Zimą na Północy księżyc staje się słońcem, dni są lekkie, a noce głębokie.
Kiedy chmury sięgają ziemi,
wiatr przenika skórę i głaszcze kości, a powietrze jest rześkie i ostre,
zaczynam rozumieć i wierzyć głęboko, że „dom” nie składa się ze ścian i okien, nie zasłania nieba dachem.
Nie jest przynależny, nie może być też „mój”, nie musi być kryjówką, może stać się schronieniem.

Fotografie powstały na północy Islandii w latach 2016–2019.