Z gwiazd do płuc
Wiedza i niewiedza

Z gwiazd do płuc

Szymon Drobniak
czyta: Filip Kosior
Czyta się 11 minut

Z każdym oddechem wchłaniamy atomy używane wcześniej przez olbrzymią mnogość innych istot zamieszkujących Ziemię. Niektóre z nich na chwilę stają się nami, by po jej upływie wrócić do wielkiego obiegu przyrody.

Pandemia wszystkich nas pozamykała w naszych prywatnych, zamaskowanych atmosferach – wiele byśmy dali, by móc oddychać powietrzem posiadanym na własność, pozbawionym zupełnie ryzyka zawirusowania. Przez nikogo niewydychanym, przez nikogo niedotykanym, nieprzepuszczonym przez rurki i wypustki nozdrzy, gazociągi tchawic, rozprężające się, zmięte worki płuc. A co, jeśli powiem ci, że to zachcianka (prawie) niemożliwa do spełnienia? Bo tak się składa, że mieszkając na Ziemi – nawet jeśli akurat wybraliśmy się na wyprawę w odludne góry – oddychamy sobą nawzajem.

Na Ziemi jest sporo materii. Nabierz dłonią odrobinę wody: w jej wnętrzu kołysać się będzie 250 tysięcy miliardów miliardów atomów, niektóre samotnie, niektóre posklejane w dziwne kształty, zygzaki przypominające zapałczane modele cząsteczek ze szkolnych lekcji chemii. A przecież to tylko niewielka porcja materii, ledwie dotkniętej naszą dłonią – tak mała, że mogłoby jej nie być. Gdybyśmy policzyli wszystkie atomy materii na Ziemi i w Ziemi, co do jednego, od tych żelaznych w jądrze planety aż po te tlenowe i azotowe mieszające się z pustką kosmosu w najwyższych warstwach atmosfery – byłaby to dzika, piękna liczba bez nazwy. Jeden i pięćdziesiąt zer. Nieudolnie moglibyśmy ją nazwać miliardem miliardów miliardów miliardów miliardów – ale po co? Wszystko, co zjemy, co z siebie wyrzucimy, co uszczkniemy z pobliskiego drzewa, co wypuścimy

Informacja

Twoja pula treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu już się skończyła. Nie martw się! Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej, dzięki której będziesz mieć dostęp do wszystkich treści na przekroj.org. Jeśli masz już aktywną prenumeratę cyfrową, zaloguj się, by kontynuować.

Subskrybuj

Czytaj również:

Samobójcze plany
i
Roland Topor – rysunek z archiwum, nr 823/1961 r.
Doznania

Samobójcze plany

Jan Stoberski

Pewnego wieczoru zapytywałem sam siebie: – Czy dwadzieścia lat życia mi nie wystarczy? Muszę to żyć dłużej? – I już po maleńkiej chwili odpowiedziałem sobie energicznie: – A nie muszę!

Mam przecież bardzo słabą nadzieję, czy moja nerwowość i bóle nóg zmniejszą się, wreszcie czy potrafię bardziej niż dotąd być z siebie zadowolony i pożyteczny dla ludzi. Byłbym więc głupcem, gdybym swe życie dalej podtrzymywał uparcie codziennym obżeraniem się, zamiast poprzestać na tym, co już do tej pory przełknąłem, przeżułem, przetrawiłem.

Czytaj dalej