Wiedza i niewiedza

Zdrowie psychiczne jest polityczne

Tomasz Stawiszyński
Czyta się 2 minuty

Eksperyment był prosty. W latach 70. ubiegłego wieku rząd kanadyjski losowo wytypował miasto Dauphin, w prowincji Manitoba. Mieszkańców poinformowano, że przez trzy lata każdy z nich będzie otrzymywał uniwersalny dochód podstawowy, roczny ekwiwalent obecnych 16 000 dolarów kanadyjskich. Towarzyszył temu komunikat: nie ma tu żadnych ukrytych zobowiązań, nie musicie tych pieniędzy zwracać, nie musicie nic konkretnego z nimi robić.

Zwolennicy dzikiego wolnego rynku prorokowali, że nastąpi katastrofa. Ludzie rzucą pracę i pogrążą się w pijaństwie i lenistwie. Na lokalną gospodarkę będzie to miało wpływ skrajnie destrukcyjny.

Tymczasem – nic podobnego się nie stało. Po zakończeniu eksperymentu czuwająca nad jego przebiegiem dr Evelyn Forget z University of Manitoba starannie przeanalizowała wszystkie dane.

Efekty okazały się zaskakujące nawet dla niej.

***

Otóż wszystkie wskaźniki gospodarcze i społeczne poszły w górę.

Rodziło się więcej dzieci i były one wyraźnie zdrowsze, wzrósł poziom wykształcenia, a zatrudnienie wcale nie zmalało. Jednak najistotniejszym – i zupełnie nieoczekiwanym – produktem ubocznym wprowadzenia uniwersalnego dochodu podstawowego był radykalny spadek zapadalności na depresję i zaburzenia lękowe. Statystyki hospitalizacji spadły o 8,5%.

Niedawno, przy okazji startu kolejnego kanadyjskiego projektu, zakładającego próbne wdrożenie programu uniwersalnego dochodu w trzech społecznościach prowincji Ontario, pisał o tym znany dziennikarz Johann Hari. Jednak na początku sierpnia 2018 roku nowy, konserwatywny rząd lokalny zrezygnował z kontynuowania eksperymentu.

***
Niemniej – wyniki tego pierwszego badania są rewolucyjne.

Choć przecież wcale nie tak znowu zaskakujące. Tacy autorzy, jak R.D. Laing, Thomas Szasz, James Hillman, Erving Goffman czy Michel Foucault już dawno temu twierdzili, że zdrowie psychiczne jest sprawą polityczną. Że nie w mózgu i nie w związkach z rodzicami należy szukać jego źródeł, bo tkwią one w strukturze społecznej, systemie ekonomicznym, po prostu: w kulturze.

Oczywiście, psychoterapia i psychiatria to często bezcenne narzędzia pomocy ludziom cierpiącym. I nie chodzi o to, żeby je zastąpić politycznym aktywizmem. Chodzi tylko o to, żeby dokonać rozszerzenia tych dziedzin o polityczną świadomość i wrażliwość. Często bowiem terapeutyczno-psychiatryczne przekonania – że całym kontekstem dla naszego życia psychicznego są rodzice albo że całym kontekstem dla naszego życia psychicznego jest biochemia mózgu – wzmacniają tak naprawdę przyczyny cierpień.

Zamykają nas bowiem we wnętrzach naszych indywidualnych biografii albo naszych ciał – ignorując, a zarazem konserwując system polityczny, który sprawia, że jednostki żyją w permanentnym poczuciu niepewności, osamotnienia, lęku i rozpaczy.

Czytaj również:

Filozofia: młot na dogmatyzmy
Marzenia o lepszym świecie

Filozofia: młot na dogmatyzmy

Tomasz Stawiszyński

Dlaczego od bez mała 30 lat nie udało się wpisać filozofii na listę obowiązkowych przedmiotów szkolnych?

W czyim to jest interesie: żeby filozofii w szkołach nie było?

Czytaj dalej