Dorośli są przekonani, że Świętego Mikołaja nie ma. Dobra wiadomość jest taka, że owszem, jest. Zła – że tuż przed świętami Bożego Narodzenia 1974 r. został aresztowany w Kopenhadze. Na dodatek urwano mu brodę.
Zmęczeni prekariusze, którzy w brzydkich kostiumach mikołajów błąkają się po centrach handlowych na gwiazdkowych promocjach, wyglądają jak blade, a zarazem upiorne widma świątecznego mitu. Popularna diagnoza jest taka, że ów mit zhakowali marketingowcy; Mikołaj już dawno temu został porwany, skorumpowany i zepsuty. A może to w ogóle nie żaden mit, tylko zwykła bajęda, w której nigdy nie było choćby ziarnka prawdy?
Ciekawe światło na te mroczne rozważania rzucają wypadki, do których doszło w 1974 r.