ależ mamy, dużo – są praktycznie w każdym mieście. Bardzo lubimy parki.
Przypuszczam, że mówiąc „park”, jako kosmita masz na myśli coś zupełnie innego niż my, prawda?
No nie wiem… Dla mnie park to drzewa, trawniki. Czasem w zabytkowych parkach jeszcze może się znajdować jakiś stary pałac. I oczko wodne.
Dwa różne światy spotykają się, ale czy rzeczywiście są tak różne, jak dotąd sądziłem? Porzucam temat parków.
Zadam ogólniejsze pytanie. Co na Ziemi najbardziej Cię zszokowało?
Ol-Titil zastanawia się chwilę, z pewnością trudno mu wybrać. Czekam cierpliwie.
Chyba nic.
Nic?
Nic. Po prostu wszystko jest takie jak u nas.
Biedak nie rozumie naszej ziemskiej specyfiki – nic dziwnego. Muszę jednak pytać o konkrety.
Siedzimy teraz w parku, miejscu relaksu. A jak Wy spędzacie wolny czas na Tiksie? Odpoczywacie czy strzelacie plazmą? Łączycie się w kokony? Słuchacie czarnych dziur? Zabijacie protoczerwie?
Wszystko to zależy od konkretnej osoby. Czasem wybieramy się do kina albo do teatru, czytamy książki… Młodsi chodzą na imprezy, tańczą. Młodość musi się wyszumieć, prawda?
Ale Wasze „tańce” są na pewno całkiem inne niż te ziemskie. Czy da się je w ogóle opisać w ludzkim języku?
Cóż, mamy dość podobne tańce: rock and rolla, hip-hop, swing. I takie zwyczajne, że każdy się giba na parkiecie, a z tradycyjnych – oberka, poloneza, kujawiaka. Chociaż ich się raczej na imprezach nie tańczy. (śmiech)
Zaraz, niezależnie od Ziemian wykształciliście kujawiaka?
Wiem, że to dziwne, ale tak. My nazywamy go oczywiście inaczej – w moim języku „el-pirtlot” – ale to kujawiak. Jak mawiają na mojej planecie: co kraj, to obyczaj. Jednak te obyczaje są czasem podobne, prawda?
Zostawmy tańce. Jaki ustrój polityczny dominuje na Waszej planecie? Oligarchia kwantowa? Telepatyczna jedność, czyli „ul”? Albo coś, czego nie da się opisać w żadnym ludzkim języku?
Historycznie bywało różnie, lecz obecnie dominuje demokracja liberalna.
A więc dominuje coś, co teraz nazywasz „demokracją liberalną”, żebyśmy Cię zrozumieli?
Nie, nie, po prostu demokracja. Mamy nawet na jej temat powiedzenie: demokracja nie jest dobrym ustrojem, ale lepszego do tej pory nie wymyślo…
Kończy nam się czas, dziękuję za rozmowę.
Żegnam się z nim zirytowany i zrezygnowany. Ol-Titil najwyraźniej nie zrozumiał moich pytań. Jego odpowiedzi ewidentnie na to wskazują. Cóż, tak to jest, kiedy rozmawia się z przedstawicielem innego gatunku. Może jednak – wzdycham, ruszając w stronę domu – porozumienie nie jest możliwe. Nie sforsujemy niewidzialnego muru. Odwracam się jeszcze i widzę, jak Ol-Titil w sobie tylko wiadomych kosmicznych celach idzie w stronę kolejki do stoiska z kawą i gorącą czekoladą. Wyciąga z kieszeni portfel. Czego w nim szuka? My, ludzie, nigdy się tego nie dowiemy.